sobota, 20 kwietnia 2013

17. hope is gone.



Data: 1 październik 2012r,.
Miejsce: Londyn, Wielka Brytania.

Valerie otworzyła drzwi by wydostać się na zewnątrz budynku, bo tak bardzo pragnęła go mieć za sobą. Choć tak cholernie mocno chciała tu studiować, to dzisiejszy dzień nie należał do tych najlepszych.
Chłopak z zajęć, wciąż łaził za nią, gadał coś o zespole jej ukochanego i choć nie chciała tego słuchać i puszcza to wszystko na wiatr, cholernie mocno bolało ją, że ktoś ocenia kogoś po tym, jak wygląda. Dopiero później zdała sobie sprawę, że sama robiła to kilka miesięcy temu i nawet nie próbowała z tym walczyć.
- Hej. - usłyszała w oddali dobrze znany jej głos.
Szybko podeszła do chłopaka i zarzuciła swoje ręce na jego szyi, całując go na powianie.
- Miło Cię znowu widzieć - powiedział do niej z uśmiechem, kiedy tylko się od siebie odsunęli.
- Mnie Ciebie również, nawet nie wiesz jak bardzo - powiedziała patrząc w jego idealne, brązowe oczy.
- Oho! Czyżby książę na białym koniu się w końcu zjawił? A nie, przepraszam. To tylko ten nie dołajda z pedalskiego zespołu, co za szkoda - usłyszała za sobą ten sam głos co przez cały dzień i nie musiała się nawet odwracać, aby wiedzieć do kogo on należy.
Zayn złapał dziewczynę za biodra i lekko przesunął.
- Wybacz, że zapytam. Coś mówiłeś ? - podszedł bliżej niego.
- O mamooo. Zejn Malik się do mnie odezwał. - zaśmiał się kpiąco.
- Przeginasz. - ścisnął swoją prawą rękę w pięść.
- Nie, Zayn. Nie warto, proszę. -  Valerie próbowała go odsunąć.
- Nie, Zayn. Nie warto, proszę. - powtórzył nieznajomy robiąc głupią minę.
- Jeśli chciałeś zabłysnąć, trzeba było włożyć sobie palec do kontaktu. - rzekła Valerie i chwyciła Zayn'a mocniej za rękę.
- Pyskata z Ciebie dziewczyna - skomentował jej nowy 'przyjaciel' - w łóżku też jesteś taka ostra? - spytał, na co Zayn zbliżył się do chłopaka i uderzył go prosto w twarz swoją zaciśniętą pięścią.
Chłopak upadł pod wpływem siły, kompletnie się tego nie spodziewając.
- Jeszcze raz odezwiesz się do niej takim tonem, nie, jeszcze raz kiedykolwiek się do niej odezwiesz, a obiecuję, że zgniotę tą twoją piękną twarzyczkę na kwaśne jabłko i wcale nie przesadzam - powiedział groźnie w jego stronę.
- Mam się Ciebie bać? - zakpił.
- Czy to dla ciebie niewystarczająca lekcja? - odpowiedział i chciał zrobić coś jeszcze, ale Valerie szybko go odciągnęła, na co jej chłopak jeszcze raz spojrzał złowrogo i wrócił do auta, wcześniej otwierając przed Valerie drzwi.
- Mogłeś się opanować. - powiedziała, kiedy ruszyli.
- Mogłem się opanować? Valerie nie pozwolę by ktoś taki jak ten pajac się w jaki sposób do ciebie odzywał! Nie jesteś zabawką. - powiedział zaciskając dłonie na kierownicy.
- Powinieneś panować nad swoimi emocjami, Zayn. - powtórzyła wpatrując się w uliczny korek.
- Valerie.. - wziął oddech - przepraszam. Może powinienem, ale tak cholernie chcę cię bronić, bo jesteś dla mnie ważna. Cholernie ważna. - dotknął jej dłonie, która spoczywała na jej kolanie. - Nie chcę cię stracić.
- Nie stracisz - odpowiedziała mu, a może raczej składała mu obietnicę. - Ale proszę, nie musisz za każdym razem stawać w mojej obronie, poradzę sobie.
- Muszę, jesteś moją dziewczyną - odpowiedział jej krótko i zbliżył się do niej chcąc złożyć na jej ustach pocałunek.
Kiedy jego usta dotknęły jej, Valerie znowu poczuła ciepło przeszywające jej ciało. Czuła się szczęśliwa, ale nie chciała wyjść na słabą. Bała się, że codziennie będzie musiała się stykać z takimi pogróżkami w jej stronę.
Samantha piła zamówioną kawę i rozmawiała z nowo poznanym kolegą, lecz w myślach wciąż widziała obraz Horan'a
- Wybacz, jeśli się narzucam, ale cały czas jesteś nieobecna.
- To przez tą pogodę. - powiedziała.
- Przez słońce ? - zaśmiał się.
- Po prostu.. - zaczęła, ale nie wiedziała jak skończyć.
Nie znała tego chłopaka, ale miała ochotę się komuś wygadać.
- Wciąż nie mogę przestawić się na to, że jestem singielką.
- Uwierz mi, nie ma się co poddawać. Masz przy sobie kogoś komu możesz się wygadać, z kim możesz porozmawiać lub po prostu pomilczeć.
Uśmiechnęła się do niego wdzięcznie i nie musiała pytać czy chodzi o niego, bo wyszłaby tylko na idiotkę, czego chciała uniknąć.
- Dziękuje, doceniam to - powiedziała i upiła łyka swojej kawy.
- Moja siostra śledzi każde wydarzenie, jeśli chodzi o chłopaków i chociaż czasami mam tego dosyć to wiem naprawdę wiele. Byliście świetną parą - ostatnie słowa wypowiedział ostrożnie, jakby bał się, że ją tym skrzywdzi.
Ona spuściła głowę, nie wiedząc jak na to zareagować.
- Przepraszam, nie powinienem. Starasz się zapomnieć, a ja tylko utrudniam sprawę.
- Nie, wiesz co? Muszę w końcu się przełamać. - spojrzała na swoją rękę na której wciąż znajdowała się bransoletka od blondyna. - Zacznę od teraz. Do zobaczenia. - rzuciła na stół monety i wyszła z kawiarni kierując się do dobrze znanego jej domu.
Ostrożnie stawiała kroki by doskonale mieć ułożone w głowie co powiedzieć, lecz wiedziała, że zawsze mówi to co ślina przyniesie jej na język, więc po chwili przyśpieszyła.
Dom, który tak doskonale znała, nagle stał się dla niej obcy. Zrobiła krok na przód i otworzyła furtkę, która jak zwykle była otwarta. Kiedy znajdowała się przed drzwiami wzięła głęboki oddech.
Nie mogła zrezygnować, musiała mieć w sobie odwagę, dlatego zapukała kilka razy w dębowe drzwi i nie musiała długo czekać, aż po drugiej stronie pojawi się jeden z domowników, a był to Louis.
- Sam! Kupę lat - przywitał sie z przyjaciółką i mocno przytulił ją do siebie.
- Wiem, przepraszam - powiedziała również się w niego wtulając.
- Co Cię do nas sprowadza? - spytał odsuwając się od niej.
- Jest Niall?
- Wiedziałem! - powiedział triumfalnie. - Harry, wygrałem 50 funtów! - krzyknął w kierunku schodów, a ona od razu się zorientowała, że założyli się o jej powrót do blondyna.
- Wybacz, Louis, ale nie cieszyłabym się tak szybko.
Chłopak spojrzał na nią pytająco.
- To Harry wygrał. - rzuciła wchodząc schodami na górę.
Ten pokój, który miał w sobie tyle wspomnień.
Chwyciła za klamkę i przełknęła ślinę.
- Cześć - rzuciła pośpiesznie. - Chciałam.. - zaczęła, kiedy zobaczyła blondyna z gitarą pod oknem.
Wyglądał tak inaczej. Ostatnim razem kiedy go widziała, jego oczy były jaśniejsze. Przypominały bardziej niebo, a teraz jedyne co mogła z nich wyczytać to żal i smutek.
- Chciałam.. - znowu zaczęła, ale nie mogła nic wykrztusić.
- Sam.. - powiedział odkładając gitarę na łóżko i podchodząc do dziewczyny.
Nie wierzył, że znowu ją widzi, że ona znowu jest blisko niego, że do niego przyszła.
- Tak, ja.. - zawahała się po raz kolejny, ale nie mogła dłużej tego przedłużać i dawać mu tylko cień nadziei na coś, czego nie będzie.
Spojrzała na bransoletkę, którą od niego dostała i pośpiesznie ją zdjęła.
- To chyba należy do Ciebie - oznajmiła, oddając mu przedmiot z którym wróciły wspomnienia, kiedy to on jej go podarował.
- Wybacz, że ci przeszkodziłam. - poczuła jak do oczu napływają jej łzy, choć tak cholernie próbowała je ukryć.
- Sam.. - zaczął.
Dziewczyna spojrzała na niego.
- Może.. może jest jakaś nadzieja?
- Zawsze warto jest mieć nadzieję, ale najgorzej jest jeśli Ona znika. - wyszeptała i wyszła z jego pokoju.
Chciała jak najszybciej stamtąd wyjść i odetchnąć, że to wszystko jest już po za nią, ale nie potrafiła. Nie umiała wydostać się z tej pułapki, którą zostawiło jej życie.
Odnalazła wyjście i kiedy znajdowała się na zewnątrz, wzięła głęboki oddech. Nie mogła się teraz rozpłakać, choć bardzo by chciała, to nie było teraz najlepszym wyjściem.
Szybko skierowała się w stronę mieszkania, które przecież nie było daleko. Blondyn specjalnie zaproponował im mieszkanie jego wujka, aby miał się jak z nią spotykać. Szkoda, że teraz z tej możliwości korzystała tylko Valerie i Zayn, a nie ta dwójka, która powinna.
Nie wiedziała czy dobrze zrobiła, jednak ta bransoletka za bardzo przypominała jej o nim, a ona musiała zapomnieć. Musiała ruszyć na przód, bez niego. Może będzie cierpieć, może będzie płakać, ale musiała spróbować i przezwyciężyć swoje obawy przed niepowodzeniem. Musiała iść dalej.
- Zayn ? - z kuchni dobiegł głos Louis'a, który wychylił głowę.
- Co? - spytał chłopak ściągając buty.
- Sam tu była. - rzucił.
- Sam? - Valerie spojrzała na Tomlinson'a.
- Tak Sam, twoja przyjaciółka. Po za tym wygrałem 50 dych. - zaśmiał się.
- Czy wy.. czy wy założyliście, się o to czy do siebie wrócą ? - Valerie spojrzała na niego jak na jakiegoś dupka bez uczuć.
- N.. n..ie - zająkał się, a już po chwili nie było ani śladu po Tommo.
Valerie spojrzała szybko na Zayn'a, który też był zakłopotany w całej tej sprawie, jednak oboje myśleli teraz tylko o jednym. Szybko ruszyli do pokoju Horan'a, który był zamknięty i nawet nie zapukali przed wejściem.
Blondyn siedział na łóżku, miał schowaną twarz w dłoniach, którą podniósł gdy tylko usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Jego oczy znów były czerwone od łez, a to nie wróżyło najlepiej.
- Niall, co się stało? - spytała Valerie podchodząc do niego i obejmując go ramieniem.
Chłopak otworzył szerzej swoją dłoń a im oczom ukazała się bransoletka, którą jeszcze kilka dni temu nosiła Samantha.
- Zawsze warto jest mieć nadzieję, ale najgorzej jest jeśli Ona znika. - powtórzył słowa swojej ukochanej i ponownie schował twarz w dłonie.
- Potrzeba czasu Niall.. - wyszeptała Valerie. - Wiary. Ty ją masz więc nie rezygnuj z niej. Walcz do końca. - przytuliła go do siebie. - Walcz. - powtórzyła ciszej.
- Walczę.. ale nie daję już rady. To boli.. to cholernie boli.
- A to znaczy, że ją nadal kochasz i ona nadal jest dla Ciebie ważna, dlatego nie możesz się poddawać - powiedziała do niego, ale on nie zmieniał wyrazu swojego twarzy, a pozwolił kolejnym łzom spłynąć po jego twarzy.
- Czy możecie zostawić mnie samego? - spytał ledwo słyszalnym głosem.
Valerie westchnęła, przytulając go jeszcze do siebie, po czym razem ze swoim chłopakiem opuściła pokój blondyna.
- Sam nie oddała mu tej bransoletki bez przyczyny. Ona nigdy jej nie zapominała, była dla niej jak amulet - powiedziała słabszym głosem, tak aby Horan nie słyszał jej słów. Nie chciała go jeszcze bardziej martwić.
- Jak myślisz, coś się stało?
- Albo chciała mu pokazać, że nie zależy jej na nim, albo poznała kogoś kto włożył jej do głowy coś właśnie, o takiego.
- Stawiam na drugie - powiedział Zayn.
- Wybacz. Z naszego dzisiejszego kina nici. Muszę z nią porozmawiać. Wybić jej te wszystkie głupstwa z głowy.
- Jasne rozumiem. - uśmiechnął się czule. - Odwieźć cię? - spytał.
- Nie musisz. To blisko, przejdę się. Po drodze kupię te dobre ciastka, mam nadzieję, że mi powie co się stało. - pocałowała go i skierowała się do wyjścia.
- Do zobaczenia, chłopaki - pożegnała się z całą trójką w salonie i wyszła na zewnątrz nie czekając na odpowiedź.
Tak jak mówiła, po drodze weszła do sklepu po ulubione ciastka przyjaciółki, kupiła jeszcze dwie gorące czekolady w kawiarni na rogu i skierowała się do ich mieszkania. Kiedy z trudem otworzyła drzwi przez zajęte ręce, nie dokładnie tego się spodziewała. Sam nie była sama. Siedziała w salonie oglądając coś w telewizji, a obok niej siedział nieznany dla niej chłopak. Obydwaj spojrzeli szybko na nią, kiedy Valerie tylko przekroczyła próg mieszkania.
- Ehm... hej ? - powiedziała.
Chłopak natychmiastowo wstał z kanapy podchodząc do dziewczyny.
- Jestem Danny. - podał jej rękę, ale dziewczyna nie mogła nawet jej uścisnąć z powodu zakupów.
- Valerie - powiedziała cicho.
- Jestem znajomym, Sam. - dodał.
- Jakbym nie zauważyła. - warknęła odkładając zakupy.
- Chyba już pójdę. - powiedział chłopak. - Do zobaczenia Sam. - pomachał do szatynki, która siedziała na kanapie.
- Cześć - uśmiechnęła się.
Kiedy chłopak opuścił pomieszczenie, Sam spojrzała na Valerie.
- Co w Ciebie wstąpiło? Czemu byłaś dla niego niemiła? - spytała z zarzutem, a brunetka niemal wybuchnęła śmiechem, odstawiając zakupy na blat kuchenny.
- Co we mnie wstąpiło? Poważnie, Sam? - zakpiła ze słów swojej przyjaciółki, ale ta tylko zrobiła pytającą minę, jednak nie musiała długo zastanawiać się nad powodem jej złości.
- Byłaś u chłopaków, prawda? - spytała Sam swoją przyjaciółkę.
- Byłam. - odpowiedziała dumna. - Kto to był?
- Znajomy. Chodzi ze mną na uniwerek. - rzuciła i weszła do pokoju.

'jakiś Danny się kręci koło niej.. i co teraz?' 

Wysłała sms'a do swojego chłopaka z nadzieją, że ten jej choć trochę pomoże.
Jej smutna przyjaciółka gdzieś nagle zniknęła, jakby cały ten Danny namieszał jej w głowie a Ona nie wiedziała co mówi, co robi lub gdzie jest. Zachowywała się inaczej. Zachowywała się jak nastolatka, która przechodzi przez burzliwy okres w swoim życiu.

'nie przypuszczałem, że będzie aż tak źle' 

Odczytała po chwili wiadomość od swojego chłopaka i westchnęła głośno. Nie miała ochoty się kłócić z przyjaciółką, która była dla niej jak siostra. Jeszcze tego jej brakowało tego okropnego dnia. Wzięła dwie gorące czekolady i ciastka, które rozpakowała, po czym weszła do pokoju przyjaciółki, znowu nie pukając przed wejściem. Sam siedziała na łóżku z laptopem i nawet nie spojrzała na przyjaciółkę tylko uśmiechała się do monitora. Valerie zamknęła za sobą drzwi, chociaż mieszkały same i podeszła do przyjaciółki, podając jej napój.
- Przepraszam, nie chcę sie kłócić i jeszcze bardziej pogarszać sobie ten cholerny dzień - oznajmiła, a szatynka odłożyła laptopa i chwyciła od niej czekoladę z delikatnym uśmiechem.
- Dziękuję. - wyszeptała.
- Jest jakaś szansa na wasz związek ? - spytała upijając łyk.
Sam wzięła głęboki oddech.
- Nie wiem Valerie. Chciałabym, ale nie wiem.. Nic nie wiem.. - powiedziała.
- Wiesz. Ja wierzę. Niall wierzy. Zayn wierzy. Wszyscy wierzą. - lekko się uśmiechnęła.
- Ja chcę wierzyć. - wyszeptała.
- Jak zajęcia ? - spytała by zmienić temat.
- Dobrze. Przynajmniej na razie. A u ciebie?
- Nie jest zbyt łatwo. - wzięła oddech.
- Coś się stało? - spytała Sam swoją przyjaciółkę.
- Powiedzmy, że mam male nieprzyjemności przez to, że umawiam się z Zayn'em, ale nie ma co się przejmować.
- Zwykły dupek, który im zazdrości - Sam się delikatnie zaśmiała. - Kto by pomyślał, że to ty będziesz ich bronić.
- A widzisz, wszystko jest możliwe. Twój powrót do Horan'a również - powiedziała Valerie, jednak nie była pewna czy dobrze zrobiła wracając do tego tematu.
- Valerie. Ja tak cholernie pragnę mu wybaczyć i cholernie pragnę z nim być, ale nie wiem. Może nie jestem na to gotowa. Może nie jestem gotowa na to wszystko. A ten związek, pomimo miłość jaką się darzymy jest nie odpowiedni i nigdy nie był?
- Nie możesz tak mówić.
- Ale może to prawda? Może to jest ta prawda, której się tak cholernie boimy?
- Nie. Nie mów tak. Nie gadaj głupot. - otworzyła opakowanie ciastek.
- Możemy o tym nie mówić? Nie mam na to ochoty - spojrzała na nią błagalnie.
- Jasne. Obiecaj mi tylko, że nie zrobisz nic głupiego - poprosiła, ale Sam nie za bardzo wiedziała o co chodzi, jednak nie chciała ciągnąć tego tematu.
- Zgoda - odpowiedziała.
- A jak tam u Ciebie i Zayn'a? Ostatnio nie miałyśmy okazji o tym rozmawiać - zapytała i wzięła swoje ulubione ciastko do ust.
- Dobrze. Bardzo dobrze. - uśmiechnęła się.
- Cieszę się.
- A propos.. jest już październik. Za kilkanaście dni masz urodziny. Coś planujemy? - zaśmiała się.
- Nie wiem. Nie myślałam jeszcze o tym - zaśmiała się.
- Zostało dwadzieścia sześć dni. Nie masz zbyt dużo czasu.
Brakował im tej bliskości. Brakowało im tego czasu, który mogły spędzić razem śmiejąc się, rozmawiając o byle czym i po prostu być.
- Coś się wymyśli - powiedziała Sam, a w głowie Valerie od razy pojawił się pewien plan.
- Mam! - krzyknęła głośno na co Sam spojrzała na nią pytająco. - Pozwól mi wszystko zorganizować, a nie będziesz żałować - dodała, a Sam się zawahała.
- Co mi szkodzi.. Ale pod jednym warunkiem. - Valerie spojrzała na nią wyczekująco. - Zaprosisz Danny'ego.






miałyśmy i wciąż w jakim stopniu mamy problemy z naszym kontem na TT, więc na razie 
nic takiego funkcjonować nie będzie.. ;c jest nam przykro z tego powodu, ale niestety to twitter
odmawia nam posłuszeństwa. uwielbiam tego blog'a i nie mogę się doczekać waszej
reakcji na dalszą historię naszych bohaterów. 

życzę powodzenia na egzaminach trzeciogimnazjaliści!

xx NANCY.

ps. ktoś się mnie pytał, kiedy ruszy reszta moich blogów. po egzaminach ruszam
z rozdziałami. musicie poczekać jeszcze ten tydzień. <3

4 komentarze:

  1. to ja, to ja sie dopytuje! :D bo bardzo sie nie moge doczekac jak tutejszych rozdziałów xx
    biedny Blondasek.. ale własnie sie go tak wyobraża, gdy jest smutny-pisze piosenki. no przynajmniej ja tak mam, no i wy ;) i Zayna,który nie potrafi sie pochamowac, i bardzo dobrze,należało sie temu chłopakowi!
    nie moge sie doczekac urodzin Sam. i to w październiku, wtedy,kiedy są moje :D

    Klaudia CityLondon

    OdpowiedzUsuń
  2. niee! nie lubię tego całego Danny'ego. #UGH działa mi nas nerwy.
    Sam ma być z Niallem, a widzę, że z nowym znajomym zaczyna się coś szykować. pewnie coś się wydarzy na jej urodzinach.
    tak bardzo trzymam kciuki za Sam i Nialla. mam ogromną nadzieję, że wszystko się ułoży i będzie jak dawniej. przecież on tak bardzo przeżywa ich rozstanie...
    przykro mi :c

    mam nadzieję, że kolejny rozdział nie będzie aż tak przykry, i że pojawi się więcej Zayna i Velerie
    if u know what i mean ^^

    pozdrawiam
    @anitka_1D

    http://welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. asdknfsd nie mogę się doczekać! o.o I reszty blogów i dalszych losów dziewczyn tutaj :)
    Super, super, super <3 Powodzenia! :D
    -Kiinia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki Danny? Dlaczego? Na tej scenie między Sam a Niallem serce mi się rozpadło na milion kawałków. Czekam na nowy rozdzial,

    Uremyhope, xxx.

    OdpowiedzUsuń