sobota, 16 marca 2013

12. thank you.


Data: 2 września 2012r.
Miejsce: Paryż, Francja

Valerie szybko wyszła ze swojego pokoju i skierowała się do domu swojej przyjaciółki. Nie rozmawiały ze sobą od powrotu do Londynu, co ją martwiło. Bała się, że Sam skrzywdził Niall i to on stoi za jej smutnym nastrojem. Może była tak zajęta Malikiem, że sama tego nie zauważyła i teraz żałowała, że nie mogła zatrzymać jej łez.
Zauważyła, że okno w salonie przyjaciółki jest otwarte, więc bez uprzedzenia weszła do środka. Nikogo nie było, nawet nie było słychać dźwięku muzyki, co całkowicie ją zdziwiło. Zapukała do pokoju przyjaciółki, a kiedy nie usłyszała odpowiedzi, weszła do środka. Sam leżała na łóżku i kiedy uniosła głowę, miała czerwone oczy od płaczu i mokre policzku od łez.
- Sam. - brunetka podbiegła szybko do niej mocno do siebie przytulając. - Co się stało? Co On zrobił? - mówiła pocieszając ją.
- To.. - zaczęła łkając - moja wina. Nie powinnam. Nie powinnam się angażować w to wszystko, w ten związek. Jestem dla niego nikim.. - ściskała w ręku bransoletkę, którą od niego dostała. - Zawsze byłam nikim. - powtórzyła.
- Nie mów tak, Sam. Proszę Cię. Dla mnie jesteś wszystkim. Kocham Cię i doskonale o tym wiesz. Ale nie rozumiem. Nie rozumiem tego, że mówisz, iż jesteś dla niego nikim. Przecież Cię kocha. Przecież jesteście idealni.
-Nie, Valerie. Widziałaś choć raz. Jeden pierdolony raz jak Niall całuje mnie przy Was z namiętnością? Jak szepcze mi słodkie słówka do ucha kiedy jesteście w pobliżu?
- Z tego co wiem zawsze był nieśmiały, zawsze tak o nim opowiadałaś i nie mów, że jesteś dla niego nic nie warta, bo to tylko głupie przypuszczenia. Widzisz, jak się Tobą opiekował przez ten pobyt w Londynie, jak się starał. Musisz mu dać czas, aby się oswoił z tą myślą, aby Cię lepiej poznał. Nie poddawaj się - powiedziała do niej pocieszająco i pogładziła ją po plecach w celu wsparcia.
- Nie umiem tak, Valerie. Może to wszystko po prostu stało się za szybko. Może nie powinniśmy tak szybko podejmować decyzji o nas, o naszym związku, bo wszystko wymknęło się spod kontroli - powiedziała przez łzy, co sprawiło, że Valerie poczuła się jeszcze gorzej ze względu na stan swojej przyjaciółki.
- Sam. Nie rób nic, czego będziesz później żałować. Porozmawiaj z nim, musisz to zrobić zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję. Zanim podejmiesz ją zbyt pochopnie. Wiesz, jak kończy się takie coś.. - urwała.
- Straciłam rodziców, straciłam brata. Tak cholernie nie chcę stracić Niall'a, ale ja nie umiem żyć ze świadomością tego, że On się mnie wstydzi. Że jestem dla niego nikim, tylko jak powietrze, które jest potrzebne do oddychania. Nie chcę być powietrzem. Chcę być dla niego kimś. Chcę być dla niego kimś kim On jest dla mnie. Rozumiesz? - cicho westchnęła. - Wszystko się wali. A ja mam dość. - rzuciła bransoletką o podłogę, patrząc jak ląduje gdzieś w drugiej części pokoju.
Valerie mocniej przytuliła ją do siebie.
- Nie wszystko się wali. Spójrz, byłyśmy na wymarzonym obozie, spotkałaś swoich idoli, nawiązałaś z nimi znajomość i dostałaś się na najlepsze studia o jakich większość wciąż tylko marzy. Jest lepiej, niż Ci się wydaję, tylko musisz to dostrzec pod tą warstwą smutku i cierpienia. Wierzę w Ciebie, że sobie poradzisz, że jeszcze wszystko się zmieni i wierzę, że Twój związek z Niall'em nie skończy się tak szybko jak myślisz - powiedziała chcąc ją wesprzeć, ale nie za bardzo wiedziała czy to pomoże. Bała się o nią z każdą kolejną sekundą, bo nie lubiła patrzeć na swoją przyjaciółkę w takim stanie. Nie mogła znieść, że ona cierpi, a ona nie potrafi jej pomóc.


Data: 2 września 2012r.
Miejsce: Londyn, Wielka Brytania.

- Zayn.. - dało się usłyszeć głos Paul'a, który wszedł do ich przestronnego domu.
- W kuchni - westchnął.
Doskonale wiedział czego może się teraz spodziewać.
Ich menadżer nie wiedział nic o tym, że dziewczyny przyjechały do nich na tydzień i mieszkały z nimi pod jednym dachem. Dla Paul'a te dwie dziewczyny były zwykłymi fankami, ale dla niego i Niall'a były kimś więcej.
- Dlaczego do jasnej cholery nic mi nie powiedzieliście? - podniósł głos, kiedy wyłonił się zza framugi drzwi.
- Bo zrobiłbyś to. Doskonale wiedzieliśmy, że tak zareagujesz, ale gdyby były tu dziewczyny byłoby gorzej. Twoja żyłka na czole zaczęłaby skakać a tego nikt nie lubi. - zaśmiał się dla rozluźnienia atmosfery.
- W tym nie ma nic śmiesznego. Wiesz co mogliście wywołać gdyby tylko ktoś się o tym dowiedział? - podniósł ton swojego głosu.
- Ale nikt się nie dowiedział, spokojnie - powiedział zrelaksowany, jak gdyby nigdy nic, a w międzyczasie w salonie pojawił się Niall.
- Oo, cześć Paul - przywitał się ze swoim menadżerem.
- Serio? Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - na niego również się zdenerwował, co zdziwiło Niall'a nie wiedząc co ma na myśli.
- Ale.. Nie rozumiem o co ci chodzi.
- Spokojnie, Niall. On o wszystkim wie. - oznajmił spokojnie Zayn wyciągając w tym momencie z kieszeni swój telefon i czytając sms'a od Valerie.
- Chodzi ci o ten tydzień? Był taki fajny chillout i w ogóle. A no i dziewczyny wpadły.
- A kiedy mieliście zamiar mi o tym powiedzieć?! - znowu się uniósł.
Zayn nie włączył się w konwersację, za bardzo zszokowała go wiadomość, którą czytał po raz kolejny i której nie mógł zrozumieć.

'jest źle. bardzo źle. Sam.. ona jest w rozypce. x V'

- Cholera - powiedział do siebie, jednak po chwili zorientował się, że była to zbyt głośno uwaga, bo wzrok Paul'a i Niall'a od razu został skierowany na Malik'a.
- Co jest? - spytał go blondyn, a on zagryzł wargę, nie wiedząc co mu powiedzieć.
- Nabroiłeś - odpowiedział szybko i odpisał  szybko swojej dziewczynie.

'Spokojnie, zaraz coś wymyślę, będzie dobrze, Z.'

- Ja? - spytał zdziwiony jego wyrzutem, a Paul wybuchnął śmiechem co wywołało znak zapytania na twarzach chłopaków.
- A Ciebie co tak śmieszy? - zapytał Zayn patrząc na niego krzywo.
- Bo wystarczyło, że te dziewczyny się zjawiły, a już pojawiają się problemy - odpowiedział, co sprawiło, że się zagotowało w Maliku przez jego słowa.
- Nie znasz ich, więc nie oceniaj, okej? Po za tym wyjdź stąd. Mam ciebie dość i nie mam ochoty przebywać w twoim towarzystwie - odparł zaciskając pięści.
Paul zawsze w tym momencie wychodził z pomieszczenia w którym znajdowali się chłopacy, bo doskonale wiedział, że Zayn potrafi wybuchnąć. Tak też zrobił. Mężczyzna opuścił ich dom, a dwójka przyjaciół została sama w pomieszczeniu.
- Co.. co się stało?
- No nie wiem. Może ty mi wytłumaczysz? - przystawił ekran telefonu przed niebieskie oczy blondyna.
Chłopak kilka razy przeczytał wiadomość, lecz nie wiedział dokładnie o co chodzi.
- Jak to.. co.. - przełknął ślinę.
- No dobre pytanie, Niall. . - wstukał jeszcze jedną wiadomość i wysłał na dobrze znany mu numer.

' co się stało? powiedz mi. chcę pomóc. x Z'

Nie minęła minuta, a już pojawiła się odpowiedź na jego pytanie.

'Obawiam się, że może pomóc tylko jedna osoba. Niall.. To w pewnym sensie on zawinił, więc i on może to odkręcić'

Przeczytał i spojrzał na swojego przyjaciela.
- Co ty do jasnej cholery zrobiłeś Sam? - spytał go zdenerwowany nie tylko sytuacją z Paul'em, ale też tym, że jego przyjaciel skrzywdził tą dziewczynę.
- Nic, nie wiem o co chodzi - powiedział niewinnie, chociaż w środku dręczyły go pytania na jego temat i ich ostatnich rozmów i spotkań.
- To nie wygląda na nic, Niall - powiedział w jego stronę, a do salonu wszedł Harry i Louis, którzy czule się obejmowali.
- Co to za krzyki? - spytał Harry.
- Spytaj się blondyna, co zrobił. Mi nie chce powiedzieć.
- Do jasnej cholery! Nie wiem co zrobiłem, nie mam pojęcia! - usiadł na kanapie jakby chciał właśnie przypomnieć sobie cały tydzień, kiedy to dziewczyna była przy nim.

'Niall nie wie.. ja nie wiem.. Valerie, proszę. Z.'

Znowu wstukał by jak najszybciej pomóc swoim przyjaciołom.
Nie lubił, kiedy Niall był smutny. Nienawidził tego stanu kiedy nie wiedział co zrobić, bo nie miał pojęcia jak może pomóc. Zawsze bał się, że jeśli coś zrobi to może zranić tego blondyna na którym mu zależało.

'Zayn, nie mogę. Obiecałam. Po prostu.. ona już za dużo w życiu straciła i proszę, nie pozwól, aby i z nim tak było. Nie chcę, aby znowu poczuła ten sam ból, nie zasłużyła na to.'

Odczytał, a w nim coś drgnęło. Poczuł się źle z tego powodu co przeżywała Sam, bo w ciągu tych kilku dni stała się dla niego jak siostra. Pomagała mu, doradzała, a teraz on nie mógł pomóc jej, bo sam nie znał powodu tego bólu. Nie mógł obwiniać Niall'a, bo ten sam siedział na kanapie ze skuloną głową, nie wiedząc co ma robić.
- Niall, czy powiedziałeś w jej obecności coś, co by ją zraniło? Może coś zrobiłeś? - Zayn usiadł obok niego i spokojnie zadał mu pytania, ale Niall siedział głucho wciąż myśląc o tamtych dniach.
- Nie sądzę, przynajmniej sobie nie przypominam. Przecież.. - zaczął i zaczął mu się łamać głos.
- Jak szybko możemy dostać się do Paryża? - zapytał Zayn bardziej do siebie czy chłopaków.

Data: 2 września 2012r.
Miejsce: Paryż, Francja.

Valerie siedziała w pokoju Sam, czekając na swoją przyjaciółkę, którą wysłała pod prysznic. Nie miała pojęcia do czego jest zdolna w takim stanie, więc wolała się upewnić, że Samantha trafiła do łóżka. W między czasie, kiedy czekała, podniosła zgubę, którą Sam rzuciła i przejrzała prawdopodobnie wszystkie stare czasopisma.
Dopiero po chwili z łazienki wyszła Samantha, której oczy były podpuchnięte od płaczu.
- Nie musisz się mną opiekować, nie jestem małym dzieckiem - skomentowała i odłożyła swoją szczotkę do włosów na komodę.
- Owszem, muszę, bo się o Ciebie martwię i wiem, że nie byłam z Tobą w Londynie, bo byłam myślami w innym świecie, ale teraz jesteśmy w Paryżu i nie popełnię znowu tego błędu - odpowiedziała i podeszła do przyjaciółki, przytulając ją do siebie. - Nie martw się. Połóż się, odpocznij i obiecaj mi, że postarasz się zasnąć, dobrze? - spojrzała na nią, ale po policzku przyjaciółki popłynęła tylko kolejna łza.
Dziewczyna szybko ją stała i ułożyła się w łóżku spoglądając na ścianę, na której znajdowały się plakaty chłopaków. Szybko odwróciła się na drugi bok zamykając oczy.
- Dobranoc, Samantha.
- Dobranoc, Valerie.
- Obiecuję, że zajrzę do ciebie jeszcze w nocy. - zgasiła światło i skierowała się do swojego mieszkania.
Miała nadzieję, że choć tutaj będzie mogła zapomnieć o tym wszystkim, ale jej rodzice dwa dni temu wyjechali na wakacje, więc brunetka została sama ze swoimi zmartwieniami.
Położyła się na swoim wygodnym łóżku i chciała chociaż na chwilę odpłynąć do krainy Morfeusza i kiedy już jej się to udało, wybudził ją dzwonek telefonu.
- Tak? - spytała półprzytomna, nie patrząc na wyświetlacz.
- Hej - usłyszała ten charakterystyczny głos, który nie był pełen entuzjazmu, a wręcz przeciwnie. - Mogę do Ciebie wpaść? - spytał, ale ona wybuchnęła tylko śmiechem.
- Jasne, skarbie - powiedziała ironicznie. - Jest - spojrzała na zegarek - 1 w nocy. Wpadaj kiedy chcesz - zażartowała i wywróciła oczami.
- Zrób mi miejsce. Będę za chwilę.
Valerie z uśmiechem na twarzy zamknęła oczy, kiedy nagle usłyszała pukanie do drzwi.
Szła do nich powolnym krokiem, którą normalny chcę dostać się do jej mieszkania o takiej porze, lecz kiedy przypomniała sobie, że może to być Samantha. Szybko podbiegła do nich otwierając.
- Stęskniłem się. - usłyszała.
Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Tuż przed nią stał jej chłopak, który z niewiadomych przyczyn uśmiechał się do niej o tak późnej porze.
- Zayn? A może ja śnię? - przetarła oczy, a już po chwili znajdowała się w jego objęciach mocno wtulona.
- Co ty tu do jasnej cholery robisz? - spytała nie odrywając się od chłopaka.
- Pytałem czy mogę wpaść - usprawiedliwił się, a kiedy się odsunęli zauważyła na jego ustach uśmiech.
- Głupek - skomentowała i zaprosiła go do środka. Zamknęła za nim drzwi na klucz i poczuła jego silne dłonie na swoich biodrach, które przyciągały ją do siebie. Po chwili jego usta złączyły się z jej, a ona wplotła swoje dłonie w jego ciemne włosy. W tym samym czasie chłopak złapał ją pod kolanami, a ona oplatając swoje kolana wokół jego bioder nie przerywała pocałunku. Była szczęśliwa i myślała, że już nigdy nie będzie mogła poczuć tego uczucia po jej przeżyciach z Josh'em zwłaszcza z Zayn'em, a jednak.. wszystko jest możliwe.

Samantha usłyszała ciche pukanie do drzwi, a potem otwieranie ich.
- Mówiłam ci, Valerie. Nie jestem małym dzieckiem. Nie potrzebuję opiekunki. Potrzebuję go przy mnie. Potrzebuję wiedzieć, że mu na mnie zależy. Że nie jestem nikim. - westchnęła cicho. - Potrzebuję jego opieki. Wiesz. Może i jestem zbyt wymagająca jak na mój pierwszy związek. Ale ja nie chcę być dla niego kimś kim jestem teraz. Zero czułości przy innych, zero pokazywania tego uczucia, które jest pomiędzy Wami.
Przybysz delikatnie ułożył się za Sam.
Zamiast słodkich perfum swojej przyjaciółki poczuła coś, co sprawiło, że jej serce przyspieszyło. Poczuła męską woń, która była dla niej tak dobrze znana, jednak z drugiej strony bała się tego, kto właśnie ją obejmował.
- Przepraszam - usłyszała łamiący się głos. Ten sam głos, który ostatnio szeptał jej słodkie słówka, ale zarazem ta sama osoba, która ją zraniła. Odwróciła się powoli i ujrzała Niall'a ze łzami w oczach. - Tak cholernie cię przepraszam. - powtórzył jakby dziewczyna go nie rozumiała.
- Nie. Niall. - przerwała i wstała z łóżka. - Dlaczego tu przyjechałeś? - po jej policzku spłynęły łzy. - Dlaczego ? - zsunęła się po ścianie, wciąż łkając.
- Sam.. - podbiegł do niej i złapał za rękę. - Zawiodłem i sam nie umiem wytłumaczyć swojego zachowania. Nie wstydzę się ciebie, nie chcę żebyś tak myślała, bo to nieprawda. Ja po prostu nie zauważyłem swojego błędu. Zasłużyłaś na wszystko co najlepsze. Na to, aby pokazywać Ci, że jesteś warta wszystkiego na każdym kroku, a ja Ci tego nie dalej. Proszę, wybacz mi - powiedział blagalnie. - Kocham Cię, Sam.
- Niall.. jestem pierwszy raz w związku.. nie wiem dokładnie co to jest miłość, co to jest to co jest między nami, ale ja się w to zaangażowałam. Kocham cię, ale to boli. Jestem dla ciebie nikim? Jestem dla ciebie tylko uciążeniem? Wydaje mi się, że za szybko to wszystko się potoczyło..
- Nie Sam. Jesteś dla mnie cholernie ważna, jesteś dla mnie najważniejsza. - starł łzy spływające po jej policzkach. - Proszę - wyszeptał, a jego oczy się zaszkliły. - Obiecuję, że takie sytuację nie będą już miały miejsca. Wiem, że zrobiłem błąd, którego żałuję i proszę, daj mi szansę, aby to poprawić.  Dziewczyna miała metlik w głowie. W jej oczach pojawiło się więcej łez, a w jej głowie coraz więcej pytań. Czuła się zagubiona. Chciała mu wybaczyć, móc znowu poczuć jego czułość i delikatność, ale bała się dac mu drugiej szansy. Bała się, że się zawiedzie.
- Niall.. kocham cię. Przepraszam, to wszystko mnie przerosło. Może jestem jeszcze dzieckiem. Może nie mam odwagi przyznać się do tego całego bałaganu, ale w tym momencie tak bardzo Cię potrzebuję. Tak cholernie pragnę bym była dla ciebie kimś. Niekonieczne dla całego świata, dla ciebie. To ty jesteś mi cholernie potrzebny. Zaakceptowanie z twojej strony, nie całego świata.
- Sam.. - uścisnął jej dłoń. - Jesteś dla mnie najważniejsza. Jesteś dla mnie całym moim życiem. Kocham Cię, Sam. Kocham i chcę byś czuła się przy mnie wyjątkowa. Bo właśnie taka jesteś.
Dziewczyna wtuliła się w niego, a ostatnie łzy opuściły jej piękne, duże oczy.
- Proszę, obiecaj mi, że to się nie powtórzy. Obiecaj, że.. - chciała skończyć, ale chłopak jej przerwać, odrywając się od niej i spojrzał w jej oczy.
- Obiecuję, że na każdym kroku będę się chwalił tym, że mam tak piękną i wspaniałą dziewczynę, jaką jesteś ty. Obiecuję już nigdy nie zawieść w tej sprawie, a jeśli to zrobię, obiecuję, że zrobię nawet najdziwniejszą rzecz na świecie, aby tylko móc Cię znów pocałować czy mocno przytulić - powiedział, a jej łzy się zaszkliły, ale tym razem pod wpływem pozytywnych emocji, które wywołał u niej chłopak. Nigdy nie słyszała tak cudownych słów od płci przeciwnej. Słowa jej brata się nie liczyły, ponieważ on o niej zapomniał, a Niall był całkiem inny od niego. Składał obietnicę jakby od tego zależało jego życie. Jego słowa były wypowiedziane tak szczerze, jak nikogo innych, a ona mogła mu zaufać. Nie bała się tego, tylko chciała podjąć ryzyko, bo w końcu nie ma ryzyka, nie ma zabawy.

- Valerie.. - zaczął delikatnie chłopak głaszcząc ją po włosach.
- Hmm.. ? - przeniosła wzrok z sufitu w wielkie brązowe oczy swojego chłopaka.
- Jak to jest, że Cię znalazłem?
- Że, musisz być naprawdę urokliwy, skoro dałam ci szansę. - zaśmiała się. - Tak naprawdę, to jesteś wyjątkowy. Nie poddałeś się i teraz.. - usiadła na nim okrakiem - jesteś mój. - złożyła pocałunek na jego malinowych wargach.
- Dziękuje, że dałaś mi szansę - powiedział, kiedy się od siebie odsunęli.
- To ja dziękuje, że byłeś tak uparty, że dostrzegłam w Tobie coś innego niż tylko zakochaną w sobie gwiazdę pop - oznajmiła.
- Na prawdę tak o mnie myślałaś? - spytał zaintrygowany tą sprawą.
- Czasami - odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Ale chyba zbyt pochopnie Was oceniłam - przyznała się do danego błędu, a Malik nie mógł uwierzyć w to co mówi jego dziewczyna.
- Czekaj, czy ty właśnie przyznałaś, że One Direction nie jest takie złe i nasza antyfanka zmieniła swoją nienawiść do uwielbienia nas?
Brunetka nic nie odpowiedziała tylko go pocałowała przez uśmiech na twarzy.
- Czy taka odpowiedź wystarczy? - spytała, a on przygryzł swoją wargę.
- Możesz to powtórzyć? Trudno mi w to uwierzyć - powiedział, a ona się zaśmiała i ponownie się do niego zbliżyła.
- Czuję się zaszczycony. Muszę to chłopakom przekazać. Ucieszą się. Swoją drogą, powiesz mi Co dokładnie się stało między Niall'em a Sam?
- Nie ma na to czasu. - lekko się uśmiechnęła.
- Mamy całą noc. - przysunął ją bliżej siebie składając delikatne pocałunki na jej szyi.
- Mam tu łaskotki. - odsunęła się od niego śmiejąc. - Ale z drugiej strony to było kochane i uwielbiam twój zarost - przejechała palcem po jego ustach a później brodzie z kilkudniowym zarostem.
Dziewczyna już miała się nad nim ponownie pochylić i złożył na jego ustach pocałunek, kiedy usłyszała za sobą ten charakterystyczny głos swojej przyjaciółki.

____________________________________

witam. co sądzicie o następnym rozdziale? myślicie, że jak zareaguje Sam 
widzących tę dwójkę razem? czekamy na Wasze opinie pod tym rozdziałem.
dla Was to tylko kilka sekund, a dla nas wielki uśmiech na twarzy, także
 prosimy o te kilka chwil, aby napisać swoją ocenę, z góry dziękujemy! <3 


3 komentarze:

  1. coraz ciekawiej :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. widocznie masz tu największą wenę, jeśli chodzi o pisanie rozdziałów ;) na poprzednich dawno nie dodawałaś a tu jest tak szybko.. uwierz mi ,szybko, na innych niestety trzeba sie doczekac po ilus tam tygodniach ;/ ale wracając do tego bloga, bardzoo go lubie i chyba o tym doskonale wiesz ;) lubie tą sytuację między Niallem a Sam, Van a Zaynem.
    to co sie wydarzyło w tym rozdziale, bardzo mi sie spodobało, te słowa i czyny. idelanie.. xx

    Klaudia CityLondon

    OdpowiedzUsuń