poniedziałek, 14 stycznia 2013

03. moments.




Data: 12 lipiec 2012r
Miejsce: Londyn, Wielka Brytania

One Direction, 
piszę ten list ponieważ chciałabym Wam podziękować. Za wszystko. Może nie wiecie co takiego osiągnęłam w swoim życiu dzięki Wam, ale mam nadzieję, że te kilkanaście linijek jakoś wprowadzą Was do mojego świata. Do świata Samanthy z Paryża. Kiedy miałam 15 lat moi rodzice zginęli w wypadku. Straciłam swoich bliskich i nagle nic nie miało dla mnie znaczenia. Najlepsza przyjaciółka, chodź starała mi się w jakiś sposób pomóc nigdy nie pomogła wystarczająco. Nawet nie oczekiwałam od niej takich rzeczy. Babcia.. jak to babcia. Stara kobieta, która wciska swoim wnuczkom jedzenie. Pewnego dnia na youtube usłyszałam Wasz utwór. 'Moments'. Tak to jest definitywnie moja ulubiona piosenka. Piosenka, która tak bardzo mnie uratowała i pomogła mi się podnieść na duchu. Wsłuchuje się w słowa, które są ważne, ale wiecie co jeszcze? Wasze głosy, które rozbrzmiewają w mojej głowie i pewnie myślicie sobie teraz 'to tylko zwykła fanka, która chce zwrócić na siebie uwagę', ale ja chcę tylko, żebyście wiedzieli, jak wiele dla mnie zrobiliście. Zwłaszcza ty, Niall. Kiedy wchodzę na internet, pierwsze co robię to loguję się na tt i mam chociaż cień nadziei, że te tweety, które do ciebie wysłałam, zostały przeczytane, a moje marzenie się spełniło, ale za każdym razem czuję rozczarowanie. Wiem, rozumiem masz miliony, biliony a nawet więcej fanek na świecie, które chcą abyś je zauważył, rozumiem to. Chodź gdzieś w głębi serca to boli. Starałam się nawet zrozumieć dlaczego niektóre dziewczyny spotykają Was po kilkanaście razy w tym samym miejscu. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że od zawsze byłam zerem. Nigdy nie liczyłam aby ktoś mi pomógł, aby ktoś był przy mnie cały czas, ale aby ktoś spojrzał na mnie krótką chwilę i zrozumiał, że nie ocenia się książki po okładce. Wiele razy próbowałam się podnieść, próbowałam jakoś dać sobie radę pomimo tego nieszczęścia, ale nic mi nie pomogło. Nie mogłam się odnaleźć, aż pojawiłeś się ty. Twój śmiech zawsze przyprawiał mnie o to ciepłe uczucie na sercu i sprawiał, że uśmiechałam się, pomimo tego, że po moim policzku ciekły łzy. Twój głos, który tak rzadko występuje w piosenkach, który jest wyjątkowy i specjalny. Nie omijam reszty chłopaków, którym też wiele zawdzięczam, ale jednak najbardziej chciałabym podziękować temu wrażliwemu Irlandczykowi, który zmienił moje życie. Każdy z Was na pozór normalny nastolatek z tym, że każdy z Was jest inny. Harry - ten z zielonymi oczami i dołeczkami w policzkach, opisywany jako 'lider' zespołu. Zayn - ten bad boi z Bradford z kilkudniowym zarostem i dłuższymi rzęsami niż nie jedna dziewczyna mogłaby sobie wymarzyć. Liam - ten kochany Daddy Direction, kiedyś z włosami na Bieber'a, który nawet z największym problemem sobie poradzi. Louis - to ten zabawny, który lubi dziewczyny jedzące marchewki. Nasz superbohater, który wciąż wszystkich rozśmiesza. i Niall - ten o lazurowym spojrzeniu, farbowanych włosach i z umiejętnością grania na gitarze, co jest dość rzadkie. Wszyscy jesteście zapisani w moim sercu i na długo tam zostaniecie. Poprzez swoje czyny, słowa, które kierujecie do swoich fanów poprzez muzykę, a także wasze wypowiedzi w wywiadach i na twitter'e. Chcę, abyście nie widzieli we mnie zwykłej fanki, ale dziewczynę, której uratowaliście życie i za to jestem wam najbardziej wdzięczna.
Samantha. {@1Debraut}

Blondyn odłożył kartkę na szafkę nocną w swoim pokoju i spojrzał przed siebie. Nie mógł zrozumieć co takiego ma w sobie ta dziewczyna, że On przeczytał ten list. Nigdy w życiu nie przeczytał żadnej wiadomości od fanek, bo tym wszystkim zajmował się mangament, ale kiedy ta dziewczyna przysięgła z nim, że On to przeczyta, musiał to zrobić, pomimo, że Paul by się nie zgodził. Czuł się dziwnie, bo miał tą osobę przed sobą, bo widział ją i spełnił jej marzenie, ale zarazem nie mógł zrozumieć jak tak uśmiechnięta osoba, może tak wiele przeżyć. Maska, którą tak wiele osób zakładało, aby tylko ukryć swoje prawdziwe uczucia i teraz wiedział, że ona też taka była, że nakładała sztuczny uśmiech, kiedy wewnętrznie cierpiała, a może wszystkie troski minęły, kiedy ich zobaczyła? Przecież w liście tak dokładnie wszystko opisywała, że jej słowa na długo zamieszkały w jego pamięci i nie mógł przestać o niej myśleć. Nie mógł przestać zadawać sobie pytań, na które tak bardzo pragnął odpowiedzi.
-Horan, co ty robisz? - do pomieszczenia wszedł Zayn, który popijał swoją popołudniową kawę.
-Albo mi się wydaje, albo ty płakałeś - zaśmiał się pod nosem, na co ten spiorunował go wzrokiem.
Szatyn usiadł koło swojego przyjaciela i wciął w swoją dłoń kartkę.
-Czy to ten list od tej.. dziewczyny z aparatem?
-Nie Zayn - wyrwał mu go - od tej drugiej.
-Eejeje, nie chciałem cię obrazić w żaden sposób - postawił kubek na szafce nocnej.
Chwile przyglądał się przyjacielowi, ale kiedy ten milczał, spojrzał na niego troskliwym spojrzeniem.
- Stary, co jest? - spytał go, ale nic nie odpowiedział, tylko wręczył mu list, który przed chwilą czytał.
Malik szybko go przeczytał, dokładnie przetwarzając słowa w nim zawarte i dopiero po chwili zrozumiał jego wartość.
- Zwykle nazwałbym ją tak, jak ona dokładnie to opisała. Zwykła fanka, która próbuje zwrócić na siebie uwagę, a jednak.. myślę inaczej, zwłaszcza patrząc na twój stan. To co ona tutaj napisała jest po prostu.. niesamowite.
-Ona przez to przeszła, Zayn. Nie mógłbym wyobrazić sobie teraz tego, że moi rodzice giną w wypadku a ja pozostaję sam.
-Musiała bardzo szybko dorosnąć. Pisze tutaj chociaż ile ma lat ? - przejrzał kartkę jeszcze raz, ale nigdzie nie znalazł poszukiwanej liczby.
Niall siedział wpatrzony gdzieś w przestrzeń jakby chciał wszystkim powiedzieć, że jest zdziwiony.
-Co tu się dzieje? - do pokoju Horan'a, wszedł Harry ubrany tylko w czarne bokserki. -Nawet nie przywitacie się ze mną po powrocie ? - zagadnął.
-Przecież miałeś być w Holmes Chapel.
-Plany się zmieniają, tak szybko jak ludzie. Lepiej opowiadajcie mi dlaczego siedzicie tutaj z minami jakbyście zobaczyli ducha?
- Długa historia - odpowiedział mu Malik.
- Ale na pewno warta wysłuchania - odpowiedział i zamknął za sobą drzwi.
- Czy możecie mnie zostawić samego? - spytał Niall, wciąż nie patrząc na swoich przyjaciół.
- Niall chce być sam, to rzadkość, czyli coś musi być na rzeczy. Czyżby jakaś dziewczyna? - spytał zaciekawiony poruszając brwiami, ale Zayn tylko spojrzał na niego złowrogo.
- Harry, nie teraz - powiedział mu brunet i wstał z łóżka, klepiąc Horan'a po ramieniu, po czym obydwoje opuścili jego jasny pokój.


Data: 15 lipiec 2012r
Miejsce: Paryż, Francja.

Valerie siedziała sobie przy biurku słuchając jednej ze swoich ulubionych piosenek, kiedy nagle usłyszała krzyk swojej przyjaciółki z pietra wyżej. Nie wiedziała co zrobić w tym momencie, chwyciła za klamkę od swojego pokoju i czym prędzej wybiegła na klatkę schodową gdzie popędziła na piętro wyżej. Wpadła do mieszkania przyjaciółki i stanęła zdyszana w drzwiach jej pokoju.
-Co się stało ? - sapała.
Dopiero teraz szatynka zdała sobie sprawę, że wbiegła na siódme piętro na boso.
-Niall mnie follow'nął !
- Czekaj, czekaj. Niall z One Direction?! - spytała zdziwiona.
- A znasz jakiegoś innego? - zapytała ją, wciąż mając wielki uśmiech na twarzy.
- Ja.. - zacięła się, nie wiedząc jakich słów użyć. - Cieszę się Twoim szczęściem - powiedziała i przytuliła Sam mocno do siebie. Dopiero teraz poczuła, jak ta się trzęsie ze szczęścia, a z jej oczu popłynęły łzy szczęścia.
Kilka dni temu spotkała go na lotnisku, a teraz spełnił kolejne jej marzenie i sprawił, że uśmiech po raz kolejny zagościł na jej twarzy.
-Valerie - zwróciła się Sam w jej stronę - dlaczego jesteś tutaj na boso?
-Bo się o ciebie martwiłam głupku - zaśmiała się.
-Cieszę się - powiedziała wciąż wpatrując w ekran na którym widniało '@NiallOfficial follows you' .
-Matko boska ! Samantha co ty robi... o.. witaj Valerie. Cieszę się, że wpadłaś, właśnie robię twój ulubiony placek - do pokoju Sam weszła jej babcia.
Na co obie się zaśmiały.
- W takim razie z chęcią zawitam na dłużej - odpowiedziała Valerie i usiadła na łóżku swojej przyjaciółki. Babcia Sam opuściła pomieszczenie, a Samantha usiadła przed laptopem.
- Wow, niewiarygodne ile ten chłopak potrafi wnieść radością taką jedną, małą rzeczą - skomentowała szatynka, przeglądając czasopismo o modzie, które leżało na szafce nocnej znajdującej się zaraz obok łózka.
-Booże Valerie, jesteś taka nie na topie. To jest Niall Hor... - przerwała i nie mogła uwierzyć własnym oczom.
Znowu podniosła swój głos, a szatynka prawie spadła z łóżka.
-Do jasnej ciasnej! Przestaniesz w końcu krzyczeć ? - zapytała.
-Napisał! Napisał! On do mnie napisał ! - wzięła głęboki oddech. -Niall Horan do mnie napisał.. - głośno oddychała.
-Jesteś dzisiaj niewiarygodna.
-Csii! Nie przeszkadzaj mi!
Valerie nie mogła uwierzyć w to co dzieje się z jej przyjaciółka, kiedy ktoś wspomni o tym niebieskookim blondynie.
-Uwaga cytuję! - powiedziała cicho.
-No normalnie nie mogę się doczekać - powiedziała pod nosem szatynka.
- Chcę, abyś wiedziała, że dotrzymałem słowa i nie żałuję. To co napisałaś jest po prostu piękne i za każdym razem sprawia, że się wzruszam - Sam przeczytała na głos wpis z internetu i jej oczy zaszkliły się pod namiarem emocji.
Była w siódmym niebie, o którym kilka dni temu tylko mogła przyśnić, czy pomarzyć. Jej idol, Niall Horan, pisał do niej na twitter'e. Widział ją. Nie była dla niego niewidzialna, chociaż wydawało jej się, że taką rolę dla nich gra.
Samantha zaczęła jeszcze bardziej skakać na krześle i piszczeć z radości.
- Co mam mu odpisać? Muszę mu odpisać - zaczęła panikować, a Valerie tylko przewróciła oczami. -Ale nie wiem co. Boże a jak napiszę coś źle? Przecież... boże.. ja nie wiem co napisać - mówiła głośno brunetka.
Valerie podeszła do komputera przyjaciółki i wpisała coś na klawiaturze, po czym wróciła na swoje miejsce.
-Boże Valerie, co ty.. - powiedziała szybko Sam i przeczytała dwa krótkie zdania po angielsku do swojego idola. - Dziękuję, że w końcu ktoś mnie zauważył. Mam nadzieję, że mogę liczyć na jakiś koncert w Paryżu? xx - zacytowała szatynka.
Valerie dokładnie wiedziała co napisać.
Nie lubiła ich, ale kiedy jej przyjaciółka, była szczęśliwa właśnie z powodu ich wiedziała, że jedyne co może robić to ją wspierać.
Nie musiały długo czekać na odpowiedź.
- Przykro mi, że również przeze mnie musiałaś się tak czuć. Co do koncertu - nie obiecuję, może.. - przeczytała po raz kolejny i znowu pisnęła z radości.
- Dziewczyno, proszę cię, bo zaraz będę musiała iść do lekarza z wadą słuchu - zażartowała Valerie i w tym samym momencie do pokoju weszła babcia Sam, trzymając na talerzyku ciasto o którym wcześniej wspomniała.
- Co się dzieje? - spytała patrząc na Sam.
-Moje marzenia się spełniają - powiedziała szybko.
Uściskała staruszkę i zaczęła wykonywać jakiś dziwny taniec.
-Kochanie, a ty na pewno nie masz gorączki ? - spytała się jej babcia.
-Niech pani zobaczy. Miłość wisi w powietrzu - zaśmiała się biorąc do ust kawałek ciasta.
-Boże.. moja wnuczka się zakochała? To nie jest jakiś typ z internetu, który ma nie wiadomo ile lat, tatuaże na całym ciele i jest napalony na nastolatki ? - zmartwiła się kobieta.
- Nie wiem czemu, ale przed oczami stanął mi ten.. - Valerie próbowała sobie przypomnieć jego imię, ale na marne - jak on miał na imię? Ten, ten, co był na lotnisku, co ma ciemne włosy. Czekaj, Zin, Zan..
- To jest Zayn, ciulu!
- Właśnie! Ma tatuaże, wygląd Bad Boi'a, do tego pali i nie wiadomo co robi z dziewczynami po kątach.
-Mam nadzieję, że moja wnuczka nie zachowała się w tym Zajnie, Zinie czy jak mu tam.
-ZAYN ! -podniosła głos Samantha i stanęła na środku pokoju. -Babciu, mogłabyś przynieść coś do picia Valerie, pewno zaschło jej w gardle - powiedziała.
-Nie wcal..
-Dziękuję - powiedziała cicho.
-Zrobiłaś to specjalnie.
-Żebym mogła zrobić to - powiedziała i chwyciła placek ze swojego talerza po czym rzuciła w swoją przyjaciółkę.
Valerie nie spodziewała się takiej niespodzianki ze strony przyjaciółki i szybko otarła oczy od smacznego jabłecznika.
- Wybacz, że mi po prostu oni nie przypadli do gustu i rozumiem, że to błąd przez to, że moje ulubione ciasto wylądowało na mnie, jednak nie zmienię zdania, a ten Zeri, Zey, czy jak mu tam, po prostu wygląda mi na takiego.. buntownika - wytłumaczyła i zlizała ze swoich palców resztki ciasta, które tam się znajdowały.



rozdział miał się pojawić w sobotę, ale nikt nie zauważył mojego zniknięcia więc dodaję dzisiaj. z każdym kolejnym rozdziałem jak piszę z Wer normalnie nie mogę się doczekać co wymyślimy dalej haha. ale no cóż xD :) ja mam ferie, a u Was jak? + przypominam o zakładce SPAM. ;D 


xx NANCY.

7 komentarzy:

  1. najlepszy Twój rozdział kiedykolwiek :D cieszyłam się razem z Sam. xd
    @aggaciaa

    OdpowiedzUsuń
  2. piekny list naprawde, nie dzwie sie że Niall sie wzruszył :) nie moge sie doczekac nastepnych xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też za każdym razem nie mogę się doczekać co dalej wymyślicie ! Hahah, kooocham ten rozdział :)
    -Kiinia

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem jakiego słowa użyć. Rozdział świetny, strasznie mi się podobał :3 Chcę następny :> @agiszonik

    OdpowiedzUsuń
  5. Nancy.. Wyobraź sobie że jak czytałam ten rozdział to aż się popłakałam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie mi się podoba i czekam na następny :P

    OdpowiedzUsuń