niedziela, 24 marca 2013

13. broken gold.


Data: 2 września 2012r.
Miejsce: Paryż, Francja.

- Valerie, czy masz może.. - zaczęła Sam, ale kiedy zobaczyła przytulających się do siebie przyjaciół, nie wiedziała co powiedzieć.
Brunetka szybko wstała z Malika, prawie spadając z łóżka.
- Sam, co tu robisz? - spytała zdziwiona, a na jej twarzy malowało się zakłopotanie.
- Chciałam tylko pożyczyć otwieracz od wina, ale nie sądziłam, że zastanę was razem, w łóżku, w takiej pozycji, która sprawiła, że moja wyobraźnia od razu się uruchomiła - wytłumaczyła, a Malik tylko się zaśmiał przez co został spiorunowany wzrokiem przez swoją dziewczynę.
- Valerie. Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć, że nie jesteś już dziewicą? - spytała na co dwójka się zaśmiała. - Tu nie ma się co śmiać. Zamierzałaś mi powiedzieć, że z nim sypiasz? - pokazała ręką na chłopaka.
- Sam.. przecież ja z nim nie sypiam. Po prostu..
- Uprawiacie miłość? - zakpiła, na co Zayn zaczął się głośniej śmiać.
- Kto tu uprawia miłość, do pokoju Valerie wszedł Niall z rozpiętą koszulą. - Wooh. Stary. Serio ?! - złapał się za czoło.
- To nie tak jak myślicie - próbowała się wybronić Valerie, ale zabrzmiało to jak w typowej komedii romantycznej. - My..
- Jesteśmy razem - Zayn stanął obok niej, splatając ich ręce razem i cmoknął ją w policzek.
Na ten gest, policzki dziewczyny się zarumieniły i ścisnęła mocniej jego dłoń, a nowym przybyszom opadła szczęka z wrażenia.
- Że co? Że wy..? - zaczął zakłopotany Niall wpatrując się w swoich przyjaciół, a Zayn i Valerie się zaśmiali.
Samantha spojrzała na swojego chłopaka, który wciąż nie dowierzał w to co usłyszał.
- Lepiej proszę wytłumaczyć nam.. to - Valerie pokazała ręką na rozpiętą koszulę blondyna.
- Było gorąco. - zaczęła Sam i spojrzała na Horan'a po czym stanęła przed nim by ukryć fakt gołej klatki piersiowej chłopaka.
- Dobra, dobra. Znam to "było gorąco" - odparła triumfalnie Valerie.
- Może lepiej będzie jak już pójdziemy. - rzekł Niall i chwycił swoją dziewczynę za rękę, kierując się do jej mieszkania.
Wszystko się teraz zaczęło układać. Bo przecież zawsze po burzy przychodzi słońce a po smutku nadchodzi uśmiech.


Dzień: 3 września 2012r.
Miejsce: Paryż, Francja

Sam obudziła się oparta o tors blondyna, którego klatka nadal równomiernie się unosiła, co oznaczała, że nadal jest w swojej krainie Morfeusza i nie chciała tego przerywać, gdyby nie pewne głosy za drzwiami.
- Sam? Wróciłam! - usłyszała swoją babcię za drzwiami jej pokoju, która wróciła ze swojej nocnej zmiany w klinice i po jej głosie mogła poznać, że znajduje się niedaleko jej pokoju.
- Niall! - powiedziała głośnym szeptem, na tyle aby chłopak mógł usłyszeć, ale on ani drgnął. - Niall! - powtórzyła, ale ten odwrócił się na drugi bok, więc Sam zaczęła nim potrząsać.
Spanikowała. Nie chciała, aby babcia sobie myślała nie to, co powinna. Jeszcze nie czas na takie tłumaczenia i poważne rozmowy, jak to nie zajść w ciąży w takim wieku.
Popchnęła chłopaka, który z lekkim trzaskiem uderzył o podłogę, klnąc pod nosem.
- Cicho. Cicho - szeptała w jego stronę okrywając się kołdrą.
- Samantha. - do pokoju szatynki weszła starsza kobieta patrząc na dziewczynę.
Ta lekko się do niej uśmiechnęła po czym przywitała.
- Co tam robiłaś ? - spytała.
- Do późna oglądałam film. Valerie miała przyjść, ale miała gościa więc nic z tego nie wyszło.
- Dobrze. Dobrze. Zrobić ci coś do jedzenia?
- Nie dziękuje, babciu. Nie jestem na razie głodna. Zdrzemnę się jeszcze. - lekko się uśmiechnęła, a kiedy staruszka opuściła jej pokój odetchnęła z ulgą.
- Wiem, że nabroiłem, ale możesz następnym razem wymierzać mi mniej bolesne kary? - spytał pocierając swoją głowę.
- Wybacz, kochanie - powiedziała, a on wczołgał się z powrotem na łóżko i oparł się na rękach tak, że leżał nad Sam.
- A dostanę coś w ramach przeprosin ewentualnie jakiś buziak za tak szybką i bolesną pobudkę? - spytał cwaniacko, a Samantha się delikatnie zaśmiała, jednak nie na tyle głośno, aby usłyszała to jej babcia.
- Nie wiem czy był pan ostatnio wystarczająco grzeczny na takie nagrody - odpowiedziała mu tym samym tonem i zaczęła bawić się jego włosami.
- Hmmm.. - zamyślił się.
- No właśnie - przygryzła dolną wargę. - Po za tym. Musiałam Cię obudzić, bo moja babcia zrobiłaby wykład o tym, iż nie powinniśmy tego robić, choć tego nie zrobiliśmy.
- To nie dostanę nic ? - zrobił minę jak pięciolatek.
Dziewczyna delikatnie ucałowała go w policzek po czym cicho zaśmiała.
Chłopak spojrzał na nią pytająco.
- Później.. - puściła do niego oczko. - Pewno jesteś głodny.
- Troszeczkę - odpowiedział, a ona się zaśmiała.
- Dobra, to było głupie pytanie. Niall Horan przecież zawsze jest głodny - odpowiedziała i obydwoje się zaśmiali.
Wstała ze swojego miejsca i skierowała się do wyjścia, jednak zorientowała sie, że nie może tak po prostu wyjść ze swoim chłopakiem do kuchni, gdzie byłą jej babcia, więc szybko zawróciła i spojrzała z zakłopotaniem na chłopaka.
- To nie jest dobry pomysł.
On kiwnął głową, rozumiejąc jej sytuację i szybko zrobił minę myśliciela, co rozbawiło dziewczynę.
- Może.. idźmy obudzić naszych zakochańców i przy okazji podkraść im coś z lodówki? - zaproponował cwaniacko.
- To jest dobry pomysł, ale trzeba iść przez okno. - szepnęła i uchyliła ja. - Babciu, idę do Valerie, bo coś ode mnie chce.
- A śniadanie?! - krzyknęła starsza kobieta.
- Valerie jest niesamowitą kucharką. - odparła.
- Dobrze. - powiedziała.
A już po chwili dwójka młodych ludzi kierowała się schodami przeciw pożarowymi do mieszkania niżej, gdzie Valerie słodko spała, przytulając się do Zayn'a.
- Awww, tak szkoda, że musimy ich obudzić - powiedziała ironicznie i zaraz pojawiła się obok Zayn'a, delikatnie łagodząc go po włosach, na co on uśmiechnął się pod nosem.
- Dzień dobry, kochanie - powiedział i otworzył swoje oczy, ale kiedy zamiast Valerie zobaczył Sam, szybko podniósł się do pozycji siedzącej, co sprawiło, że i Valerie się obudziła.
- Co jest? - spytała oszołomiona.
- Co wy tu do jasnej cholery robicie?! - spytał Malik przecierając oczy i patrząc na swoich przyjaciół, którzy przybyli sobie piątki, śmiejąc się z udanego planu.
- Jak na dobrą mamę przystało, Valerie powinna zrobić mi teraz śniadanie.. - powiedziała Sam wskakując na barana na swojego chłopaka.
- Jaka mama? Jakie śniadanie? - pytała zdezorientowana brunetka.
- Bo tata powiedział, że mam cię obudzić - zaśmiała się.
Dopiero po chwili Valerie przetarła oczy i ujrzała swoją przyjaciółkę, która się z niej nabijała.
- Zayn. Zgolił byś wąsa. - powiedział Niall.
- Nie. Ja lubię ten zarost - Valerie wtuliła się w swojego chłopaka. - Jak jesteście głodni, to sami sobie zróbcie śniadanie. Sam, masz dwie ręce więc wiesz.
- Mówiłaś, że będziesz się mną opiekować - powiedziała Sam, ale nie usłyszała odpowiedzi, bo dostała poduszką od swojej przyjaciółki.
- To było jak nie było tutaj Horan'a - próbowała się obronić, walcząc chociaż o kolejne pięć minut snu.
- Poza tym mnie nie wolno wpuszczać do kuchni samego, bo mogę Ci ją wyczyścić ze wszystkich zapasów w mgnieniu oka - ostrzegł ją Niall.
- Nie przeszkadza mi to - odpowiedziała wciąż mając zamknięte oczy i wtulając się w Malika, który gładził jej włosy.
- Chodź kochanie. - powiedziała Sam schodząc z Niall'a.
Złożył na jej policzku pocałunek, łapiąc ją za rękę.
- Sam.. - zaczął Zayn.
- Hmm.. ? - spojrzała na niego.
- Ładna piżamka. - zaśmiał się.
- Psss. - syknęła i wyszła z pokoju kierując się do kuchni.
- To co chcesz ? - Samantha otworzyła lodówkę.
- Ciebie. - przytulił ją od tyłu,  składając na jej policzku pocałunek.
- Niestety tego Valerie nie ma w lodówce - zamknęła ją i odwróciła się w jego stronę.
Zbliżyła swoje usta do jego i złożyła na nich krótki pocałunek, który on szybko odwzajemnił i złapał ją mocniej. Sam oplotła swoje nogi wokół jego bioder, przywierając do ściany, a Niall pogłębił swój pocałunek.
- Hej! Mieliście tylko coś zjeść, a nie robić takie rzeczy z moją lodówką, które nie są do tego przeznaczone - usłyszeli głos Valerie i Sam jak poparzona odskoczyła od Horan'a. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce, a Horan odchrząknął i udawał, że nic się nie stało.
- Nic by nie miało miejsca, gdybyś mnie pilnowała, mamo - nacisnęła na ostatnie słowo, a wszyscy się zaśmiali, łącznie z Zayn'em, który również wszedł do pomieszczenia w samych bokserkach i lekkim nieładem na głowie, który tylko dodawał mu urody.
Valerie spojrzała na swojego chłopaka i cicho się zaśmiała.
- Mogłeś się ubrać. - wyszczerzyła się.
- Czuję się tutaj jak u siebie. - poruszał zabawnie brwiami.
- A ja czuję się teraz dziwnie. - rzekła Sam. - Nie wiem co ci chodzi po tej głowie, Zayn. Ale nie rób tak.
Cała czwórka się zaśmiała a dziewczyny już po chwili wzięły się za przygotowanie śniadanie.
- Więc.. Ty i Valerie ? - Niall spojrzał na swojego przyjaciela.
- Yeep - odpowiedział mu Malik dumnie i szeroko się uśmiechnął, obserwując jej zwinne ruchy, kiedy ruszała się po swojej kuchni.
- Tego bym się nie spodziewał, jak chyba każdy z nas - skomentował Niall, na co Zayn się zaśmiał.
- Szczerze? To nawet ja nie widziałem szansy na takie szczęście, a jednak nie poddałem się i cieszę się, że to się stało - odpowiedział mu. - I cieszę się, że się pogodziliście z Sam, zasłużyliście na to.
- Jednak jestem głupi bo zrobiłem coś czego nie powinienem.
W tym momencie dało się usłyszeć dzwonek telefonu Zayn'a.
Chłopak pośpiesznie odebrał telefon i przyłożył go do ucha.
- Na nareszcie. Kiedy zamierzaliście powiedzieć mi o tym, że jesteście tam gdzie jesteście? - po drugiej stronie dało się usłyszeć głos wkurzonego Paul'a.
- Kiedyś tam.. - rzekł.
- Ehhh.. jeśli już tam jesteście to proszę Was o udzielenie wywiadu. Wypadł tak nagle i mam nadzieję, że wybierzesz się tam z Niall'em i opowiecie co nieco o nowej płycie.
- Postaramy się - odpowiedział obojętnie Malik.
- Nie macie się starać, ale macie tam być, za 3 godziny - poinformował go i się rozłączył, a Zayn powrócił do pokoju i zobaczył wszystkich oczy skierowane w jego stronę.
- Coś się stało? - spytała go Valerie.
- Paul jest zły, ale to codzienność i musimy iść dzisiaj na wywiad - odpowiedział niezadowolony z tej drugi części zdania.
Uwielbiał to robić, spotykać się z fanami i przyprawiać ich o uśmiech, jednak dzisiaj nie miał na to ochoty, zwłaszcza pod nakazem Paul'a. Nienawidził robić rzeczy, które zostały mu narzucone, wolał działać na własną rękę, ale to zostało mu odebrane, gdy tylko podpisał umowę z managementem.
- To idźcie. - oznajmiła Sam, która leżała oparta o ramię Niall'a bawiąc się jego ręką.
- To nie jest takie proste. - oznajmił Zayn siadając na krzesełku.
- Wszystko jest proste.
- Ile może potrwać taki wywiad? - spytała brunetka.
- Nie mam pojęcia. Nie którzy dziennikarze są naprawdę wścibscy.
- Dacie radę. - uśmiechnęła się Valerie. - To jest tylko wywiad.
- Niby tak.. - zaczął Zayn próbując się wymignąć, ale nie zdążył dokończyć, bo Valerie mu przerwała.
- Spokojnie, pójdziecie na wywiad, spełnicie nakaz Paul'a, a my z Sam w międzyczasie zorganizujemy jakąś kolację czy pomyślimy nad wieczorem filmowym dla naszej czwórki, zgoda? - spytała go siadając mu na kolanach i patrząc w jego oczach.
- Zgoda - odpowiedział i cmoknął ją delikatnie w usta.
- Jak nie jesteście głodni to powiedzcie od razu, z chęcią zajmę się waszą porcją - powiedział Niall rozkoszując się pysznymi kanapkami przygotowanymi przez dziewczyny.
- Oni wolą siebie. - zaśmiała się Samantha. - Ty wolisz jedzenie.
- Wolę ciebie, ale jedzenie nie może się zmarnować.
- A co jeśli moje pocałunki mogą się zmarnować? - zakpiła pytająco dając sygnał, że marzy w tym momencie tylko i wyłącznie o jego ustach.
- Takiego wyjścia nie ma. - uśmiechnął się. - Pamiętaj kochanie, że coś mi miałaś dać, za zrzucenie mnie z łóżka. - poruszał zabawnie brwiami.
- Nie przypominam sobie - odpowiedziała mu, a on zrobił obrażoną minę. - Kiedy indziej - szepnęła mu do ucha zachęcająco, a ten tylko uśmiechnął się triumfalnie i kontynuował jedzenie swojej kanapki.
- My pójdziemy na spacer. Przy okazji będę mogła Ci zrobić parę zdjęć do mojego prywatnego albumu - spojrzała na Zayn'a Valerie z uśmiechem.
- Oo, czuję się zaszczycony, dziewczyno z aparatem - powiedział do niej jak na początku znajomości, na co wszyscy się zaśmiali.
Wywołało to u niej wspomnienia, kiedy para się jeszcze nie lubiła, przynajmniej ona go. Darzyła go obrzydzeniem i czymś nie do opisania, a dzisiaj mogła go nazwać swoim chłopakiem i się tego nie wstydziła. Żałowała, że tak późno dała mu szansę i tak późno odnalazła w nim tą bratnią duszę.


Dzień: 4 września 2012r.
Miejsce: Paryż, Francja.

- A więc. Pierwsze pytanie, które nasuwa się na mój jak i wszystkich fanów język to jest, czy przyjazd tutaj jest spowodowany uczuciami do jakiś dziewczyn?
Chłopacy siedzieli obok siebie na kanapie w jakimś biurze i odpowiadali na pytania, zadane przez niewysokiego łysego reportera. Choć wydawać to się mogło dziwne, czuli się spięci. Doskonale wiedzieli, że pytanie, które przed chwilą padło z ust reportera, w końcu nastąpi.
- Mojej - Niall podniósł rękę do góry czule się uśmiechając.
- A Zayn?
Chłopak milczał, nie wiedział co powiedzieć. Nie chciał zrobić czego co mogłoby zranić Valerie.
- Czy nie jaka Valerie Bernard, dziewczyna z którą widziano cię dzisiaj w jednym z paryskich parków, jest dla ciebie kimś więcej niż zwykłą dziewczyną?
- Jest naszą przyjaciółką. Prywatnym fotografem. - chłopak ugryzł się w język.
Wiedział, że to może ją zranić, ale musiał ją chronić, taki był jego obowiązek. Nie chciał, aby ona cierpiała, a wiedział, że przyznanie do związku z nią właśnie tego może dokonać.
Niall siedział cicho, nie chcąc pogarszać sprawy, a tym bardziej się w nią mieszać, chociaż nie rozumiał dlaczego Zayn to zrobił, dlaczego znowu oszukał swoich fanów.
- W takim razie mamy nadzieję, że niedługo będziemy mogli zobaczyć jakieś jej prace, a Tobie Niall życzymy szczęścia z Twoją drugą połówką. Może opowiesz swoim fanom na temat waszego pierwszego spotkania? Wielu z nich jest tego ciekawa i nikt nie spodziewał się, że wyjazd do Paryża zakończy się waszym wspólnym zdjęciem w internecie na którym się czule całujecie - powiedział reporter patrząc na blondyna, który spuścił wzrok.
- Nikt się tego nie spodziewał. Ale przynajmniej mamy dowód, że istnieje miłość od pierwszego wejrzenia. - powiedział po chwili.
Już po ostatnim pytaniu chłopacy skierowali się zamówioną chwilę wcześniej taksówką do mieszkania Valerie, gdzie dziewczyny przygotowały niezapomniany wieczór.
Kiedy chłopacy znajdowali się już w mieszkaniu brunetki, Niall podbiegł do swojej dziewczyny całując ją w szyję.
- Tęskniłem. - oznajmił.
- Też cię kocham. - szepnęła i złożyła pocałunek na jego ustach.
- Cześć skarbie. - Zayn podszedł do Valerie i chciał ucałować ją w policzek.
- Raczej dziewczyno z aparatem. - oznajmiła.
- Co jest? - spytał zakłopotany patrząc jej w oczy, w których zobaczył złość.
- Jestem tylko waszym prywatnym fotografem - zacytowała jego słowa - A ja uwierzyłam, że jesteś inny - powiedziała z obrzydzeniem w głosie i chciała odejść, ale on złapał ją za nadgarstek.
- Zrobiłem to, aby Cię chronić, Valerie. Nie chciałem, abyś miała nieprzyjemności przez naszych fanów i przez nich cierpiała - wytłumaczył jej spokojnie. - Nie bądź zła za to, że chciałem Cię chronić - dokończył.
- Nie potrzebuję ochrony. Potrzebuję chłopaka, który przestanie mnie traktować jak coś, co nie ma uczuć. Najpierw Josh, teraz ty. Dziękuje bardzo za takie życie towarzyskie - oznajmiła, a do jej oczu zaczęły cisnął łzy.
- Valerie.. - zaczął.
- Nie Zayn. mam dość. - wyrwała się z jego uścisku i pobiegła do swojego pokoju zatrzaskując drzwi.
Samantha od razu pobiegła za przyjaciółką wchodząc do pokoju.
- Valerie.
- On jest taki jak Josh! Ma każdą tą samą cechę charakteru co On! - krzyczała w jej stronę.
Samantha szybko do niej podbiegła mocno przytulając.
- Csii.. będzie dobrze. On chce cię bronić. Jesteś dla niego wszystkim.
- To dlaczego Niall z taką łatwością to powiedział? Powiedział, że jesteście razem? Że cię kocha?
- Rozmawialiśmy o tym, Valerie. Zdjęcie i tak wciąż figuruje w sieci. Więc to był jedynie kwestia czasu. Valerie.. On chce być przy tobie i nie chce by ktoś cię skrzywdził - szepnęła w jej stronę.
- Jak na razie zrobił to tylko on, więc gratulacje. Uratował mnie przed kolejnym błędem w moim życiu - powiedziała do niej przez łzy. - Byłam taka naiwna, wierząc mu - dodała i wtuliła się w przyjaciółkę.
- Nie popełniaj pochopnych decyzji, nie odrzucaj go za to, że chciał działać w dobrych intencjach - odpowiedziała chcąc ją uspokoić i jakoś ratować to, co teraz się między nimi działo. Dopiero co zaznali tej miłości, nie chciała, aby ona już się psuła. Wiedziała, że oni zasłużyli na bycie razem. Trzymała za nich kciuki, bo obydwoje tego potrzebowali. Chciała ich szczęścia i tylko oni wzajemnie mogli je sobie dać.
- Proszę, nie broń go. Nie chcę go znać - powiedziała stanowczo, a z jej oczu wyleciały kolejne łzy.
- Ja tego tak nie zostawię. - odparła cicho.
- Gratulacje.. - wyszeptał Niall do Zayn'a.
- Dzięki stary, naprawdę mi pomagasz. - podniósł głowę i spojrzał na swojego przyjaciela, który stał obok okna.
- Czemu to powiedziałeś? - zapytał blondyn.
- Chciałem ją ochronić. Ona jest dla mnie wszystkim. - westchnął.
- Mogłeś chociaż ją zapytać co o tym wszystkim sądzi.
- A ty rozmawiałeś o tym wszystkim z Sam?
- Tak, Zayn. Rozmawia się o takich rzeczach.
- Uhm... jestem takim idiotą! - wstał z kanapy i zaczął chodzić w kółko.
- W ten sposób nie pomożesz ani sobie, ani Valerie.
Zayn podszedł do drzwi do jej pokoju i uchylił je, wchodząc do środka.
- Valerie, proszę - powiedział błagalnym tonem, widząc zapłakaną twarz dziewczyny.
Nigdy nie widział jej w takim stanie, dlatego bolało go to jeszcze bardziej. Cierpiała przez niego przez co czuł się koszmarnie.
- Odejdź - powiedziała stanowczo, a w tym samym czasie Sam opuściła pomieszczenie i wyszła z pokoju, zostawiając ich samych.
- Nie miałem niczego złego na myśli, wiesz o tym - podszedł do jej łóżka, gdzie znajdowała się brunetka.
- Jesteś taki sam jak on. Wszyscy jesteście tacy sami! - podniosła swój ton i kolejne łzy opuściły jej duże oczy i spłynęły po jej policzkach.
- Valerie.. przepraszam. Przepraszam cię za to. Nie chciałem. Tak cholernie nie chciałem aby wyszło tak jak wyszło. Chciałem cię obronić, bo jesteś dla mnie cholernie ważna. Chciałem wiedzieć, że nic ci nie grozi ze strony tych wszystkich ludzi a to co powiedziałem, to było jedynym wyjściem. Wiem, może powinienem z tobą o tym wszystkim porozmawiać, ale ja najpierw działam a potem myślę. Tak cholernie nie chciałem cię skrzywdzić  nie chciałem widzieć cię smutnej. Miałem być twoim opiekunem, twoim szczęściem a zrobiłem coś.. czego żałuje.. Wybaczysz mi.. kiedyś? - spojrzał na nią lekko dotykając jej dłoni.
Valerie siedziała wpatrzona w jego twarz. Doskonale wiedziała co powiedzieć, ale nie chciała. Bała się..
- Wyjdź, Zayn - odpowiedziała słabym tonem i on nie chcąc nic utrudniać, po prostu wstał z miejsca i skierował się do salonu.
Sam i Niall patrzeli na niego ze smutkiem w oczach, a on czuł cholerną bezsilność i złość do samego siebie.
- Cholera! - powiedział głośno i podszedł do drzwi wejściowych.
- Zayn.. - Samantha chciała go pocieszyć, chciała im pomóc, ale on opuścił mieszkanie z trzaskiem drzwi i skierował się do centrum Paryża, zostawiając ich samych.
- My musimy coś zrobić, Niall. - powiedziała Sam do swojego chłopaka.
- Mam pomysł - odparł i już po chwili dzielił się nim ze swoją ukochaną.


Data: 4 września 2012r.
Miejsce: Paryż, Francja.

- Możesz w końcu nie jęczeć ? To jest tylko film, Valerie. - powiedziała brunetka do szatynki, która leżała skulona na łóżku. - Babcia dała mi te bilety i powiedziała, że mamy iść. No zrób to dla mnie. - patrzała na nią błagalnym wzrokiem.
- Zrobię to tylko dlatego, że cię kocham. - starła łzy z policzków i wstała z łóżka.
Nie miała ochoty nigdzie wychodzić, tylko zostać w swoim łóżku jak najdłużej tylko mogła, ale doceniała pomoc swojej przyjaciółki, dlatego powoli podeszła do szafy i zaczęła wyciągać z niej ciuchy, aby zastąpić nimi czarne, stare dresy. Postawiła na czarne rurki i białą, luźną bluzkę na krótki rękaw, bo pogoda dzisiaj dopisywała w Paryżu. Nie spieszyło jej się, co denerwowało Sam, bo mogły się przez to spóźnić na dany film.
- Nie nadaje się na wyjście gdziekolwiek - powiedziała patrząc na swoje odbicie w lustrze, gdzie widziała wory pod oczami przez płacz i brak snu oraz podpuchnięte oczy.
- Nie marudź, tylko się szykuj, bo się spóźnimy - pośpieszyła ją Sam.
Dziewczyny już po chwili siedziały w autobusie, który wiózł je do dobrze znanego kina. Seans zaczął się już jakieś pięć minut temu a Samantha najwyraźniej poddenerwowana wciąż stukała nerwowo w oparcie swojego krzesełka w autobusie.
- Spokojnie, to jest tylko film. Po za tym ominą nas tylko reklamy. - wyszeptała w jej stronę Valerie.
Pojazd zatrzymał się na najbliższym przystanku i Samantha jak poparzona wyskoczyła z niego łapiąc swoją przyjaciółkę za rękę, idąc coraz szybciej w stronę kina.
Pokazała bilety, które trzymała w ręku i już po chwili dotarły do wyznaczonej sali, gdzie film trwał już niecałe piętnaście minut.
Dziewczyny szybko znalazły swoje miejsca i nie musiały się przeciskać, bo ludzi było wyjątkowo mało. Obok dziewczyn miejsca były zajęte, więc tak aby nikomu nie przeszkadzać, Valerie usiadła obok towarzysza, a Samantha zaraz obok niej. Normalnie by się nie przejmowała tym kto siedzi obok niej i rozkoszowała się filmem, który wybrała przyjaciółka, jednak ta dobrze znana jest woń perfum zmieniła wszystko.




witam, witam. nowy rozdział na idealne rozpoczęcie idealnego tygodnia <3 jutro koncert Bieber'a, ale muszę przestać się tym jarać tak bardzo jak do tej pory i postanowiłam zachowywać się jakoś normalnie. choć doskonale wiem, że mi to nie wychodzi, to zawsze jest jakaś nikła
szansa na tą normalność haha. 

jak Wam się podoba nowy rozdział? <3


xx NANCY.

3 komentarze:

  1. juz myślałam że i tu zrezygnujesz pisać, ale na szczęście to sie nie stało xx ale i tak czekam na kolejne rozdziały na tamtych blogach xx
    rozumiem Zayna, chciał ją chronić, i szkoda że ona zbytnio tego nie rozumie. ale wierze że sie wszystko ułozy
    ale te pobudki były genialne xD

    Klaudia CityLondon

    OdpowiedzUsuń
  2. tak świetnie zaczął się ten rozdział, a tak przykro skończył. czy Valerie naprawdę nie rozumie tego, dlaczego Zayn tak postąpił? nie ogarniam jej.
    mam nadzieje, że wszystko się ułoży i że to właśnie on zajął miejsce obok niej w kinie. oby to nie był ten cały Josh czy jak mu tam. pewnie wszystko by się jeszcze bardziej popsuło.
    już sobie wyobrażam Twoje emocje przed koncertem Biebera. ja na 1D jadę dopiero za 47 dni (odliczam xd), a już normalnie szaleję, jak sobie pomyślę co będę przeżywała! zdaj nam potem na blogu pod kolejnym rozdziałem jakąś relację z tego jak było :)
    miłej zabawy!

    pozdrawiam
    @anitka_1D

    http://welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń