sobota, 2 marca 2013

10. last first kiss.



Data: 29 sierpnia 2012r. 
Miejsce: Londyn, Wielka Brytania. 

-Dobra, więc pierwszą osobą jest nasz kochany Malik - odparł blondyn i spojrzał na przyjaciela. 
- Że co?! - odpowiedział oburzony, jakby chciał się tego wyrzec. 
- Bang! Bang! Bang! Mamy pierwszą poprawną odpowiedź! - krzyknął uradowany Harry. 
- Nie wiem o czym mówicie - Malik wciąż upierał się przy swoim, chociaż sam wiedział, że ich oszukuje nie chcąc się do tego przyznać, a może raczej nie chcąc przyznać się tego przy Valerie. 
- Zabawa nadal trwa - przypomniał Louis patrząc na Niall'a. 
- Z obecnego otoczenia mówię, że jest to Valerie - dokończył, a brunetka wybuchnęła śmiechem. 
- A podobno to Louis jest ten najzabawniejszy z zespołu - skomentowała.
- A podobno tak trudno jest wyczytać z ludzkich oczu to co czuje ten drugi człowiek. Nie było to takie trudne. - odparł triumfalnie Niall.
- Ding! Ding! Ding! Mamy zwycięzce. A zostaje nim Niall James Horan! - krzyknął Louis i uniósł obie ręce blondyna do góry. - Gratulacje. Jak pan się z tym czuje ? - chwycił w dłoń swój telefon myśląc, że to mikrofon.
Przystawił go do ust Horan'a i czekał na jakąkolwiek odpowiedź.
- Nie za dobrze. - odpowiedział.
- Ale jak to?! Co się stało?!
- Dwa dni bez niej.. to będzie najgorsze czterdzieści osiem godzin w moim życiu. - powiedział.
- Easy, easy, Horan - uspokoił go Harry. - Dzisiaj będziesz mógł spędzić z nią czas do północy, a od jutra Larry stoi na straży miłości i nie ma zmiłuj - dodał z zadziornym uśmiechem. 
- Jesteście okropni - odpowiedział smutno i spuścił głowę. 
- Myśl pozytywnie. Odkryłeś wielką tajemnicę tego domu, nasz Wielki Bracie - włączył się Liam i położył rękę na jego ramieniu. 
- A czy ktoś chcę wysłuchać naszej opinii? Nie zgadzam się z tym werdyktem, to bzdura - oburzyła się Valerie, jednak Zayn siedział cicho nie mając w planach jej pomagać i okłamywać jeszcze bardziej przyjaciół. - Przynajmniej w moim przypadku - dodała, a Malik poczuł ukłucie w sercu. 
Nie wiedział, że kiedykolwiek tak małe słowa mogą go zranić, a jednak. 
- Przykro mi, każdy sądzi inaczej, a jest tylko jedno rozwiązanie, aby to sprawdzić - ponownie odezwał się Harry i Valerie spojrzała na niego wyczekująco. - Tego dowiesz się wieczorem, skarbie.
Całe popołudnie Niall spędził z Samanth'ą, którą chciał się nacieszyć. Nie odstępował jej na krok a kiedy ta chciała porozmawiać z Zayn'em na osobności, On za każdym razem mówił, że jej nie puści i nie pozowli by znowu zapaliła papierosa, choć nie chodziło tutaj o nikotynę. Brunetka doskonale wiedziała, że jej przyjaciółka dzisiaj zraniła Zayn'a. Te słowa, które kierowała w stronę wszystkich znajomych były bolesne dla Malik'a, ze względu na uczucie, którym ją darzył. Martwiła się o niego. Od kiedy wszyscy rozeszli się do swoich pokoi by załatwiać swoje plany, ten siedział na tarasie i palił jeden papieros, po drugim jakby myślał, że każdy z nich jest jakiś inny. 
Valerie natomiast zamknęła się w swoim pokoju i oglądała zaległe odcinki swojego ulubionego serialu. Nie wychodziła z niego, albo raczej nie chciała. 
- Niall. Proszę Cię, możesz mnie zostawić na chwilę. Muszę to załatwić. - odparła.
- Wiem, że lubisz pomagać, chcesz wszystkich ratować, ale tutaj nie ty zawiniłaś, lecz ktoś inny. - spojrzał prosto w jej oczy. 
- Wiem, ale to są moi przyjaciele i nie mogę pozwolić im cierpieć - odpowiedziała mu.
- O to się nie martw, Harry już ma pewien plan - oznajmił z delikatnym uśmiechem, a szatynka spojrzała jeszcze na Malika na tarasie, który nie zmieniał swojej pozycji i w tym samym momencie usłyszała krzyk Loczka z kuchni. 
- Wszyscy do salonu, teraz - powiedział stanowczo dość głóśnym tonem, tak aby każdy usłyszał. 
Zayn ruszył się z tarasu i wszedł do ciepłego domu, a Sam i Niall już skierowali się do danego pomieszczenia, aby spełnić prośbę przyjaciela. Ostatnia w pokoju zjawiła się Valerie, która spojrzała na wszystkich na około. 
- Co się dzieje? - spytała. 
- Czas na pierwszą, ważną zabawę - odpowiedział jej Styles i uniósł szklaną butelkę po procentach do góry.
- A przepraszam bardzo, panie Haroldzie chcesz mi powiedzieć, że moja przyjaciółka podczas mojej nieobecności tutaj wypiła to wszystko. Dzisiaj już nic mnie zdziwi, lecz to nie zmienia faktu, że Ona jest tutaj jedną z najmłodszych osób. I każdy wie, jak skończyło się jej ostatnie picie - usiadła obok Louis'a
- Spokojnie, Valerie. Wszystko zakończyło się Happy End'em, a to butelka jeszcze po ostatnie imprezie. Poza tym Niall nie pozwoliłby na to, by jego księżniczka robiła takie rzeczy.. no wiesz nie na poziomie. Ale spokojnie Sam, za około półtorej godziny będziesz mogła robić co chcesz więc liczę, że napijesz się ze mną. 
Valerie wywróciła oczami chcąc się już stąd wydostać, ale nie mogła, bo Harry spojrzał na nią blagalnie.
- Panie i paniowie, czas zacząć naszą tradycyjną grę w 'siedem minut w niebie' - powiedział niższym głosem Liam, na co wszyscy się zaśmiali oprócz brunetki.
- Jeśli tym samym chcecie zbawić mnie i Zayn'a do jednego łóżka to wam się nie uda - skomentowała Valerie. 
- Co Ci dzisiaj jest? - odpowiedziała jej Sam oburzona jej zachowaniem, ale ta tylko wzruszyła ramionami nie rozumiejąc swojej przyjaciółki i Harry jako pierwszy zakręcił szklaną butelką.
- Nikt z nikim nie będzie tutaj spał w jednym łóżku. Choć nie którzy by chcieli - powiedział Liam i spojrzał na Harr'ego. 
Jego butelka zatrzymała się na Louis'ie na co wszyscy jednocześnie się zaśmiali, oprócz Valerie, której nie było do śmiechu. 
- Wydaje mi się, że ta dwójka nie powinna tam iść - odparł Niall, obejmując swoją dziewczynę ramieniem.
- Ojj, cicho Niall. Daj im się zabawić - rzekła Samantha i uśmiechnęła się. 
Kiedy dwójka opuściła salon, Valerie wpatrzona była w jeden punkt na ścianie zupełnie jak Zayn. 
Liam natomiast z niecierpliwością czekał, aż w pobliżu znajdzie się jego skarb i będzie mógł go przytulić. 
Danielle nie mogła się dzisiaj pojawić na ich wieczorze ze względu na występ, który był w innym mieście. Prosiła o wolne, chcąc znaleźć się blisko swojego chłopaka w ten specjalny dzień, jednak jej szefową nie obchodziło to, że to słynny Liam Payne, który ma dzisiaj urodziny. Dla niej nie ważne nawet było, kiedy tancerka zachorowała, czy miała złamaną nogę. Dla niej show musiało trwać, nieważne w jakich warunkach i to momentami utrudniało im związek, ale dawali radę, musieli. Byli silni i byli inspiracją dla wielu par. Prawdziwej miłości nie przeszkodzą przeszkody postawione im na drodze. Zawsze kierowali się tą zasadą. 
Niall spojrzał na zegarek po czasie i uśmiechnął się szeroko, kiedy ich czas minął, ale z drugiej strony czuł się źle, bo z każdą sekunda był bliżej do pożegnania się z Sam na dwa dni. 
- Koniec czasu, zakochańce - krzyknął głośno.
Z łazienki wyszedł uśmiechnięty Louis a za nim Harry, który poprawiał swoją koszulkę.
- Oszczędzcie nam tego i nie mówcie co się tam działo. - powiedział Zayn i zakrył swoje oczy. 
- Nikt nawet nie ma zamiaru ci opowiadać naszych przeżyć seksualnch. Swoją drogą, zaintrygowałyby Cię. 
- Uh.. Moje przeżycia seksualne nie potrzebują aż takich urozmaiceń. - zaśmiał się. 
- A kto teraz kręci? - zagadnął Louis. 
- Ja - odparł dumnie Niall i chwycił butelkę w dłonie, po czym zakręcił nią. 
Butelka kręciła się chwilę za nim się zatrzymała. 
Wskazała na Liam'a co nieco zawiodło blondyna, bo marzył on o innej osobie, jednak zabawa to zabawa. Wstał ze swojego miejsca razem ze swoim przyjacielem, puszczając dłoń swojej dziewczyny. 
- Tylko spokojnie, pamiętajcie że obydwaj jesteście zajęci - rzucił w ich kierunku Louis. 
- Nie masz się co przejmować, nie pójdziemy w wasze ślady - oznajmił mu Liam, pozostawiając towarzystwo i obydwaj weszli do pokoju, który wcześniej został wyznaczony, a była to łazienka.
Reszta siedziała w ciszy w salonie ciesząc się z tego, że mogą być dzisiaj ze sobą. No wszyscy, oprócz jednej dziewczyny, która już miała tego dość.
- Valerie. Ugryzło cię coś? - spytała Sam poprawiająswoje długie włosy. 
- Po prostu.. Nie, znaczy nie. Nic się nie stało. - rzekła.
- Dlaczego zawsze powtarzasz to samo słowo dwa razy kiedy coś cię trapi?
- Wcale, wcale.. tak nie robie. - powiedziała.
- Dobra nie chcesz mówić, to nie mów. 
Samantha doskonale znała swoją przyjaciółkę i wiedziała, że kiedy coś ją gryzie chowa się przed wszystkimi, unika kontaktu wzrokowego, jąka się oraz powtarza dwa razy to samo. Valerie kłamała a to kłamstwo łatwo było odczytać z jej twarzy. Brunetka natomiast nie chciała się przyznawać, że jej humor był spowodowany obecnością w tym pomieszczeniu. Była tutaj ze względu na swoją przyjaciółkę, aby ta nie była na nią zła i względu na Liam'a, który miał dzisiaj urodziny. Nic więcej nie trzymała ją w tym miejscu, a może jednak tylko ona bała się do tego przyznać? Może jednak była osoba, która pomimo tego, że ją denerwowała, nie potrafiła przestać o niej myśleć. Nawet podczas głupiego oglądania serialu zamiast myśleć o fabule, myślami była gdzieś daleko. Nie przy tej osobie co powinna..
- Dobra wychodźcie stamtąd. Jestem zazdrosna. - powiedziała Sam, na co Valerie się uśmiechnęła. 
Jeszcze nigdy nie widziała swojej przyjaciółki tak szczęśliwej. Uśmiech kiedy Niall pojawił się obok niej, był nie do opisania. Jakby wszystkie jej troski nagle odeszły a wszystko było na swoim miejscu. Jej rodzice, brat. 
- Valerie - Samantha machała ręką przed jej oczami. - teraz ty kręcisz. 
- Ja? 
- Tak ty. - odparł Harry.
Brunetka nie miała na to ochoty, jednak na prośbę przyjaciół wzięła butelkę do ręki i zakręciła nią mocno. Obawiała się kogo tym razem wylosuje szklana butelka i jej obawy wygrały, bo butelka wskazała na Zayn'a. 
- Mogę spróbować jeszcze raz? - spytała z nadzieją, znowu raniąc chłopaka, jednak nikt nic nie odpowiedział, co oznaczało odpowiedź przeczącą, a ona wstała ze swojego miejsca, natomiast Zayn zaraz za nią. 
Czy się cieszył? Nie, bo wiedział, że przez to ona jest zawiedziona, a tego nie chciał. Nie chciał oglądać jej w smutnym stanie, a teraz on był tego przyczyną, jednak pod przykrywką tego ogarniało go szczęście. W małym stopniu, ale zawsze widział chociaż cień nadziei na coś lepszego.Kiedy drzwi się zamknęły, Zayn usiadł na wannie i wpatrywał się w jakiś punkt na ścianie. Brunetka oparła głowę o ścianę i cicho westchnęła. 
- Będziemy siedzieć tak siedem minut. W takiej ciszy.. - urwał.
- Lubię ciszę. Jest taka cicha. Można pomyśleć o tym i owym. Można robić wszystko. Więc nie psujmy jej. - spojrzał prosto w jego brązowe oczy. 
- Dlaczego. Dlaczego, jesteś taka.. taka.. zimna? - ukucnął obok niej. 
Chwilę zastanawiała się na odpowiedzią, po czym głośno westchnęła. 
- Nie jestem waszą fanką, nie będę udawała, że was lubię czy podoba mi się mieszkanie z wami. Nie będę udawała kogoś kim nie jestem i nie zmuszaj mnie do tego - powiedziała sucho przez chwilę na niego patrząc, ale po chwili odwróciła głowę w inną stronę. 
- Nie mam takiego zamiaru, ale.. - zająkał się bojąc się dalszej wypowiedzi, a raczej powiedzenia jej prawdy, którą w sobie skrywał. - Pamiętasz ten wieczór w czasie imprezy? - zmienił temat, a ona tylko kiwnęła niechętnie głową. - A pamiętasz te słowa, które wtedy do Ciebie skierowałem? - zadał kolejne pytanie, a ona po raz kolejny kiwnęła głową przypominając sobie to, że mówił jej, iż jest w niej zakochany, a ona nie mogła tego odwzajemnić. - Wiedz, że od tamtej pory nic się nie zmieniło. Twoje zachowanie nie zniechęciło mnie do Twojej osoby, pomimo tego, że Twoje słowa mnie ranią i powinienem dać sobie spokój, ale nie umiem. Możesz mnie odpychać i udawać, że pomiędzy nami nic nie ma, jak to ja robiłem ostatnimi czasy, ale wiem, że te wszystkie dobre chwile nie były tylko przypadkiem, Valerie - spojrzał na nią z bólem w oczach.
- Ale.. - zaczęła. 
- Tak Valerie. Nic się nie zmieniło. Wszystko jest tak samo. Wszystko jest takie same.
Brunetka czuła, że zaraz wybuchnie. Podeszła do zlewu i obmyła twarz zimną wodą. 
Kiedy spojrzała w lustro zauważyła jak Zayn stoi tuż za nią. 
- Nie rób tak. Nie strasz mnie. 
- Chcę z tobą porozmawiać, Valerie. Ja naprawdę.. - zaczął ale sam nie wiedział jak skończyć.
Dziewczyna odwróciła się i spojrzała prosto w jego brązowe oczy.
- Nie chcę Ci robić niepotrzebnej nadziei, bo wiem, że z tego nic może nie wyjść, ty też to wiesz - powiedziała smutno. 
- Tak, ale co nam szkodzi zaryzykować? Nie jesteś fanką, ale nie patrz na mnie jak na Zayn'a Malik'a, wielką gwiazdę One Direction. Poznałaś mnie i wiesz że nie jestem taki, za jakiego mnie miałaś - próbował ją przekonać, ale ona nadal czuła wątpliwości do jego osoby. 
- Wiem. Jesteś tym 'J', który jeszcze niedawno do mnie pisał i który przy okazji złamał mi serce - obydwoje się zaśmiali, ale po chwili ponownie wrócili do dawnych nastrojów. Zayn złapał ją za nadgarstki i zaczął kreślić na jej skórze okrągłe koła swoim kciukiem. 
- Ja jestem ten sam 'J' z którym rozmawiałaś tyle czasu. Zmamy się na wylot, wiesz co lubie robić. Wiesz czego nie lubie. Lecz to idzie również w drugą stronę. Ja wiem o tobie wszystko. - zbliżył się do niej wciąż dotykając jej skóry. 
Przeszedł ją dreszcz, którego nie chciała ukazać. Który nie chciał opuścić jej ciała. 
- Zayn.. 
- Valerie.. 
Ona już po chwili czuła jego oddech na swoje szyji. Jego perfumy i ciepło bijące od jego osoby.
Nie czekając na jej reakcję, złączył ich usta w jedną całość, przyciągając ją do siebie w talii. Ona była zmieszana, jednak nie przerywała tej czynności. Nie mogła tego zrobić przez to, co poczuła w tym momencie. Jej brzuch został wypełniony tysiącami motylków, a serce okryło ogromne ciepło, bo robili coś, czego pragnęli. Valerie wplątała swoje palce w jego ciemne włosy i oddała pocałunek, dając mu odpowiedź na tak wiele pytań. 
Nawet nie zauważyli, kiedy drzwi od łazienki się otworzyły. 
- Wiedziałam ! No wiedziałam. Nie mogliście ukazywać tego wcześniej? Teraz muszę się odizolować od mojego chłopaka.. - odparła załamana Sam siedząc na plecach swojego chłopaka, bawiąc się jego włosami.
- Trzeba było się nie zakładać. - wyszeptał Zayn. 
- Ale.. w sumie. Teraz powinnam udać obrażoną, bo nie chciałaś nic mi powiedzieć. - odparła schodząc z pleców blondyna. 
Valerie stała wciąż wpatrzona s Zayn'a. Nie wierzyła, co właśnie przed chwilą się stało i nie mogła tego zrozumieć. 
Doskonale wiedziała, że okłamywała się samą siebie, swoich bliskich, a podczas kiedy ich usta się złączyły w jedną całość - uczucie nasiliło się.
- Mój plan się powiódł!! - krzyknął głośno Harry, a wszyscy spojrzeli na niego pytająco. - Miłosny doktor Styles, do usług - ukłonił się, a wszyscy się zaśmiali. 
Wszyscy wrócili do salonu, gdzie siedział Liam i Louis. 
- Co jest? - spytał Louis widząc ich miny. 
- Zayn i Valerie potwierdzili moją tezę i Niall i Sam są zawiedzieni, bo przegrali zakład - wyjaśnił mu Loczek i wtulil się w swojego chłopaka.
- A propo Niall'a i Sam. Dzieciaczki.. - zwrócił się do nich Louis. - jest dwa po - odparł dumnie, ciągnąć Samanthe za rękę w swoją stronę. 
- Odległość między wami nie może być mniejsza niż trzy metry! - krzyknął Harry a Velerie się zaśmiała.
- No to zaczynamy. - rzucił Zayn.
- Sam chcesz piwo ? - zagadnął Harry i spojrzał na Niall'a, który gotował się od środka.
- Jasne - odpowiedziała obojętnie i Loczek podał jej butelkę pełną gorzkiego trunku. 
- Nie gniewaj się, Niall - powiedziała w jego stronę Valerie i poklepała go po ramieniu, ale on nie zmienił swojej miny. 
- Nie mogliście wcześniej wyjaśnić tej tajemnicy? - spytał z wyrzutem, a Oni tylko spojrzeli na siebie z Zayn'em wzruszając ramionami. 
- Lepiej późno niż wcale - skomentował Malik.
- Gramy dalej ? - powiedział Liam.
- Jak najbardziej. Ja kręce - zaśmiała się Samantha.
Odstawiła obok siebie puszkę piwa i po czym zakręciła butelką. 
Już po chwili czubem butelki ustawiony był w stronę blondyna z niebieskimi oczami.
Ten z wielkim uśmiechem spojrzał na swoją dziewczynę, po czym zabawnie poruszał brwiami. 
- W końcu los się do mnie uśmiechnął.
- Wam to wystaczą dwie minuty. 
- Stary, w sto dwadzieścia sekund można zrobić więcej niż ci się wydaje. - zaśmiał się łapiąc Sam za rękę.
Weszli obydwoje do łazienki i Niall od razu pocałował swoją dziewczynę, łapiąc ją w talii. 
- Dwa dni bez Ciebie to udręka - skomentował, kiedy się od siebie odsunęli, a z jej ust wydobył się cichy chichot. 
- Skargi proszę zgłaszać do Valerie i Zayn'a. Obiecuje, że ich dorwę, ale to po tym - powiedziała i znowu zbliżyła swoje usta do jego, aby nacieszyć się z nim tym krótkim czasem. 
W głowie próbowali ułożyć jakiś dobry plan, ale nic im nie wpadalo do głowy.
- Wiem. - Sam odsunęła się od Niall'a, wciąż trzymając ręce oplecione na jego szyji. - Można by w nocy się spotkać. Przynajmniej spróbować. 
- Tak. Damy radę. Nie poddam się, bo nie wytrzymam bez ciebie czterdzieści osiem godzin. 
- Też cię kocham. - wyszeptała. 
- Ja ciebie też. 
Ucałował ja w policzek po czym  mocno przytulił.
- Będzie mi cię brakować w Paryżu. 
- Zawsze będziesz miała przy sobie jakąś cząstkę mnie. - odparł, a już po chwili ściągnął że swojego nadgarstka branzoletkę, która była dla niego wszystkim i założył na jej prawą rękę. 
- To nie są brylaty, ale teraz będzie ci przypominać o mnie. O każdej porze, dnia i nocy.
- Nie musisz tego robić. To dla ciebie wiele znaczy - powiedziała patrząc w jego lazurowe teczówki. 
- Ale chcę. Chcę, żebyś wiedziała, że jestem z tobą mentalnie, kiedy nie mogę być z tobą fizycznie. Chcę, abyś dzięki temu się uśmiechnęła, kiedy z twoich oczu polecą łzy, a ten jeden mały przedmiot przypomni Ci o mnie - oznajmił i cmoknął ją w usta, splatając ich dłonie razem. 
- Dziękuję - powiedziała, kiedy się od siebie odsunęli i mocno go do siebie przytuliła, czując jego charakterystyczne perfumy.
- Dziękuje. Dziękuje ci za wszystko. 
On jedynie się uśmiechnął i znowu złączył ich usta razem. 
- Koniec !! - do łazienki wpadł Louis przerzucając Sam przez ramię wyszedł z nią z pomieszczania.
- Kocham Cię! - krzyknął jeszcze Niall w jej stronę na co Ona już z salonu się zaśmiała. 
- Mogliście dać nam trochę więcej czasu. - powiedziała smutna brunetka.
- Nie mogliśmy - powiedział w jej stronę Harry i uniósł swoją butelkę do góry. - Proponuje wznieść toast, za nas. Naszą przyjaźń, miłość, która rozkwita w tym domu i szczęście, które nas nie opuszcza - oznajmil formalnie Harry. 
- Jaka wykwitna mowa, Haroldzie - skomentował Louis i cmoknął go w policzek. 
Wszyscy stuknęli swoje butelki razem, aby potwierdzić jego słowa i każdy rozkoszował się swoim trunkiem. W ciągu wielu dni tak wiele się zmieniło. Pomiędzy nieznajomymi dla siebie osobami rozkwitła przyjaźń, a nawet coś więcej i wszyscy zbliżyli się do siebie tak bardzo, że bez wyrzutów mogli nazywać się swoją druga rodzina.

_______________________________________________________

i jest następna część poprzedniego rozdziału. jak Wam się podoba? jak wrażenia po pocałunku
Zayn'a i Valerie i słodkiej scenie między Sam i Niall'em? czekamy na szczere komentarze :* 

przypominamy o nowej bohaterce - CAST
o zakładce SPAM
i zwiastunie - TRAILER 

4 komentarze:

  1. awww, jakie to słodkie :3 Zayn i Valerie sie pocałowali (!!!) ^^ Niall & Sam <3 ooo i Liam z Dani :) i Louis z Harrym (jest i Larry :D) :)
    podoba mi sie bardzo ^^^
    ojj, co to będzie te 48 godzin :D

    Klaudia Citylondon

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie ! całość sie łączy idealnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny..jak zawsze <3
    Nie mogę się doczekać nowego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny...jak zawsze <3
    Nie mogę się doczekać nowego rozdziału :*
    + zapraszam do mnie :) xx

    OdpowiedzUsuń