sobota, 26 stycznia 2013

05. good time and.. disappointment.





Data: 2 sierpnia 2012 r.
Miejsce: Paryż, Francja.

Nagle usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości na komunikatorze.
'dzisiaj koncert 1D w twoim mieście. wybierasz się? xx'
'przecież wiesz, że za nimi nie przepadam : )'
'a liczyłem na spotkanie..'
'jesteś w Paryżu?!'
'u rodziny. dopiero wylądowałem : ).' 
'nie wiedziałam, że ich lubisz :3' 
Odpisała i zaczęła się coraz bardziej zastanawiać nad poznanym chłopakiem. Nadal nie znała jego imienia i nadal był tak samo tajemniczy, ale to nie zniechęciło jej do rozmów z nim, wręcz przeciwnie. Chciała się w to zagłębić i poznawać coraz więcej tajemnic o tej osobie.
'Muzykę mają całkiem niezłą, ale tutaj nie chodzi o to. Myślę, że to dobra okazja, aby się spotkać.' 
'w sumie.. moja przyjaciółka się wybiera na ten koncert. może ucieszyłaby się, gdybym jednak wybrała się z nią.. :D'
Szybko odpisała i już po chwili stała koło szafy wybierając jakieś ciuchy. musiała szybko się naszykować, ponieważ Samantha za dwadzieścia pięć minut miała autobus na miejsce koncertu. Wyjęła z szafy swoje zakupione kilka dni wcześniej spodenki i dobrała do tego bluzkę.
'w takim razie nie mogę się doczekać aż się zobaczymy. xx' 
Odczytała wiadomość od "J" i zamknęła laptopa. 


Data: 2 sierpnia 2012 r.
Miejsce: Paryż, Francja.


Sammy stała przed szafą cały poranek i nadal nie mogła się zdecydować co założyć na to ważne dla niej wydarzenie. Uśmiech nie opuszczał jej twarzy od samego rana, a ona czuła się najszczęśliwszą osobą pod słońcem, bo właśnie dzisiaj miało się spełnić jej największe marzenie - koncert jej idoli, do którego odliczała dni od tamtego wydarzenia.
Bała się, że może ubierze w coś nieodpowiedniego a chłopacy, o ile ich spotka, ją wyśmieją. Nigdy nie była zbyt pewna siebie. Zazdrościła tego swojej przyjaciółce, która potrafiła postawić na swoim i dobrze się ubrać. Te dwie cechy nie były wcale dane szatynce. Zawahała się na chwilę czy nie zadzwonić do Valerie, ale stwierdziła, że jednak woli jej nie denerwować, ponieważ ta chodziła od samego rana jakaś spięta.
W końcu zdecydowała się na białą bluzkę z podobizną chłopaków i dżinsowe spodenki, ponieważ pogoda była wręcz idealna na koncert na powietrzu. W podskokach ruszyła jeszcze do swojej łazienki, gdzie doprowadziła swoje włosy, które były w całkowitym nieładzie, do porządku układając je na swoich ramionach i wywinęła swoje rzęsy ku górze, malując je czarnym tuszem.
Kiedy była już gotowa chwyciła jeszcze swoją małą torebkę, założyła buty i krzyknęła do babci, że wychodzi po czym wyszła.
Kiedy mijała drzwi mieszkania swojej przyjaciółki, poczuła dziwne ukłucie w sercu. Jeszcze kilka dni temu miała nadzieję, że na ten koncert pójdzie z nią, ale przeliczyła się. Każdy następny dzień nie zmieniał nastawienia szatynki do chłopaków. Samantha patrzała z nadzieją na dębowe drzwi iż wyjdzie z nich jej przyjaciółka.
Śladu po Valerie nie było widać, więc ruszyła szybko na przystanek zamieniając smutny grymas na szczęśliwy uśmiech. W końcu doczekała się tego wielkiego dla niej dnia, nie mogła o tym rozmyślać. Liczyła się tylko piątka chłopaków, chociaż w głębi nadal męczyła jej sprawa z przyjaciółką.
Doszła do przystanku, gdzie stała jedna dziewczyna odwrócona w jej stronę. Dopiero z bliska poznała, że jest do Valerie uśmiechająca się do niej. Szybko do niej podbiegła i uścisnęła mocno przyjaciółkę.
-Chyba nie sądziłaś, że na ten koncert pójdziesz sama? Jeszcze któryś z tego zespołu by cię mi porwał i co ja bym robiła później sama?
-O to nie miałabyś się co przejmować, jestem brzydka i nawet w tłumie by mnie nie zauważyli - powiedziała cicho pod nosem z nadzieją, że Valerie tego nie usłyszała, ale ta uderzyła ją lekko w ramię.
-Nigdy więcej tak nie mów. Jesteś śliczna i nie mówię tego jako twoja przyjaciółka tylko jako ja - zaśmiała się.
Dziewczyny stały w ciszy kiedy podjechał autobus i obie z wielkim uśmiechem wsiadły do niego. Chodź tylko jednej z nich spełniały się marzenia, ta druga doskonale wiedziała, że robi dobrze wybierając się tam ze swoją przyjaciółką. Przecież była dla niej wszystkim.
- Dlaczego jednak zdecydowała się iść na ten koncert? - spytała ją Samantha patrząc na swoją przyjaciółkę, aby mogła wypatrzeć kłamstwo, jeśli takowe by się pojawiło.
- Dla Ciebie - odpowiedziała jej.
- Coś jeszcze jest na rzeczy, prawda? - spytała, a Valerie spuściła wzrok.
- Napisał do mnie J, że chce się spotkać na tym koncercie, więc się zgodziłam, ale myślałam tylko i wyłącznie o tobie, że to ciebie uszczęśliwię, nie jego czy samą siebie - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem, a Sam ponownie poczuła te wyrzuty sumienia przed tym, że nie powiedziała swojej przyjaciółce prawdy o tym chłopaku.
-Dziękuję Ci, za to, że mi to powiedziałaś - dotknęła jej dłoni.
Autobus zatrzymał się w wyznaczonym miejscu.
Do koncertu zostało jeszcze półtorej godziny więc dziewczyny zdecydowały się wybrać na lody. Kiedy zamówiły swoje desery i usiadły w wyznaczonym miejscu zaczęły rozmawiać.
-Cieszę się, że jesteś tutaj ze mną - odparła Sam konsumując swoje lody truskawkowe.
-To ja się cieszę, że mogę być tutaj z tobą. - uśmiechnęła się.
Dziewczyny zajadały się pysznym przysmakiem, kiedy do restauracji weszli jacyś zakapturzeni ludzie. Przyjaciółki nie zawracały sobie tym głowy tylko cieszyły się z danej chwili, kiedy piątka nieznanych ich osób było coraz bliżej dziewczyn. Obydwie poczuły dziwny strach, który się nasilił kiedy jeden z nich stanął obok nich, a za nim ustawiła się reszta jego 'ekipy'.
Położył dłoń na ramieniu Samanth'y. Zaczęła drżeć, lecz nie chciała tego pokazać.
-Zostaw ją. Znam karate - skłamała Valerie, żeby uratować przyjaciółkę.
Nagle cała 5 zaczęła się śmiać.
Dziewczyny naprawdę nie wiedziały z czego śmieją się nieznajomi. Ich miny były straszne, a dłoń ułożona na ramieniu szatynki była gorąca.
Dopiero kiedy nieznajomi zobaczyli niepokój na twarzy dziewczyn, ściągnęli kaptury, a Samancie ukazała się blond czupryna dobrze znanego jej chłopaka i lazurowe tęczówki wpatrujące się w jej. Za nim stał nikt inny jak reszta 1D z głupimi uśmiechami na twarzy.
- Miło cię znów widzieć - powiedział Niall do szatynki i na jego twarzy pojawił się uroczy uśmiech.
Samantha nie wiedziała co powiedzieć. Łyżka którą trzymała wylądowała na ziemi brudząc przy okazji kawałek podłogi.
Przed oczami stał jej idol, który chwilę wcześniej dotykał jej ramienia.
-N.. N.. - nie mogła nic z siebie wykrztusić dopiero kiedy przyjaciółką ją klepnęła odezwała się. -Niall? Boże jaka ja jestem pusta. Oczywiście, że to ty - na jej polikach pojawiły się rumieńce.
-Trochę nas wystraszyliście - odezwała się Valerie.
- Podobno znasz karate - dogryzł jej Zayn wspominając jej wcześniejsze słowa, w tym samym momencie wszyscy chłopacy dosunęli sobie krzesła i dosiedli się do dziewczyn.
- Dla takich jak ty chyba warto się nauczyć, tak na wszelki wypadek - odpowiedziała mu zdenerwowana jego obecnością, jednak nie chciała robić nic gorszego ze względu na swoją przyjaciółkę, na której twarzy widniał wielki uśmiech.
-Dzieci, dzieci - sprostował Liam, który pisał coś w telefonie.
Valerie czuła się dość dziwnie w towarzystwie tych pięciu chłopaków. Sam często o nich mówiła, co dało do zrozumienia brunetce iż chłopacy są bardziej perfekcyjni niż jej się mogło wydawać.
-To co tu robicie dziewczyny? - zapytał Harry poprawiając się na swoim krześle.
-Idziemy na koncert - uśmiechnęła się szeroko Sam.
-Myślałem, że nie jesteś naszą fanką, koleżanko z aparatem.
-No nie jestem. Ale idę z moją przyjaciółką - odparła oschle.
-I dlatego, że ma spotkać się z jakimś chłopakiem - zaśmiała się Samantha.
Valerie spojrzała na nią złowrogo, że ta im to powiedziała.
- Och, proszę. Czyli aby spotkać się z chłopakiem jesteś w stanie znieść nas? - spytał Zayn zaciekawiony.
-Dlaczego cię to tak interesuje? Piszesz książkę czy coś? - odegrała mu się Valerie.
- Tak, nosi tytuł 'Dziewczyna z aparatem i jej przygody'  - odegrał się jej z uśmiechem.
Brunetka już chciała coś powiedzieć w jego stronę, ale kiedy spojrzała na swoją przyjaciółkę, zaniechała tego postanowienia.
-Cieszę się, że wybraliście Paryż na ten koncert - uśmiechnęła się Samantha.
-To wyjątkowe miejsce - szepnął Niall.
-Faktycznie. Magiczne - zaśmiał się Zayn. -I pomyśleć, że Niall na początku nie chciał przylecieć.
-Nie kłam - spojrzał na swojego przyjaciela.
-Nie kłamie. Dopiero wtedy kiedy.. - zaczął, ale blondyn zasłonił mu usta swoją dłonią.
-Tobie już podziękujemy Malik.
Zayn podniósł dłonie w geście obrony i w tym samym momencie Niall wziął swoją dłoń z jego ust.
- Więc.. które macie miejsce? - spytał Louis.
- 9 rząd, za późno dorwałam bilety - wyjaśniła Sam.
- W takim razie co powiecie na taki mały prezent, w postaci zabrania was za kulisy? - propozycja Niall'a sprawiła, że Sam zaniemówiła i zaczęła się zastanawiać czy to sen, czy dzieje się to naprawdę i jest to cudowna rzeczywistość, na którą tak długo czekała.
-Niech mnie ktoś uszczypnie. Może to sen, a ja za chwilę się obudzę.. - zrobiła smutną minę.
Horan czym prędzej przybliżył się do dziewczyny i mocno ją do siebie przytulił.
-To nie sen. - uśmiechnął się.
-Mogłeś tego nie robić, teraz przez najbliższe dwa lata będzie o tym mówić - powiedziała Valerie.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Musimy się zbierać - przypomniał Liam. - trzeba się jeszcze naszykować - dodał po chwili i schował telefon do kieszeni.
Chłopacy wstali od stołu.
-W takim razie, czekamy za kulisami - rzekł blondyn i uśmiechnął się do dziewczyn.
- Do zobaczenia - rzucił Zayn w stronę Valerie.
- Jak wiesz, umówiłam się i myślisz, że wybiorę towarzystwo chłopaka czy was? - dogryzła mu, ale ten tylko się uśmiechnął, kompletnie zbijając ją z tropu i cała piątka opuściła lokal.
- Czy ty właśnie spławiłaś Zayn'a Malik'a? - zapytała ją Sam, a ta tylko zrobiła pytającą minę, jakby nie było w tym nic dziwnego. - Dziewczyno, co z tobą nie tak?!



Data: 2 sierpnia 2012 r.
Miejsce: Paryż, Francja.

Dziewczyny stały na kulisami. Głośna muzyka uderzyłam im do głowy.
Samantha śpiewała, tańczyła i skakała na wszystkie strony do piosenek a Valerie jedynie śmiała się z niej pod nosem.
Kilka chwil wcześniej wysłała sms'a do "J" że znajduje się za kulisami, ponieważ jej plany uległy zmianie. Czekała na jakąkolwiek odpowiedź od nieznajomego, jednak z każdą następną chwilą, odechciewało jej się wszystkiego.
Z jednej strony przyszła na ten koncert dla swojej przyjaciółki, ale z drugiej dla tego chłopaka. Chciała go zobaczyć, chciała go bliżej poznać.
Zanim się zorientowały, pierwsza część koncertu była już za nimi i chłopacy pożegnali się na moment z widownią, po czym ruszyli w stronę dziewczyn.
- Jak się podoba? - spytał Niall, kiedy znalazł się przy Sam.
- Jest świetnie. Stoję za kulisami na koncercie mojego ulubionego zespołu, do tego wy po prostu jesteście genialni. To.. cudowne! - skomentowała, a blondyn się do niej uśmiechnął.
- Niall, przebieraj się, bo nie zdążysz - pospieszył go Harreh, który już zmieniał swoją koszulę odkrywając przy tym swój tors.
Po chwili Horan dołączył do reszty przebierających się przyjaciół.
Malik ściągnął swoją koszulkę, a Valerie nie mogła oderwać wzroku od jego ciała. Czuła się dziwnie tym, że przygląda się właśnie temu chłopakowi, chodź w środku go nienawidzi.
Chłopak położył przed sobą na krzesełku koszulkę a Valerie wciąż wpatrzona była w jego tors. Dopiero po chwili jej wzrok powędrował wyżej.
Zauważyła coś, co nią wstrząsnęło.
Tatuaż, który już kiedyś widziała i wcale ją to nie cieszyło. Szybko znalazła telefon w torebce i wyszukała zdjęcie chłopaka. Wszystko się zgadzało. Te same rysy, kości, ale jak to możliwe? Zayn zauważył, że Valerie mu się przygląda i spojrzał na nią przepraszająco.
- To ty.. - wykrztusiła z siebie.
- Mówiłem, że lepiej, abyś nie wiedziała - powiedział spokojnie.
-Doskonale wiedziałeś, że prawda kiedyś wyjdzie na jaw. Mógłbyś się liczyć z uczuciami innych! - podniosła głos.
Samantha przyglądała się zaistniałej sytuacji.
-Zauważ, że nie wiedziałaś kim jestem i było wszystko dobrze. Wcale nie jestem jakimś złym chłopakiem, jestem sobą. Tym samym "J" z którym rozmawiałaś tyle czasu - zbliżył się do niej chcąc złapać za rękę.
Valerie szybko ją cofnęła, będąc zła na chłopaka.
- Serio myślisz, że wszystko będzie dobrze? Że skocze ci w ramiona, bo jesteś Zayn Malik? Rozmowy z 'J' się skończyły, nasza znajomość też, o ile można to tak nazwać - wyjaśniła mu zdenerwowana i chciała się skierować do wyjścia, ale on ją złapał za nadgarstek.
-Gdybyś teraz się nie dowiedziała, pewno dalej rozmawiałabyś z "J". Zaakceptowałaś mnie jako "J" nie jako Zayn'a. boisz się przyznać to, prawda?
-To boli - syknęła z bólu.
-Boisz się przyznać, że poczułaś coś do człowieka, którego poznałaś przez internet, którego nie widziałaś nigdy na oczy. Boisz się przyznać, że coś między nami może być, ale ty widzisz we mnie tylko tą wielką gwiazdeczkę..
-Nie pozwól aby strach wykluczył cię przed działaniem - szepnęła w jego stronę.
Wyrwała swoją rękę z uścisku, ocierając obolały nadgarstek i spojrzała na niego.
 - Brzydzę się tobą, bo właśnie sam wprowadziłeś mnie w kłamstwo. Nie jestem taka jak wszyscy i nigdy taka nie będę, więc nie próbuj mnie to tego zmuszać. To co było pomiędzy mną, a 'J' to tylko głupia gra, która dobiegła końca - wyjaśniła i skierowała się do wyjścia, wymijając przy tym swoją przyjaciółkę, na którą była zła za to, że jej nie powiedziała o tatuażu.
Była pewna, że o tym wie, a jednak milczała. Miała ochotę płakać, bo została oszukana przez chłopaka, któremu zaufała i swoją przyjaciółkę, która jest dla niej tak cholernie ważna.
-Zayn.. - zaczęła cicho Samantha, ale chłopak odwrócił się od niej plecami.
Brunetka nawet nie wiedziała co teraz zrobić.
Rzuciła przepraszające spojrzenie Niall'owi po czym wybiegła za przyjaciółką.
Biegła korytarzem kiedy w końcu znalazła się na dworze.
Ciepłe słońce, zniknęło równie szybko jak jej nastrój. Z nieba zaczął padać deszcz i wiać zimny wiatr.
Samantha szybko rzuciła się w stronę domu. Próbowała złapać taksówkę, ale te zwinnie ją omijały.
Krople deszczu odbijały się o jej twarz, a jej włosy delikatnie się kręciły pod wpływem wody, ale ona nie traciła nadziei tylko czekała, aż w końcu jakiś pojazd się zatrzyma obok niej. Kiedy jakiś miły kierowca taksówki zatrzymał się przed nią, szybko podała mu adres i nie minęło kilka minut, a znaleźli się pod blokiem dziewczyn. Zapłaciła za kurs i pobiegła schodami do góry. Nie wiedziała co ma jej powiedzieć, nie była w stanie o tym myśleć, więc zawahała się jeszcze przed jej drzwiami, jednak nie czekając dłużej, aż strach zeżre ją od środka, zapukała do jej mieszkania.
Drzwi otworzyła mama Valerie, która zobaczywszy mokrą Sam w drzwiach szybko się zmartwiła.
-Jest Sam ? - zapytała próbują się uśmiechnąć.
-Właśnie weszła do swojego pokoju - powiedziała kobieta i wpuściła brunetkę do mieszkania.
Dziewczyna nie miała pojęcia od czego zacząć, na czym skończyć pod wpływem impulsu weszła do jej pokoju.
-Wyjdź stąd. - powiedziała, ale Samantha nie chciała jej słuchać.
Zamknęła drzwi i usiadła obok.
-Wiesz czemu ci nie powiedziałam? Bo wiedziałam jaka będzie twoja reakcja. Doskonale widziałam. Przed oczami miałam twoją twarz kiedy się o tym dowiedziesz, słyszałam w uszach twoje słowa, które skierowałabyś wtedy obrażając tego chłopaka. Powiedz mi jedno, rozmawiając z "J" byłaś szczęśliwa, co się zmieniło, kiedy na jaw wyszło iż "J" to Zayn? Zayn to ten sam chłopak, z którym rozmawiałaś przez cały ten czas - przełknęła ślinę i czekała na jakąkolwiek odpowiedź.
- To nie jest ten sam chłopak. Zayn Malik to ten piosenkarz, który kradnie dziewczynom serca swoim głosem i urodą, a 'J' to chłopak, z którym bardzo dobrze mi się rozmawiało, ale to już koniec. Koniec tej szczęśliwej bajki i czas na rozczarowania - wyjaśniła jej Valerie i rzuciła w stronę przyjaciółki ciepły koc widząc jak ta trzęsie się z zimna.
- Pomyśl teraz o tych wszystkich rozmowach, które z nim miałaś, o tym jak bardzo się uśmiechałaś do ekranu, kiedy on ci odpisał na twoją wiadomość. Pomyśl, że teraz wiesz kto to. Zero tajemnic, tylko on. Przynajmniej wiesz, że jest przystojny, a co do charakteru sama mówiłaś, że ma całkiem, całkiem - przypomniała jej.
-Może mi się tylko wydawało.
-Nic ci się nie mogło wydawać. Od samego początku chciałaś dowiedzieć się kim jest on. Od samego początku chciałaś go zobaczyć, chciałaś go poznać i teraz możesz to zrobić. Doskonale wiesz, że Zayn nie jest tym za kogo wypisują go w gazetach. Przecież wiesz. Rozmawiając z tobą nie udawał tego kim nie jest. Nie kłamał, mówił ci wszystko to co jest w nim. W środku. A imię i nazwisko wcale nie powinno zmienić twojego nastawienia. Ty się obawiasz, że coś może się teraz stać.
Sam miała rację, ale Valerie bała się do tego przyznać. Bała się przyznać, że strach kierował jej ciałem, że po prostu poczuła coś do osoby, za którą nie przepadała, a teraz.. teraz ona pod jakimś względem była dla niej bliska, ale ona nie potrafiła tego zaakceptować.
- Nie umiem tak, Sam. Może lepiej by było jakbym się tego nie dowiedziała tylko żyła ze świadomością, że ktoś mnie polubił, ale ten ktoś nie jest nim. Wiem, że milion dziewczyn na moim miejscu by się na niego rzuciła, ale nie ja. Co mu w ogóle przyszło do głowy, żeby do mnie pisał, skoro wiedział, że ich nie lubię?
-Przecież jesteś ładna, głupku. Nie powinnaś nawet mówić, że tak nie umiesz. Boisz się, że jeśli bylibyście w związku, ta odległość popsuła by wszystko, wiesz miłość nie zna żadnej odległości - uśmiechnęła się. - Wiesz czemu zaczął się tobą interesować? Bo nie jesteś jak inne. Jesteś sobą a to jest najważniejsze.
Valerie się nie odzywała. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Pogubiła się we wszystkim co działo się do tej pory. Z jednej strony bała się, że może zrobić coś źle, ale z drugiej strony czuła się fantastycznie z myślą, że nie udaje kogoś innego, że jest tą samą Valerie, którą była.
- Ja.. muszę to przemyśleć - odpowiedziała tylko gubiąc się we własnych myślach. - Tak w ogóle to dziękuje, że tutaj jesteś, chociaż właśnie przeze mnie tracisz koncert swoich idoli, nie musiałaś tego robić. Ten koncert to przecież spełnienie twoich marzeń, a ja właśnie stanęłam pomiędzy tym wszystkim - powiedziała do niej ze smutkiem w głosie.
-Ja nawet już wiem jak możesz mi się odpłacić - zaśmiała się.






hueheuehuee. przed nami już piąty rozdział na tym blogu. jak Wam się podoba historia dziewczyn? a więc z tym rozdziałem zostawiamy Was do przyszłego tygodnia. przed Nami ciężki powrót do szkoły, bo przecież ferie nie mogą trwać wiecznie. dodam również, że zazdroszczę wszystkim, który ferie dopiero zaczną! i tak Was kocham <3 przypominam o zakładce SPAM i oczywiście nie obrazimy się, jeśli podzielicie się tym blogiem ze znajomymi. im więcej ludzi czyta tym łatwiej pisze nam się rozdziały. 


xx NANCY. 

sobota, 19 stycznia 2013

04. stranger.




Data: 20 lipiec 2012r
Miejsce: Paryż, Francja.


Valerie oglądała na internecie kolejny odcinek swojego ulubionego serialu, kiedy zauważyła, że ma nową wiadomość na tt. Zatrzymała na chwilę wideo i weszła w stronę z nowym powiadomieniem.

@StrangerJaaw: @AlwaysValerie hi : )

Na początku brunetka chciała go zignorować, jednak po chwili stwierdziła, że co jej szkodzi i odpowiedziała mu tym samym. Zanim wróciła do oglądania swojego serialu, weszła w profil swojego nowego rozmówcy i zauważyła, że ten ma tylko kilka 'śledzących' i zaczęło ją to niepokoić, jednak nie wyglądał podejrzanie. Na ikonce miał lub miała, bo nie wiedziała jakiej płci jest ta osoba, widok Londynu, tak samo jak na tle lub nagłówku, więc po prostu wróciła do oglądania serialu, jednak zanim zdążyła go włączyć, pojawiła się nowa wiadomość.

@StrangerJaaw: @AlwaysValerie: co u ciebie ?

Przeczytała i od razu wstukała w klawiaturę odpowiedź pytając swojego rozmówcy o to samo. Nie miała pojęcia co to za typ, nie wiedziała nawet jakiejś płci jest ten niezidentyfikowany osobnik. Odpowiedź od niego przyszła równie szybko, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

@AlwaysValerie: @StrangerJaaw wybacz, że spytam, ale skądś się znamy?

@StrangerJaaw: @Always tak, raz się spotkaliśmy : )

W jej głowie od razu pojawiły się pytania kim on jest, co od niej chce, czy próbowała sobie przypomnieć kogoś, kto mógłby nim być, ale nic konkretnego nie przychodziło jej na myśl, więc postanowiła po prostu kontynuować rozmowę.

@AlwaysValerie: @StrangerJaaw jakaś podpowiedź? :3

Siedziała wpatrzona w awatar nieznajomego, kiedy ujrzała, że przyszła jej nowa wiadomość. A raczej zdjęcie.
Zdjęcie w sumie nie przedstawiało zbyt dużo, ale jednak zawsze coś. Nie było widać nawet kawałka jego twarzy a o reszty nawet nie dało się wspomnieć.

@AlwaysValerie: @StrangerJaaw i po tym zdjęciu mam wiedzieć kim jesteś?

@StrangerJaaw: @AlwaysValerie przynajmniej wiesz, że jestem normalny.

Przyjrzała mu się dokładnie, ale nic nie widziała. Zdjęcie było ciemne i było widać tylko kawałek torsu, po którym wywnioskowała, że jest to chłopak. Zauważyła, że posiada on tatuaż na obojczyku i jakiś znaczek nad prawą piersią, ale nie wiedziała co to może być.

@AlwaysValerie: @StrangerJaaw mogę chociaż wiedzieć jak masz na imię?

@StrangeJaaw: @AlwaysValerie gdybyś się dowiedziała, przestałabyś ze mną rozmawiać, zmieniłabyś nazwę tt i kto wie, co jeszcze.

@AlwaysValerie: @StrangerJaaw boję się.

@StrangeJaaw: @AlwaysValerie nie masz czego. nie gryzę. xx

Valerie z wielkim uśmiechem odpowiadała na każdy kolejny tweet, który do niej przychodził.
-O dwóch dni jesteś jakaś nieswoja - powiedziała Samantha poprawiając się na swoim łóżku.
-Dlaczego ci się tak wydaje? - odpowiedziała wychylając się zza gazety, którą czytała.
-Niby nie czytałaś tej gazety - powiedziała i uważnie jej się przyjrzała. -Ty jesteś na coś chora? - zagadnęła. -Czy mi się wydaje, czy ty uśmiechasz się do swojego telefonu jak głupia? - powiedziała próbując wyrwać jej urządzenie z rąk, ale brunetka się postawiła i nie dała sobie odebrać swojej rzeczy. -Powiesz mi? - zagadnęła
-Kiedyś na pewno - wciąż wpatrzona w ekran komórki.
-Jędza- syknęła i wymierzyła w nią jedną z kilku poduszek.
- No wiesz - odpowiedziała i odrzuciła w nią poduszką, po czym wpisała odpowiedź panu, który podpisywał się 'J.'

'A bardzo dobrze, chociaż moja przyjaciółka właśnie udaje obrażoną za to, że jej nic nie powiedziałam o tobie, a jak u Ciebie? :3'

- Dobra, nie chcesz ze mną rozmawiać to nie - powiedziała zbulwersowana Sam i chciała już wychodzić z pomieszczenia. Valerie wzięła głęboki oddech i zastawiała się czy dobrze robi, ale były przyjaciółkami, mogły powiedzieć sobie wszystko.
- Głupku, chodź tu - powiedziała do niej, a Samantha niemal w podskokach usiadła obok niej na łóżku.
-Czyli, powiesz mi? - zrobiła maślane oczka. Valerie chwilę zastanawiała się, czy na pewno powinna, ale przecież Samantha to jej najlepsza przyjaciółka i kilka lat temu, obiecały sobie mówić wszystko. Wzięła głęboki oddech i spojrzała w brązowe oczy Sam.- Ostatnio zaczął do mnie pisać pewien chłopak na twitter'e i chciałam go zignorować, ale mnie zainteresował i abym się nie obawiała, wysłał mi swoje zdjęcie - zaczęła szukać czegoś w telefonie, aż w końcu znalazła zdjęcie, które dostała od nieznajomego chłopaka. - Niby nic tutaj nie widać, ale przynajmniej mam pewność, że to nie żaden zboczeniec czy nie wiadomo kto - dopowiedziała, natomiast Sam od razu zauważyła znaczący szczegół na zdjęciu.
Nie wiedziała co zrobić. Myślała nad tym by powiedzieć jej prawdę, by powiedzieć jej kim jest ten człowiek, ale bała się, że jeśli ta się dowie może skrzywdzić tego chłopaka. Doskonale znała Valerie, która potrafiła powiedzieć wszystko co przyszło jej na język. Z jednej strony, jej przyjaciółka właśnie rozmawiała z jej idolem, ale z drugiej strony może wyjdzie z tego niezły związek.
- Przystojny - skomentowała tylko, a Valerie się głośno zaśmiała.
- Wiem i serio nie wiem skąd ma mojego tt i jak złapał ze mną kontakt, ale jest warty rozmowy moim zdaniem. Przy okazji charakter ma całkiem, całkiem - oznajmiła patrząc w ekran telefonu, gdzie odpisała na kolejną wiadomość tajemniczemu chłopakowi.
- A jak ma na imię? - spytała ją przyjaciółka, aby ta druga nie nabrała podejrzeń.
- Tego nie wiem, podpisuje się jako J, ale nic poza tym o nim nie wiem. Nawet nie wiem gdzie mieszka, ale na twitter'e ma, że jest z Londynu - poinformowała ją i odłożyła telefon na bok, kiedy skończyła pisać do niego kolejną, krótką wiadomość.
Wypowiedzi przyjaciółki umocniły ją tylko w podejrzeniu kim może być ten chłopak. Tatuaż, Londyn, "J". Wszystko łączyło się w racjonalną całość.
-Cieszę się, że jesteś szczęśliwa, Val. Znaczy się, mam taką nadzieję - spojrzała na nią spod byka - Jesteś?
-Po rozstaniu z.. - przełknęła ślinę - nie wierzyłam, że jeszcze kiedyś będę mogła zaufać jakiemuś chłopakowi, a on jest inny. - uśmiechnęła się.
- Na widok twojego uśmiechu, kąciki moich ust samego uciekają do góry - powiedziała Sam z uśmiechem i przytuliła do siebie przyjaciółkę.
- Dziękuje i przepraszam, że nic ci o nim nie powiedziałam, ale nie chciałam nic zapeszać - oznajmiła jej, jednak Samantha nic nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ telefon jej przyjaciółki znowu dał sygnał nowej wiadomości, a ta uśmiechnęła się jeszcze szerzej i odchylając się od przyjaciółki, wzięła urządzenie do rąk.
-No już się nie gniewam - zaśmiała się. - Pamiętaj, że masz mi mówić o wszystkim. Zrozumiano?!
-Zrozumiano.

Data: 30 lipiec 2012r
Miejsce: Paryż, Francja.

-Te będą idealnie pasować - powiedziała szatynka do swojej przyjaciółki, która wyszła z przymierzalni w jednym z tych wielkich centrum handlowych.
-Tak myślisz ? - przyglądała się w wielkim lustrze na ścianie.
Dziewczyny wybrały się na małe zakupy, kiedy to Valerie dostała comiesięczne kieszonkowe.
-Tak - uśmiechnęła się do swojej przyjaciółki.
- W takim razie nie ma co się dłużej zastanawiać - oznajmiła zadowolona i weszła z powrotem do małego pomieszczenia, gdzie ściągnęła z siebie szorty w ćwieki i założyła swoje długie, ciemne dżinsy. Poprawiła jeszcze włosy i wróciła do swojej przyjaciółki.
- A pani coś konkretnego dla siebie upatrzyła? - spytała swojej przyjaciółki, która siedziała na kanapie w sklepie i czytała jakiś magazyn o modzie.
-Tylko kolejną bluzkę z Niall'em, ale co ci będę opowiadać - zaśmiała się.
-Ojj Sam. - chwyciła w swoją dłoń położoną torebkę obok swojej przyjaciółki. – Chodź, zapraszam Cię na kawę.
-Mmm. pyszna kawa o tej porze akurat będzie idealna - wstała z kanapy i ruszyły do kasy.
Szybko zapłaciły za wybrane ciuchy i skierowały się w stronę pobliskiej kawiarenki.
Pogoda była wręcz doskonała. Żadnej chmurki na niebie, a temperatura przekraczała 25 stopni, co sprawiło, że dziewczyny były w jeszcze lepszym humorze.
- Moi rodzice jadą dzisiaj poza miasto w jakiś interesach. Może chciałabyś mi dotrzymać towarzystwa? - zaproponowała Valerie patrząc na swoją przyjaciółkę. Pomimo tego, że mieszkały niemal nad sobą, rzadko kiedy u siebie nocowały. Wiązał się z tym brak czasu czy po prostu inne sprawy, które zawsze wypadały w ostatnich chwilach.
-Czy  to oznacza... - założyła na oczy okulary przeciwsłoneczne - imprezka. -  zaśmiała się - No dobra. Dwuosobowa, ale to zawsze imprezka.
-Jeśli tylko oglądanie jakiś filmów, czy czytanie nudnych gazet to imprezka, to jasne - powiedziała Valerie.
Dziewczyny szły chwilę w kompletnej ciszy.
-Uwielbiam taką pogodę w Paryżu - powiedziała Sam.
-Ja też. - rzekła przyjaciółka.
Dziewczyny już miały przechodzić na drugą stronę ulicy, kiedy Sam zauważyła biały plakat na jednej z murów kamienicy. Normalnie by ją to nie zainteresowało gdyby nie jedno logo, które wywoływało u niej uśmiech na twarzy. Opuściła przyjaciółkę, która znajdowała się już na środku pasów i podeszła bliżej plakatu.
- Samantha! - krzyknęła do niej Valerie czując się jak idiotka stojąc na środku pasów, więc szybko podbiegła do przyjaciółki, która już czytała zawartość białej kartki.
Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Wielkie zdjęcie, jedna data i napis.
-Czy.. ty.. widzisz to samo co ja? - zapytała łapiąc przyjaciółkę za rękę.
-Niestety tak. - szepnęła na co przyjaciółka spiorunowała ją wzrokiem.
Valerie zdziwiła się, że jej przyjaciółka przyjmowała tą wiadomość z takim epickim spokojem. Wcześniej wydawać się mogło, że Samantha mogłaby zemdleć, krzyczeć bądź po prostu zrobić te dwie rzeczy na raz, a teraz stała wpatrzona w mały baner.
-Nie mogę w to uwierzyć.
- To już za półtora tygodnia. Coś czuję, że będę miała konieczność, aby zamurować wszystkie okna w swoim domu i zaszyć się przez 24 godziny we własnym pokoju. Trzeba pomyśleć o jakimś jedzeniu, bo mogę umrzeć z głodu! - zaczęła szybko obmyślać swój plan, a Sam spojrzała na nią złowrogo.
- Lepiej się zacznij modlić, aby twoja przyjaciółka nie zdarła ci pięt w drodze, kiedy będą szukać biletów - odpowiedziała jej wytykając język.

Data: 30 lipiec 2012r
Miejsce: Londyn, Wielka Brytania.

-Niall.. - Malik uchylił lekko drzwi od jego pokoju, chcąc normalnie porozmawiać ze swoim przyjacielem.
Od przeczytania listu minęło sporo czasu, ale Horan wciąż był zamknięty w sobie, jadł coraz mniej i unikał jakiegokolwiek ze swoich przyjaciół.
Nie czekając na reakcję przyjaciela, wszedł do jego pokoju, a ten nie ruszając się ze swojego łóżka, nawet nie podniósł wzroku na Zayn'a.
- Jak długo będziesz tutaj jeszcze zamulał? - westchnął i spytał go. - Zbieraj swoje cztery litery z tego niewygodnego łóżka i zabieraj się za pakowanie, chyba że chcesz się jej pokazać w.. - przerwał ilustrując przyjaciela - w takim stanie.
-Moje łóżko jest wygo.. jak to jej.. pokazać.. ? - szybko podniósł wzrok na swojego przyjaciela. -Nie rozumiem Cię, Zayn. Możesz mówić jaśniej?
-Trudno jest tobie mnie zrozumieć skoro wyglądasz jakbyś miał gorączkę - przyłożył dłoń do jego czoła - wygląda na to, że ty z nami nie lecisz - zrobił smutną minę.
- Cholera jasna, Zayn. Mów mi o co chodzi! - zerwał się na równe nogi, co Malika rozśmieszyło, ale widząc złowrogi wzrok przyjaciela, spoważniał.
- Mamy koncert w Paryżu za tydzień i kilka dni wolnego w tym mieście, jednak Paul chce już się tam pojawić kilka dni wcześniej, aby porobić wywiady - poinformował go Zayn, a Niall otworzył buzię ze zdziwienia.
- Że my.. że ona.. że Paryż.. - zaczął się jąkać.
- Tak, blondyn. Będziesz mógł się zobaczyć ze swoją.. - zawahał się - czekaj, bo nie za bardzo wiem jak ją nazwać. Czy wybranka to będzie dobre określenie? - zaśmiał się po raz kolejny żartując z przyjaciela.
Niall chwycił w dłoń poduszkę po czym uderzył nią kilka razy swojego przyjaciela.
-To jest Samantha, głupku.
-Cieszę się z twojego szczęścia, zakochańcu. - przytulił swojego przyjaciela, po czym ucałował w głowę, jakby był małym dzieckiem. - Cholernie się cieszę, syneczku - zaśmiał się.
-Weź mi lepiej kanapkę zrób. - rzekł odsuwając się od Zayn'a.
- Nagle odzyskałeś apetyt? - zdziwił się. - Co miłość robi z człowiekiem - zaśmiał się po raz kolejny, a kiedy dostał ponownie poduszką, opuścił pokój przyjaciela i skierował się do kuchni, zostawiając Horana samego, który krążył teraz po swoim pokoju od ściany do ściany. Nie wiedział co ma zrobić. Od środka rozpierała go dziwna radość, której wcześniej nie doznał, ale z drugiej strony stał w miejscu, zastanawiając się nad kolejnym krokiem. Co ma dalej zrobić? To pytanie go męczyło i sprawiało zakłopotanie w jego toku myślenia.
Wyciągnął z kieszeni swój telefon i zalogował się na twitter'a. Chwilę zastanawiał się co napisać a po chwili palce same wstukały w klawiaturę jedno zdanie, które mogło zmienić wszystko.

'@1Debrau i co, wybierasz się na koncert? xx'

Czekał na wiadomość 5 minut, jednak dziewczyna wciąż nie odpisywała.
Jego humor nagle gdzieś znikł. Nie wiedział co zrobić i gubił się we wszystkim.

________________________________________

witam, witam. jak się podoba nowy rozdział? mam nadzieję, że przypadł wam
do gustu :) przyznam szczerze, że uwielbiam pisać rozdziały na tego bloga
razem z Anią i cieszę się, że mamy na niego tyle pomysłów i, że są osoby,
które to czytają, za to wam bardzo dziękuje i Ani za to, że razem ze mną
tutaj tworzy tego bloga <3 

CZYTAM = KOMENTUJĘ :)


poniedziałek, 14 stycznia 2013

03. moments.




Data: 12 lipiec 2012r
Miejsce: Londyn, Wielka Brytania

One Direction, 
piszę ten list ponieważ chciałabym Wam podziękować. Za wszystko. Może nie wiecie co takiego osiągnęłam w swoim życiu dzięki Wam, ale mam nadzieję, że te kilkanaście linijek jakoś wprowadzą Was do mojego świata. Do świata Samanthy z Paryża. Kiedy miałam 15 lat moi rodzice zginęli w wypadku. Straciłam swoich bliskich i nagle nic nie miało dla mnie znaczenia. Najlepsza przyjaciółka, chodź starała mi się w jakiś sposób pomóc nigdy nie pomogła wystarczająco. Nawet nie oczekiwałam od niej takich rzeczy. Babcia.. jak to babcia. Stara kobieta, która wciska swoim wnuczkom jedzenie. Pewnego dnia na youtube usłyszałam Wasz utwór. 'Moments'. Tak to jest definitywnie moja ulubiona piosenka. Piosenka, która tak bardzo mnie uratowała i pomogła mi się podnieść na duchu. Wsłuchuje się w słowa, które są ważne, ale wiecie co jeszcze? Wasze głosy, które rozbrzmiewają w mojej głowie i pewnie myślicie sobie teraz 'to tylko zwykła fanka, która chce zwrócić na siebie uwagę', ale ja chcę tylko, żebyście wiedzieli, jak wiele dla mnie zrobiliście. Zwłaszcza ty, Niall. Kiedy wchodzę na internet, pierwsze co robię to loguję się na tt i mam chociaż cień nadziei, że te tweety, które do ciebie wysłałam, zostały przeczytane, a moje marzenie się spełniło, ale za każdym razem czuję rozczarowanie. Wiem, rozumiem masz miliony, biliony a nawet więcej fanek na świecie, które chcą abyś je zauważył, rozumiem to. Chodź gdzieś w głębi serca to boli. Starałam się nawet zrozumieć dlaczego niektóre dziewczyny spotykają Was po kilkanaście razy w tym samym miejscu. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że od zawsze byłam zerem. Nigdy nie liczyłam aby ktoś mi pomógł, aby ktoś był przy mnie cały czas, ale aby ktoś spojrzał na mnie krótką chwilę i zrozumiał, że nie ocenia się książki po okładce. Wiele razy próbowałam się podnieść, próbowałam jakoś dać sobie radę pomimo tego nieszczęścia, ale nic mi nie pomogło. Nie mogłam się odnaleźć, aż pojawiłeś się ty. Twój śmiech zawsze przyprawiał mnie o to ciepłe uczucie na sercu i sprawiał, że uśmiechałam się, pomimo tego, że po moim policzku ciekły łzy. Twój głos, który tak rzadko występuje w piosenkach, który jest wyjątkowy i specjalny. Nie omijam reszty chłopaków, którym też wiele zawdzięczam, ale jednak najbardziej chciałabym podziękować temu wrażliwemu Irlandczykowi, który zmienił moje życie. Każdy z Was na pozór normalny nastolatek z tym, że każdy z Was jest inny. Harry - ten z zielonymi oczami i dołeczkami w policzkach, opisywany jako 'lider' zespołu. Zayn - ten bad boi z Bradford z kilkudniowym zarostem i dłuższymi rzęsami niż nie jedna dziewczyna mogłaby sobie wymarzyć. Liam - ten kochany Daddy Direction, kiedyś z włosami na Bieber'a, który nawet z największym problemem sobie poradzi. Louis - to ten zabawny, który lubi dziewczyny jedzące marchewki. Nasz superbohater, który wciąż wszystkich rozśmiesza. i Niall - ten o lazurowym spojrzeniu, farbowanych włosach i z umiejętnością grania na gitarze, co jest dość rzadkie. Wszyscy jesteście zapisani w moim sercu i na długo tam zostaniecie. Poprzez swoje czyny, słowa, które kierujecie do swoich fanów poprzez muzykę, a także wasze wypowiedzi w wywiadach i na twitter'e. Chcę, abyście nie widzieli we mnie zwykłej fanki, ale dziewczynę, której uratowaliście życie i za to jestem wam najbardziej wdzięczna.
Samantha. {@1Debraut}

Blondyn odłożył kartkę na szafkę nocną w swoim pokoju i spojrzał przed siebie. Nie mógł zrozumieć co takiego ma w sobie ta dziewczyna, że On przeczytał ten list. Nigdy w życiu nie przeczytał żadnej wiadomości od fanek, bo tym wszystkim zajmował się mangament, ale kiedy ta dziewczyna przysięgła z nim, że On to przeczyta, musiał to zrobić, pomimo, że Paul by się nie zgodził. Czuł się dziwnie, bo miał tą osobę przed sobą, bo widział ją i spełnił jej marzenie, ale zarazem nie mógł zrozumieć jak tak uśmiechnięta osoba, może tak wiele przeżyć. Maska, którą tak wiele osób zakładało, aby tylko ukryć swoje prawdziwe uczucia i teraz wiedział, że ona też taka była, że nakładała sztuczny uśmiech, kiedy wewnętrznie cierpiała, a może wszystkie troski minęły, kiedy ich zobaczyła? Przecież w liście tak dokładnie wszystko opisywała, że jej słowa na długo zamieszkały w jego pamięci i nie mógł przestać o niej myśleć. Nie mógł przestać zadawać sobie pytań, na które tak bardzo pragnął odpowiedzi.
-Horan, co ty robisz? - do pomieszczenia wszedł Zayn, który popijał swoją popołudniową kawę.
-Albo mi się wydaje, albo ty płakałeś - zaśmiał się pod nosem, na co ten spiorunował go wzrokiem.
Szatyn usiadł koło swojego przyjaciela i wciął w swoją dłoń kartkę.
-Czy to ten list od tej.. dziewczyny z aparatem?
-Nie Zayn - wyrwał mu go - od tej drugiej.
-Eejeje, nie chciałem cię obrazić w żaden sposób - postawił kubek na szafce nocnej.
Chwile przyglądał się przyjacielowi, ale kiedy ten milczał, spojrzał na niego troskliwym spojrzeniem.
- Stary, co jest? - spytał go, ale nic nie odpowiedział, tylko wręczył mu list, który przed chwilą czytał.
Malik szybko go przeczytał, dokładnie przetwarzając słowa w nim zawarte i dopiero po chwili zrozumiał jego wartość.
- Zwykle nazwałbym ją tak, jak ona dokładnie to opisała. Zwykła fanka, która próbuje zwrócić na siebie uwagę, a jednak.. myślę inaczej, zwłaszcza patrząc na twój stan. To co ona tutaj napisała jest po prostu.. niesamowite.
-Ona przez to przeszła, Zayn. Nie mógłbym wyobrazić sobie teraz tego, że moi rodzice giną w wypadku a ja pozostaję sam.
-Musiała bardzo szybko dorosnąć. Pisze tutaj chociaż ile ma lat ? - przejrzał kartkę jeszcze raz, ale nigdzie nie znalazł poszukiwanej liczby.
Niall siedział wpatrzony gdzieś w przestrzeń jakby chciał wszystkim powiedzieć, że jest zdziwiony.
-Co tu się dzieje? - do pokoju Horan'a, wszedł Harry ubrany tylko w czarne bokserki. -Nawet nie przywitacie się ze mną po powrocie ? - zagadnął.
-Przecież miałeś być w Holmes Chapel.
-Plany się zmieniają, tak szybko jak ludzie. Lepiej opowiadajcie mi dlaczego siedzicie tutaj z minami jakbyście zobaczyli ducha?
- Długa historia - odpowiedział mu Malik.
- Ale na pewno warta wysłuchania - odpowiedział i zamknął za sobą drzwi.
- Czy możecie mnie zostawić samego? - spytał Niall, wciąż nie patrząc na swoich przyjaciół.
- Niall chce być sam, to rzadkość, czyli coś musi być na rzeczy. Czyżby jakaś dziewczyna? - spytał zaciekawiony poruszając brwiami, ale Zayn tylko spojrzał na niego złowrogo.
- Harry, nie teraz - powiedział mu brunet i wstał z łóżka, klepiąc Horan'a po ramieniu, po czym obydwoje opuścili jego jasny pokój.


Data: 15 lipiec 2012r
Miejsce: Paryż, Francja.

Valerie siedziała sobie przy biurku słuchając jednej ze swoich ulubionych piosenek, kiedy nagle usłyszała krzyk swojej przyjaciółki z pietra wyżej. Nie wiedziała co zrobić w tym momencie, chwyciła za klamkę od swojego pokoju i czym prędzej wybiegła na klatkę schodową gdzie popędziła na piętro wyżej. Wpadła do mieszkania przyjaciółki i stanęła zdyszana w drzwiach jej pokoju.
-Co się stało ? - sapała.
Dopiero teraz szatynka zdała sobie sprawę, że wbiegła na siódme piętro na boso.
-Niall mnie follow'nął !
- Czekaj, czekaj. Niall z One Direction?! - spytała zdziwiona.
- A znasz jakiegoś innego? - zapytała ją, wciąż mając wielki uśmiech na twarzy.
- Ja.. - zacięła się, nie wiedząc jakich słów użyć. - Cieszę się Twoim szczęściem - powiedziała i przytuliła Sam mocno do siebie. Dopiero teraz poczuła, jak ta się trzęsie ze szczęścia, a z jej oczu popłynęły łzy szczęścia.
Kilka dni temu spotkała go na lotnisku, a teraz spełnił kolejne jej marzenie i sprawił, że uśmiech po raz kolejny zagościł na jej twarzy.
-Valerie - zwróciła się Sam w jej stronę - dlaczego jesteś tutaj na boso?
-Bo się o ciebie martwiłam głupku - zaśmiała się.
-Cieszę się - powiedziała wciąż wpatrując w ekran na którym widniało '@NiallOfficial follows you' .
-Matko boska ! Samantha co ty robi... o.. witaj Valerie. Cieszę się, że wpadłaś, właśnie robię twój ulubiony placek - do pokoju Sam weszła jej babcia.
Na co obie się zaśmiały.
- W takim razie z chęcią zawitam na dłużej - odpowiedziała Valerie i usiadła na łóżku swojej przyjaciółki. Babcia Sam opuściła pomieszczenie, a Samantha usiadła przed laptopem.
- Wow, niewiarygodne ile ten chłopak potrafi wnieść radością taką jedną, małą rzeczą - skomentowała szatynka, przeglądając czasopismo o modzie, które leżało na szafce nocnej znajdującej się zaraz obok łózka.
-Booże Valerie, jesteś taka nie na topie. To jest Niall Hor... - przerwała i nie mogła uwierzyć własnym oczom.
Znowu podniosła swój głos, a szatynka prawie spadła z łóżka.
-Do jasnej ciasnej! Przestaniesz w końcu krzyczeć ? - zapytała.
-Napisał! Napisał! On do mnie napisał ! - wzięła głęboki oddech. -Niall Horan do mnie napisał.. - głośno oddychała.
-Jesteś dzisiaj niewiarygodna.
-Csii! Nie przeszkadzaj mi!
Valerie nie mogła uwierzyć w to co dzieje się z jej przyjaciółka, kiedy ktoś wspomni o tym niebieskookim blondynie.
-Uwaga cytuję! - powiedziała cicho.
-No normalnie nie mogę się doczekać - powiedziała pod nosem szatynka.
- Chcę, abyś wiedziała, że dotrzymałem słowa i nie żałuję. To co napisałaś jest po prostu piękne i za każdym razem sprawia, że się wzruszam - Sam przeczytała na głos wpis z internetu i jej oczy zaszkliły się pod namiarem emocji.
Była w siódmym niebie, o którym kilka dni temu tylko mogła przyśnić, czy pomarzyć. Jej idol, Niall Horan, pisał do niej na twitter'e. Widział ją. Nie była dla niego niewidzialna, chociaż wydawało jej się, że taką rolę dla nich gra.
Samantha zaczęła jeszcze bardziej skakać na krześle i piszczeć z radości.
- Co mam mu odpisać? Muszę mu odpisać - zaczęła panikować, a Valerie tylko przewróciła oczami. -Ale nie wiem co. Boże a jak napiszę coś źle? Przecież... boże.. ja nie wiem co napisać - mówiła głośno brunetka.
Valerie podeszła do komputera przyjaciółki i wpisała coś na klawiaturze, po czym wróciła na swoje miejsce.
-Boże Valerie, co ty.. - powiedziała szybko Sam i przeczytała dwa krótkie zdania po angielsku do swojego idola. - Dziękuję, że w końcu ktoś mnie zauważył. Mam nadzieję, że mogę liczyć na jakiś koncert w Paryżu? xx - zacytowała szatynka.
Valerie dokładnie wiedziała co napisać.
Nie lubiła ich, ale kiedy jej przyjaciółka, była szczęśliwa właśnie z powodu ich wiedziała, że jedyne co może robić to ją wspierać.
Nie musiały długo czekać na odpowiedź.
- Przykro mi, że również przeze mnie musiałaś się tak czuć. Co do koncertu - nie obiecuję, może.. - przeczytała po raz kolejny i znowu pisnęła z radości.
- Dziewczyno, proszę cię, bo zaraz będę musiała iść do lekarza z wadą słuchu - zażartowała Valerie i w tym samym momencie do pokoju weszła babcia Sam, trzymając na talerzyku ciasto o którym wcześniej wspomniała.
- Co się dzieje? - spytała patrząc na Sam.
-Moje marzenia się spełniają - powiedziała szybko.
Uściskała staruszkę i zaczęła wykonywać jakiś dziwny taniec.
-Kochanie, a ty na pewno nie masz gorączki ? - spytała się jej babcia.
-Niech pani zobaczy. Miłość wisi w powietrzu - zaśmiała się biorąc do ust kawałek ciasta.
-Boże.. moja wnuczka się zakochała? To nie jest jakiś typ z internetu, który ma nie wiadomo ile lat, tatuaże na całym ciele i jest napalony na nastolatki ? - zmartwiła się kobieta.
- Nie wiem czemu, ale przed oczami stanął mi ten.. - Valerie próbowała sobie przypomnieć jego imię, ale na marne - jak on miał na imię? Ten, ten, co był na lotnisku, co ma ciemne włosy. Czekaj, Zin, Zan..
- To jest Zayn, ciulu!
- Właśnie! Ma tatuaże, wygląd Bad Boi'a, do tego pali i nie wiadomo co robi z dziewczynami po kątach.
-Mam nadzieję, że moja wnuczka nie zachowała się w tym Zajnie, Zinie czy jak mu tam.
-ZAYN ! -podniosła głos Samantha i stanęła na środku pokoju. -Babciu, mogłabyś przynieść coś do picia Valerie, pewno zaschło jej w gardle - powiedziała.
-Nie wcal..
-Dziękuję - powiedziała cicho.
-Zrobiłaś to specjalnie.
-Żebym mogła zrobić to - powiedziała i chwyciła placek ze swojego talerza po czym rzuciła w swoją przyjaciółkę.
Valerie nie spodziewała się takiej niespodzianki ze strony przyjaciółki i szybko otarła oczy od smacznego jabłecznika.
- Wybacz, że mi po prostu oni nie przypadli do gustu i rozumiem, że to błąd przez to, że moje ulubione ciasto wylądowało na mnie, jednak nie zmienię zdania, a ten Zeri, Zey, czy jak mu tam, po prostu wygląda mi na takiego.. buntownika - wytłumaczyła i zlizała ze swoich palców resztki ciasta, które tam się znajdowały.



rozdział miał się pojawić w sobotę, ale nikt nie zauważył mojego zniknięcia więc dodaję dzisiaj. z każdym kolejnym rozdziałem jak piszę z Wer normalnie nie mogę się doczekać co wymyślimy dalej haha. ale no cóż xD :) ja mam ferie, a u Was jak? + przypominam o zakładce SPAM. ;D 


xx NANCY.

piątek, 4 stycznia 2013

02. suprise.



Data: 9 lipca 2012r.
Miejsce: Londyn, Wielka Brytania

- Dziewczyny, czas na śniadanie! - obydwie usłyszały znajomy, damski głos, który pochodził z dołu i wszystkie cztery, otworzyły szybko oczy z lekkim grymasem na ustach. 
To był ich ostatni dzień tutaj, w zasadzie ostatnie chwile w tym pięknym mieście, z którym tak bardzo się związały przez te kilka dni i tak bardzo go pokochały. Valerie, Samantha i dwie dziewczyny wstały ze swoich łóżek i wolnym krokiem zeszły do kuchni, gdzie czekały na nich grzanki, płatki i uśmiechająca się Wendy. 
- Dzień dobry - odparła przyciągając się Sam. 
Kobieta wlała do kubka zaparzoną wcześniej kawę, po czym podała dziewczynom gorące napoje. Valerie uśmiechnęła się lekko kiedy poczuła czarną ciecz w swoich ustach. Właśnie tego brakowało jej przez tą noc. 
- To dzisiaj ostatni dzień ? - zagadnęła starsza kobieta wsypując pokarm żółtej papudze.
- Niestety - odpowiedziała Sam.
- Tak, to piękne miasto, a te 7 dni minęło naprawdę szybko, za szybko - dopowiedziała druga przyjaciółka.
- Zdecydowanie - potwierdziła Sam, smarując swojego tosta nutellą, postawioną na stole. 
Reszta dziewczyn również zabrały się za szykowanie sobie posiłku, kiedy Wendy usiadła razem z nimi przy stole.
- Naprawdę się cieszę, że mogłam was tutaj gościć i, że spodobała się wam moja opieka nad wami. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy - uśmiechnęła się do nich serdecznie, a one wiedziały, że zapamiętają jej uśmiech na bardzo długo.  
Każda chwila spędzona w tym domu zostanie w ich pamięciach na długo. Nocne herbaty od studenta, Sean'a, który proponował je z mlekiem. Nocne rozmowy, czy też skakanie po łóżku Sam, kiedy w radiu leciała piosenka One Direction. Nawet ten moment, kiedy dziewczyny wybrały się do pobliskiego sklepu i Samantha zakupiła sobie uroczy kubek ze swoimi idolami. Każde wypowiedziane słowo, każda wykonana czynność.
Nie żałowały przyjazdu tutaj, wręcz przeciwnie. Każde wspomnienie o tym miejscu, będzie wywoływało u nich uśmiech na twarzy, pomimo tego, że nie spełniło się marzenie trójki z nich. Trójka z nich nie mogła zobaczyć swoich idoli, czego tak bardzo chciały, a jednak.. Los miał inne plany i tym razem był po stronie Valerie, która w dalszym ciągu nie mogła się przekonać do piątki chłopaków, za którą szalały miliony dziewczyn na całym świecie.
- O której macie być na lotnisku ? - zagadnęła po chwili ciszy Wendy i spojrzała na Valerie. 
- O 12 powinniśmy się stawić - wypiła ostatni łyk kawy. 
- To idźcie się pakować. Punkt 11:15 wyruszamy - uśmiechnęła się jeszcze kobieta i wyszła z kuchni. Dziewczyny od razu po skonsumowaniu posiłku i sprzątnięciu po sobie, ruszyły na górę by dokończyć zbieranie z podłogi swoich rzeczy.
Kiedy sprzątały swoje rzeczy, rozwalone po całym pokoju, Sam puściła jedną z piosenek 1D, do której dziewczyny od razu zaczęły tańczyć, prócz Valerie, która tylko walnęła się w czoło.
- Nie mogłyście wytrzymać tych kilku godzin? Kilka pieprzonych godzin, gdzie nie znajdowałabym się w pobliżu i mogłybyście ich słuchać na cały regulator i robić do tego - spojrzała na nie, próbując dobrać do tego odpowiednie słowo - swój dziwny taniec, o ile można to tak nazwać.
-Wybacz.. ale tylko ty tutaj ich nie lubisz. Nawet Sean czasem pod prysznicem podśpiewuje sobie jedną z ich piosenek. - powiedziała Sam. - Po za tym. Mogłabyś wytrzymać te ostatnie godziny. Dobrze cię znam i w domu znowu nie będę mogła ich słuchać. - oburzyła się i usiadła na swoim łóżku wyłączając muzykę.
Valerie chciała coś powiedzieć, ale wiedziała, że cokolwiek to będzie, jej przyjaciółka ma racje. Często denerwowała się, kiedy słyszała piętro wyżej piosenkę tego zespołu. Zwłaszcza, kiedy Sam miała otwarte okno i nuty jednej z piosenek, dostawał się do jej bębenków, które były niezbyt odporne na te głosy.
Zamiast odpowiedzi, Valerie podeszła do swojej przyjaciółki i usiadła z nią na łóżku.
- Dziękuje, że zabrałaś mnie na ten obóz - powiedziała z uśmiechem. - Pomimo tego, że wiele musiałam na nim wycierpieć - dodała i obydwie się zaśmiały, wiedząc co ma na myśli.
- Dziewczyna macie jeszcze 15 minut - usłyszały z dołu głos ich opiekunki. 
Valerie rzuciła się w stronę swojej torby z nadzieją, że uda jej się upchnąć do niej resztę ciuchów. Nadaremno. Na szczęście przyjaciółka zaoferowała jej pomoc i znalazła miejsce w swojej torbie na parę ubrań swojej przyjaciółki. Kiedy były gotowe udały się swoimi torbami na dół, gdzie Wendy wpakowała ich torby do tego samego czerwonego mercedesa. Dziewczyny wróciły jeszcze na chwilę by pożegnać się z Sam i Sean'em, a z ich oczu pociekły łzy. Pożegnanie zawsze jest najgorsze.
Nie mogły nic powiedzieć, przez wielkie gule w gardle, więc tylko wydukały ciche 'Do zobaczenia' do domowników i wsiadły do samochodu, gdzie ruszyły prosto na lotnisko. Gdy patrzyły w okno, ich umysł został wypełniony przez masę wspomnień, przez które pojawiło się jeszcze więcej łez. Pierwszy spacer po tym wielkim mieście, pierwsza ucieczka z muzeum, gdzie nie interesowały ich działa sztuki, a poszły na pyszną pizzę z ludźmi, których poznali tamtego dnia, a także wszelkie spotkania i śmiechy przy kolacji, gdzie zasiadała z nimi Wendy i opowiadała jej o życiu w Anglii, o swoich wcześniejszych obozowiczach, a one odpowiadały tym samym, mówiąc o swoich obyczajach. Wszystko wracało, a one wiedziały, że już nigdy nie zasmakują tak cudownego przeżycia w tej samej atmosferze.
- Żegnajcie dziewczęta - powiedziała Wendy przytulając do siebie każdą z osobna. - Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy - uśmiechnęła się. 
Samantha nigdy nie była dobra w okazywaniu uczuć, ale w tym momencie poczuła jak po jej policzkach spływają słone łzy. Nie ze smutku, tylko że szczęścia, ponieważ spełniła jedno że swoich większych marzeń. Valerie kiedy zobaczyła, że szatynka się rozkleja, szybko przytuliła ja do siebie i powiedziała, że wszystko będzie dobrze. 
Dziewczyny pomachały jeszcze do Wendy, po czym chwyciły rączki od swoich walizek i ruszyły w kierunku niskiej pani, która organizowała ten obóz.
Ta przypomniała im parę zasad, które je obowiązywały i zanim jeszcze ruszyły do swojego samolotu, oddaliły się od grupy i wstąpiły do łazienki. Przyjaciółki obmyły swoje mokre policzki od łez zimną wodą i oddaliły się w kierunku terminalu, skąd miały mieć powrotny samolot do Paryża.
Ich ciało znowu przeszedł strach zmieszany ze smutkiem. Strach przed tym, że stracą kontakt z tak wieloma ludźmi, z którymi się związały, a to drugie uczucie towarzyszyło im od samego początku i nie umiały się tego pozbyć pomimo wielu szczęśliwych momentów i wielkiego uśmiechu, który panował na ich twarzy.
Samantha wpisała coś w telefon i zrobiła wkurzoną minę. 
- Wiesz co się stało ? - odwróciła głowę w stronę swojej przyjaciółki, która szła kilka kroków za nią. -Horan zamiast być w UK, poleciał sobie do Hiszpanii. Rozumiesz to ?! - podniosła głos kiedy nagle telefon wypadł jej z rąk, a ona sama wpadła na jakiegoś niezidentyfikowanego osobnika.
- Przepraszam - powiedziała, a nieznajoma osoba podała jej urządzenie, które upadło razem z uderzeniem o tors, skąd poczuła męskie perfumy. 
- Nie, to moja wina - ten głos, który znała już na pamięć, o którym myślała codziennie przed snem i który pomagał jej w momentach, kiedy tego potrzebowała. 
Uniosła głowę i zobaczyła jego lazurowe tęczówki, wpatrujące się w jej. Zdawała sobie sprawę, że musi to wyglądać komicznie, jednak nie mogła lub nie chciała tego przerywać. Ten moment był dla niej zbyt idealny.
Czuła jak wszyscy wpatrują się w nich jak w jakiś obrazek, ale szatynka nawet nie chciała. zatrzymać tej chwili. Jego oczy koloru wody, były całkiem inne, niż wszyscy opisywali. Było jaśniejsze, piękniejsze.. Szybko przywróciła się z myślą, że to nie jawa czy sen, tylko stoi wpatrzona w niebieskie oczy jednego z pięciu przystojny mężczyzn. 
- Przepraszam - powiedziała ponownie, jakby chciała przeprosić za wpatrzenie w jego tęczówki.  
Równie szybko oderwała wzrok od jego oczu.
- Nie, to było - zawahał się na chwilę i delikatnie uśmiechnął - urocze. 
Dziewczyna poczuła jak na jej policzki wkradają się rumieńce, a on zauważając to, szybko zmienił temat.
- Więc.. jesteś naszą fanką? - spytał patrząc na urządzenie, które wcześniej jej podał. 
Dopiero teraz dziewczyna zauważyła, że na ekranie nadal widnieje zdjęcie Horan'a z jego wycieczki do Hiszpanii, gdzie pływał w basenie z jakimiś dziewczynami.
- T.. t.. tak - powiedziała jąkając się. - Od samego początku - dodała. - Swoją drogą. - zaczęła szperać w swojej torbie. 
Wyciągnęła z niej białą kopertę i wręczyła mu. 
- Rozumiem, że mam to przeczytać - szepnął w jej stronę. 
- B.. b.. byłoby fajnie. -spuściła głowę, ale po chwili znowu na niego spojrzała. - ale przysięgnij na paluszek, że przeczytasz - wystawiła w jego stronę swój mały palec prawej ręki, a On go dotknął na znak zgody.
Wymienili pomiędzy sobą krótkie uśmiechy i cofnęli swoje dłonie. 
- Czy mogłabym prosić o pamiątkowe zdjęcie z waszą dwójką? - zwróciła się do dwóch członków 1D. Niall'a i Zayn'a, który stał za nim, obserwując całą sytuację. 
- Jasne - odpowiedział Malik, a Sam szybko odwróciła się do przyjaciółki, która udawała, że robi coś w telefonie, aby tylko uniknąć tej dziwnej sytuacji. 
- Valerie, czy mogłabyś.. - powiedziała w jej kierunku Sam, ale nie musiała dokańczać, aby brunetka dowiedziała się o co chodzi. 
Szybko wyciągnęła swoją lustrzankę, którą dostała od rodziców i skierowała obiektyw w ich stronę. 
Na twarzy Samanty pojawił się wielki szczery uśmiech, kiedy chłopacy stanęli obok niej i objęli ją. Poczuła się jak najszczęśliwsza dziewczyna na świecie, bo spełniło się jej kolejne marzenie.
- Przepraszam, że spytam panią z aparatem, ale wychodzi na to, że ty nie jesteś naszą fanką? - zwrócił się do Valerie. 
- Wychodzi na to, że nie każdy człowiek musi być waszym fanem - wróciła do czynności wykonywanej na swoim telefonie. 
- Wybaczcie za nią - powiedziała szybko Sam - jest przewrażliwiona na wasz temat.
- Możemy już iść do samolotu? Spóźnimy się - przypomniała jej Valerie. 
Samantha nie chciała, by ten moment się kończył. Był zbyt doskonały, ale zarazem nieprawdopodobny i wydawał się nieprawdziwy, a jednak. 
- Miło było cię poznać - powiedział w jej stronę Niall, sprzedając jej jeden ze swoich uroczych uśmiechów. - I panią z aparatem również - dorzucił Malik. 
- Wybaczcie, ale w tym wypadku nie będę mogła powiedzieć 'was również' - odpowiedziała chamsko, na co Sam wywróciła tylko oczami, jednak po chwili skierowała wzrok na blondyna. 
- Ciebie również - odpowiedziała, po czym jej dwaj idole oddalili się w stronę wyjścia, a one musiały ruszyć w przeciwnym kierunku, co wcale nie cieszyło jednej z nich.
Kiedy znajdowały się w samolocie, Sam wciąż patrzyła na zdjęcie ze swoimi idolami. Była zła na przyjaciółkę, że tak się zachowała, ale nawet nie miała odwagi by jej o tym powiedzieć. Valerie jednak wiedziała, że mogła zrobić coś co zrani Sam, jednak niechęć do tych chłopaków wzięła górę i nie mogła oprzeć się przed powiedzeniem w ich stronę o tych kilku słów za dużo.
Obydwie milczały do końca podróży. Samantha chciała coś powiedzieć na temat zdarzenia, które przed chwilą miało miejsce, ale wiedziała, że przy przyjaciółce nie może powiedzieć o nich słowa, bo ta była już w wystarczająco złym humorze. Valerie natomiast słuchała swoich ulubionych piosenek na mp3 i starała się nie myśleć o tym wszystkim, tylko do jej głowy wróciły myśli o jej dawnym chłopaku i na samą myśl o tym, z jej oczu poleciały łzy. Nie chciała do tego wracać i psuć sobie jeszcze bardziej humoru, ale kiedy tylko w jej słuchawkach rozbrzmiała ich piosenka, nie umiała inaczej. 

__________________________________________________________

w tle audycja Harry'ego i jest idealnie, heh! <3 
mamy nadzieję, że rozdział się Wam podoba i, że Was nie zniechęciłyśmy do czytania,
a wręcz przeciwnie :)

PROSIMY O SZCZERE OPINIE NA JEGO TEMAT.
I W ZAKŁADCE 'SPAM' NADAL MOŻECIE ZOSTAWIAĆ JAKIŚ KONTAKT,
JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O NOWYCH ROZDZIAŁACH! :*

Ronnie, xx.