niedziela, 14 kwietnia 2013

16. nothing lasts forever.


Data: 24 września 2012r.
Miejsce: Londyn, Wielka Brytania

Valerie szykowała śniadanie dla siebie samej jak i swojej przyjaciółki, która od kilku dni żyła tylko na kilkuset kaloriach, które w nią wmusiła siłą. Czuła się źle, że nie potrafiła jej pomóc, że nie umiała tego uratować, tak jak to zrobiła jej przyjaciółka jeśli chodzi o nią i Zayn'a. Była dla niej jak siostra. Powinna się nią opiekować, wspierać ją, a ostatnio tak wiele rzeczy się zmieniło, a ona miała wrażenie, że się od siebie oddalają zamiast wręcz przeciwnie. Wszystko powinno być łatwiejsze. W końcu przyjechały tutaj po części właśnie dla tej dwójki, aby odległość im nic nie utrudniała, ale teraz było jeszcze gorzej niż wcześniej.
- Cześć. - Samantha usiadła na kanapie w salonie owijając się kocem.
- Śniadanie gotowe - uśmiechnęła się Valerie, choć doskonale wiedziała, że ten uśmiech nie wywoła radości u jej przyjaciółki.
- Nie jestem głodna.
- Sam, musisz coś jeść. - postawiła przed nią talerz z tostami.
- Nie chcę. - szepnęła wpatrując się w okno.
- Nie ma żadnego nie chcę. Masz zjeść i koniec. - postawiła na swoim.
Szatynka chwyciła w rękę tosta, ugryzła go po czym odłożyła z powrotem na talerz.
- Dziękuję, nie jestem głodna. - wstała ze swojego miejsca - Lepiej będzie jak wrócę do swojego pokoju.
- Nie ma mowy. Nie spędzisz kolejnego dnia zamknięta w swoich czterech ścianach, słuchając smutnych piosenek i płacząc - powiedziała w jej stronę, kiedy ta unosiła się z kanapy. - Zabieram cie na małe zakupy, potem spacer i po drodze może jeszcze na naszą ulubioną kawę - wyznała jej swoje plany, ale ze strony szatynki nie było słychać żadnego entuzjazmu.
- Nie mam ochoty - powiedziała słabym tonem i wróciła do pokoju, na co Valerie głośno westchnęła.
Chwyciła swój telefon i od razu wybrała numer swojego ukochanego. Doskonale wiedziała, że w takim momencie doskonale będzie wiedział co zrobić.
- Hej Zayn. - odparła, kiedy usłyszała jego oddech po drugiej stronie.
- Witaj kochanie. - odparł swoim ochrypniętym głosem i ziewnął.
- Chciałam ją gdzieś wyciągnąć, ale Ona wciąż jest zamknięta w sobie swoim pokoju i nic do niej nie dociera.
- Valerie, Ona potrzebuje teraz pobyć sama.
- Ale ja nie mogę siedzieć bezczynnie i patrzeć jak ona cierpi - powiedziała bezsilnie i usiadła na kanapie.
- Daj jej kilka dni, zaufaj mi - odpowiedział jej i pomimo tego, że wciąż nie była pewna, nie ciągnęła dłużej tego tematu.
- Przepraszam, że cię obudziłam.
- Nic się nie stało. I tak miałem zaraz wstawać, bo ma przyjść Paul z kilkoma sprawami organizacyjnymi, ale nic się nie stanie jak urządzę sobie małe wagary z jego przydatnych lekcji - powiedział ironicznie przedostatnie słowo.
- A potem będzie zły na mnie.
- Nie martw się, wezmę winę na siebie. To jak, chętna na małe spotkanie z Bad Boi'em?
- Tak cholernie potrzebuje cię obok, ale nie mogę jej tu samej zostawić. Znam ją wystarczająco długo by wiedzieć do czego jest zdolna.. - urwała. - Jak chcesz to przyjdź do mnie.
- Już się zbieram. Czekaj na mnie. - odparł a dziewczyna mogła wyczuć jak Malik się uśmiecha.
- Zayn.. - zaczęła jeszcze przed rozłączeniem się. - co z Niall'em?
- Siedzi w swoim pokoju i ogląda "3 metry nad niebem" po raz któryś z kolei i płacze. Nawet tutaj da się to usłyszeć.
Dziewczyna westchnęła wyobrażając sobie scenę z Niall'em o której opowiedział jej Zayn i jeszcze bardziej się zasmuciła z tego powodu.
- To jest cholernie niesprawiedliwe. Obiecuję, że oderwę Danielowi głowę, kiedy tylko go zobaczę. Gdyby nie to wszystko.. byłoby jak dawniej - powiedziała przeklinając w myślach brata swojej przyjaciółki. Nigdy nie miała z nim zbyt dobrego kontaktu. Swój dobór słów ograniczali do minimum. Czasami nawet nie mówili sobie 'cześć', czy w ogóle nie wymieniali się spojrzeniami, ale lubiła go, bo dbał o Sam. Był dla niej idealnym bratem. Szkoda, że potem ten cholerny egoista o niej zapomniał, zostawiając wielką dziurę w jej sercu.
- Z chęcią Ci pomogę, ale nasz plan opracujemy już za chwilę. Do zobaczenia - pożegnał się z nią i się rozłączył, a brunetka znowu usłyszała ten cichy szloch, który ją ranił.

Samantha siedziała na podłodze obok łóżka trzymając w ręku ramkę z ich wspólnym zdjęciem. Wszystko było wtedy takie idealne. Każdy uśmiech. Każda wymiana słów czy nawet pocałunki kierowane obie strony. Szatynka ścisnęła mocniej ramkę, a szkło pod wpływem siły pękło w drobny mak.
- Gratulacje, Niall. - rzuciła nią o ścianę.
Ramka spadła na ziemię, a zdjęcie jak na złość odwróciło się w jej stronę i niebieskie oczy blondynka były w nią całkowicie wpatrzone.
Z jej oczu poleciało jeszcze więcej łez, a kawałki szkła prosiły chociaż o odrobinę uwagi. Czy chciała tego? Nie, ale teraz była tak słaba, że nie myślała o niczym innym. Nie widziała powodu, aby tego nie robić. Wszystkie negatywne emocje wróciły. Przypomniała sobie dobre chwilę z bratem, który potem ją zostawić. Myślała o Niall'u, który ją oskarżył o coś, czego nie zrobiła, a potem przed jej oczami stanął widok, kiedy dowiedziała się o śmierci rodziców. Czy byliby z niej dumni? Z pewnością nie, chociaż nie mogła tego stwierdzić, bo słabo ich znała. Nie zdążyła spędzić z nimi więcej czasu, bo los wybrał dla nich inną drogę. Podsunęła odłamek do swojego nadgarstka, zastanawiając się jeszcze nad tym, co planowała zrobić.
Nie powinna i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale nie mogła.
Pierwsze krople krwi odpady na panele, a jej przypomniał się czas, kiedy robiła to poraża pierwszy.
- Przepraszam. - wyszeptała unosząc głowę do góry. - Nie chciałam aby tak wyszło. - rzekła i już po chwili obok jednej kreski pojawiła się druga.
- Coś się zbiło? Słyszałam tłuczone sz.. - do pokoju weszła Valerie, a za nią Zayn.
Brunetka zamarła w bezruchu, kiedy kolejna kropla spłynęła bezwładnie na jasną podłogę.
Szybko podbiegła do przyjaciółki, nie wierząc w to co się dzieje.
- Zayn, w łazience w szafce jest apteczka.. - chciała jeszcze coś dodać, ale chłopaka już nie było w pokoju, a ona spojrzała na swoją przyjaciółkę, po której policzkach toczyły się łzy.
- Przepraszam, ale nie umiem inaczej. Obiecałam, że przestanę, ale to było silniejsze ode mnie. Zawiodłam, jestem okropna - powiedziała przez łzy, a Valerie mocno ją do siebie przytuliła.
- Nie jesteś, Sam. Wiem, że brakuje ci teraz siły, bo wiele się dzieje, ale wiedz, że nadal jesteś dla nas ważna. Dla mnie, dla swojej babci, chłopaków i wiele innych ludzi. Nie poddawaj się, dla nas - starała się ją pocieszyć, ale nie wiedziała czy umie jej pomóc. Znała tą sytuację z przeszłości i wiedziała, że Sam sięgała po to lekarstwo tylko w nagłych sytuacjach i bała się, że nie uda jej się wyciągnąć Sam z tej pułapki.
- Sam.. - Valerie mocniej ją do siebie przytuliła.
- Przepraszam. Przepraszam. - powtarzała.
- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. - ominęła bandażem jej ranę i mocno do siebie przytuliła.
Valerie ułożyła Samanthe do łóżka i czekała aż zaśnie.
Kiedy jej oddech się uspokoił Valerie usiadła na kanapie w salonie, a jej dłonie zaczęły drżeć.
Poczuła jak Zayn przytula ją do siebie, aby ją uspokoić, ale łzy same zbierały się w jej oczach na myśl o przyjaciółce.
- To nie powinno się stać - wydukała przez łzy.
- Wiem, ale nie możesz nic zrobić innego jak przy niej po prostu być. Tego właśnie potrzebuje. Nie nas, nie Horana, ale Ciebie, swojej przyjaciółki - oznajmił, a ona się w niego mocniej wtuliła.
- Ona potrzebuje Horan'a. Tylko On może jej pomóc, Zayn.
- Przecież to co między nimi jest już skończone. Valerie. - spojrzał na nią. - Jeśli się kogoś kocha, to lepiej dać mu wolność. Dla obu ich będzie lepiej. W końcu wszystko wyjdzie na prostą. Oni się kochają. Pomimo wszystko uczucie jest wielkie, więc nie wygaśnie. Teraz trzeba jej pilnować. Trzeba pokazywać jej, że wszystko jest dobrze. - lekko się uśmiechnął.
- Proszę, zostaniesz? Pomożesz mi i jej? - spytała błagalnie patrząc na nią.
- Jasne, kochanie. Będę ja, chłopacy. Sam jest dla nas jak siostra nawet jeśli teraz może się tego wypierać - powiedział, a ona poczuła się lepiej, kiedy wiedziała, że nie zostanie z tym sama. Obawiała się, że może jej nie pomóc, a Sam tak bardzo potrzebowała wsparcia, a teraz wiedziała, że kiedy ona nie będzie umiała wyciągnąć do niej pomocnej dłoni, będą chłopacy, a nikt nie będzie mógł pomóc jej bardziej niż jej sami idole. Miała przynajmniej taką nadzieję


Data: 25 września 2012r
Miejsce: Londyn, Wielka Brytania.

- Możesz mnie zostawić ?! - krzyknął w stronę drzwi. - Chcę być sam.
- Niall.. Musisz wyjść stamtąd. Teraz. Liam zrobił twoją ulubioną zapiekankę. - powiedział Zayn.
- Smacznego. - zakpił.
Zayn tak cholernie mocno próbował pomóc swojemu przyjacielowi. Był dla niego wszystkim i każda minuta zamkniętego Niall'a w pokoju była dla nich najtrudniejsza.
- Proszę, otwórz te cholerne drzwi. Martwię się o ciebie - powiedział nie rezygnując. Chciał z nim chociaż chwilę porozmawiać, aby dodać mu otuchy.
- Nie, Zayn. Idź stąd - usłyszał załamany blondyn, który siedział na swoim łóżku ze skuloną głową i mokrymi policzkami od łez. Nie mógł się pogodzić z tym, co się stało. Nie mógł pogodzić się z jej stratą. Była dla niego tak bardzo ważna. Po raz pierwszy miał dziewczynę, której tak bardzo ufał, którą tak bardzo kochał. Chciał się nią opiekować, być dla niej poparciem, a przez swoją głupotę, jeden błąd, stracił ją.
- Jeśli ich nie otworzysz z wielką łatwością mogę je wyważyć, doskonale zdajesz sobie z tego sprawę.
- Zostaw mnie do cholery! - podniósł głos.
Malik ścisnął swoją prawą rękę i mocno uderzył w drzwi.
- Brawo. - powiedział Niall, otwierając je. - Pewno teraz cię to boli. - starł łzy z policzków.
Malik podszedł do swojego przyjaciela, mocno w niego wtulając.
- Nie moja ręka jest tutaj ważna, ale ty - odpowiedział mu Zayn i odchylił się od niego, aby mógł na niego spojrzeć. Jego oczy były czerwone od płaczu, a policzki wciąż mokre. Jeszcze nigdy nie widział swojego przyjaciela w takim stanie, co martwiło go jeszcze bardziej. - Niall, nawet nie wiesz jak mi przykro, ale nie możesz się obwiniać za to wszystko.
- Ale to wszystko to wyłącznie moja wina, Zayn. Gdybym tylko dał jej dojść do słowa.. - podniósł swój ton, a po jego policzku znowu spłynęły łzy.
- To nie miało znaczenia, Niall. Ona cię kocha i prędzej czy później wszystko się jakoś ułoży. Uwierz mi. Nie poddawaj się, wszystko się ułoży. Trzeba w to tylko wierzyć. - poklepał go po ramieniu.
- Wierzysz w to.
- Gdybym nie wierzył, już bym umarł. - cicho się zaśmiał.
Niall tak bardzo pragnął teraz przytulić, pocałować i być przy niej, lecz tylko czas leczy rany.
- Chodź na zapiekankę, tak dawno niczego nie jadłeś, co jest do ciebie niepodobne, a nie możemy pozwolić, abyś stracił całkowicie stracił siły - powiedział Zayn i położył rękę na jego plecach, prowadząc go do drzwi. Niall otarł jeszcze ostatnie łzy i wziął głęboki oddech, po czym ruszył w stronę kuchni razem z Zayn'em.
Wszyscy zajmowali swoje miejsca, ale nie pytali o nic, widząc twarz Horana.
- Smacznego - powiedział tylko Liam, kiedy dwójka przyjaciół zajęła swoje miejsca i wszyscy zaczęli swój posiłek w ciszy.


Data: 1 październik 2012r,.
Miejsce: Londyn, Wielka Brytania.

Samantha przewróciła się na drugi bok. Doskonale zdawała sobie sprawę, że musi już wstać, ponieważ czas goni. Zwlokła się z łóżka kierując do łazienki gdzie wzięła szybki prysznic. Po wykonaniu reszty porannych czynności w toalecie skierowała się do pokoju, gdzie wybrała w ubrania naszykowane wczorajszego wieczoru. Kiedy była już gotowa poszła do kuchni gdzie zastała Valerie pijącą poranną kawę - jak to miała w swoim zwyczaju.
- Dzień dobry - czule się do niej uśmiechnęła, a szatynka odwzajemniła uśmiech.
Wyciągnęła z lodówki mleko i napiła się.
- Pierwszy dzień dzisiaj. - usiadła na krzesełku. - Stresujesz się?
- Nie wiem.. Może.. W końcu dorosłość nie jest zabawą. - rzekła.
- Racja, ale kto powiedział że będzie łatwo - skomentowała i włożyła kubek do zlewu, szybko go myjąc. - Gotowa do wyjścia? - spytała Valerie, wycierając ręce w papierowy ręcznik, a Sam tylko niechętnie kiwnęła głową i wzięła swoją torbę, po czym razem z przyjaciółką opuściły mieszkanie, zamykając je na klucz.
Na twarzy Sam nadal nie było widać chociaż cienia entuzjazmu, a to ona bardziej cieszyła się na myśl o studiach w tym mieście, a jednak sytuacja z Horan'em sprawiła, że wszystko było gorsze.
- Dzisiaj po uczelni zabieram cię na kawę, co ty na to? - zaproponowała brunetka, kiedy Sam robiła coś w swoim telefonie.
- Nie wiem o której skończę.. - zaczęła - po za tym wzięłam zmianę Ronnie, bo ma ważną randkę. - Spotkaj się z Zayn'em. Jego obecność jest ci teraz bardziej potrzebna. - lekko się uśmiechnęła.
Dziewczyny znajdowały się na jednej z Londyńskich ulic i przyśpieszyły kroku, by nie spóźnić się na pierwsze zajęcia.
- Ja idę tutaj. - powiedziała Samantha pokazując drogę w prawo.
- No tak. - zaśmiała się Valerie. - Miłego dnia. A jakby coś miało się zmienić, to jestem pod telefonem. - puściła jej oczko.
- Do zobaczenia. - szatynka pomachała do swojej przyjaciółki i ruszyła prosto na swój uniwersytet.
Czy teraz wszystko miało się zmienić? Nie. Nadal nie mogła wymazać z pamięci widoku, gdzie jej związek z Niall'em dobiega końca, a na widok swoich nowych ran, łzy zbierają się w jej oczach. Musiała dać sobie radę, musiała zapomnieć, ale nie umiała. Znaczył dla niej zbyt wiele.
Doszła do wysokiego budynku i przed wejściem wzięła jeszcze głęboki oddech. Bała się, ale z drugiej strony chciała mieć już to za sobą. Miała nadzieje, że chociaż szkoła pozwoli jej zapomnieć o tymczasowym cierpieniu, które jej nie opuszczało.

Valerie przeszła dwa przejścia dla pieszych, na którym jak na złość świeciło się czerwone. Z każdym krokiem bała się coraz bardziej. Przyszłość, którą miała przed oczami była dla niej całkowicie idealna. Chłopak, studia, przyjaciółka - o której związku wciąż myślała - wszystko miało się ułożyć.
Stanęła przed wielkim budynkiem. Teraz wszystko zaczynało się od nowa i nie miało prawa się zmienić.
Dziewczyna jako pierwsze zajęcia miała spotkanie z niejaką panną Smith, która zaczynała z podstawą fotografii, czyli to co Valerie interesowało najbardziej. Cieszyła się, że może zacząć dzień właśnie od tego wykładu, a nie od historii sztuki, która ją interesowała, jednak nie aż tak bardzo. Kiedy przekroczyła próg uczelni, była pod wrażeniem, że udało jej się dostać na tak prestiżowe studia. Uśmiechnęła się sama do siebie pod nosem, jednak po chwili spoważniała wiedząc, że może to wyglądać dziwnie. Od razu skierowała się do danego pomieszczenia, nie mając problemu z jego odnalezieniem, a w klasie siedziało już kilka innych studentów, którzy skierowali na nią wzrok, kiedy ta tylko przekroczyła drzwi.
Dziewczyna zmierzyła całą klasę wzrokiem w poszukiwaniu idealnego miejsca dla siebie. Nigdy nie czuła takiej presji, którą wywoływali studenci wpatrzeni w nią, jakby była trędowata. Szybko w myślach sprawdziła, czy nie ma czasem czegoś na twarzy lub coś utkwiło między jej zębami podczas porannego śniadania, ale nie przypomniała sobie żadnej kompromitującej rzeczy.
Usiadła na wybranym przez siebie miejscu i wpatrywała się w nauczycielkę, która ruszyła do drzwi by je zamknąć.
- Dzień dobry, klaso - przywitała się melodyjnym głosem. - Jestem Anna Smith i będę waszym profesorem od fotografii - dokończyła i zaczęła swój monolog na temat zajęć, jednak brunetka nie mogła się teraz skupić na jej słowach, bo myślała tylko o napiętej atmosferze w klasie.
- Dziewczyna Zayn'a, tak? - usłyszała jakiś męski głos obok siebie, więc skierowała swój wzrok w jego stronę.
- Wolę Valerie - odpowiedziała mu i sztucznie się uśmiechnęła, po czym powróciła do skupienia się na słuchaniu, ale znowu jej to niezbyt dobrze wychodziło.
- A ja wolę, kiedy dany zespół ma jakiś talent, a nie szpanują tylko swoją urodę - obraził One Direction.
Jeszcze kilka miesięcy temu by to zignorowała i pewnie przybiłaby sobie z nim piątkę, ale teraz obudziła się w niej niekontrolowana złość.
- Nie znasz ich to nie oceniaj, dobrze? - podniosła swój głos, a nauczycielka na nią spojrzała.
- Panna.. - przeczytała na liście - Valerie? Uczennica z Francji. Zdolności fotograficzne. Ukończyła liceum z wysoką średnią i maturę zdała na dziewięćdziesiąt procent.
- Przepraszam. - spuściła głowę. - Czy mogłabym cię przesiąść? Nie za dobrze widzę z tego miejsca. - lekko się uśmiechnęła.
- Dobrze, lecz następnym razem unikaj podnoszenia głosu. Bo tylko ja mam prawo robić to w tej sali. Dziękuję - poprawiła swoje okulary na nosie.
- Przepraszam - powtórzyła i już o chwili znajdowała się na innym miejscu a w okół niej, nie znajdował się nikt, kto mógłby zepsuć jej humor dzisiejszego dnia.

Sam przysłuchiwała się swojej nowej profesor, która czytała im regulamin obowiązujący na tej uczelni. Co chwilę uciekała myślami gdzie indziej, a wszystkie z nich kończyły się na patrzeniu na jej świeże rany i próbie ukrycia łez, które gromadziły się w jej oczach. Kiedy w końcu usłyszała ostatni podpunkt i słowa profesorki, która się z wszystkimi żegnała, wzięła swoją torbę i szybko wybiegła niemal z klasy chcąc się skierować do łazienki.
- Przepraszam, nie chciałem - zderzyła się z jakimś twardym torsem, a gdy podniosła wzrok zobaczyła wysokiego chłopaka, który używał tych samych perfum co jej były.
Przed jej oczami stanęło pierwsze spotkanie z Niall'em. To właśnie w ten sam sposób zobaczyła go po raz pierwszy. Wzięła głęboki oddech i spojrzała na nieznajomego.
- Nie to ja przepraszam. Żyję we własnym świecie. - odparła.
- To może pomogę Ci się z niego wydostać? Co ty na małą kawę? Jestem tu nowy i nie za bardzo znam się na tym wszystkim. Londyn to takie wielkie miasto.
- Jestem z Francji. Ale chętnie ci potowarzyszę. - lekko się uśmiechnęła.
- Jestem Danny, a ty.. Samantha?
- Skąd wiesz?
- Mam młodszą siostrę. - rzekł.
Dziewczyna się uśmiechnęła, jednak znowu zrobiło jej się smutno, bo przed oczami stanął jej po raz kolejny widok Niall'a i ich wspólnych zdjęć, jednak szybko odgarnęła te myśli i skupiła się na chłopaku.
- Miło mi Cię poznać, Danny - powiedziała i uścisnęła jego dłoń, którą wcześniej wyciągnął.
- Mnie Ciebie również - odpowiedział z czarującym uśmiechem i razem ruszyli korytarzem wymieniając krótkie zdania na temat zajęć i swoich zainteresowań.
Dziewczyna od razu polubiła w nim to, że odnalazła z nim wspólny język i był na razie jedyną osobą, z którą zawiązała kontakt dzisiejszego dnia, ale nie przeszkadzało jej to.

________________________________________________

rozdział trochę smutny, ale sytuacja tego wymaga :) 
nie wierzę, że to już 16 rozdział na tym blogu, jestem pod wrażeniem, że
tak daleko zaszłyśmy i gdyby nie wy, nie doszłybyśmy tak daleko, więc
ogromnie DZIĘKUJEMY za wyświetlenia, komentarze i za to, że jesteście <3

miłego czytania i prosimy o szczere opinie pod rozdziałem na jego temat,
dziękujemy :)

love, Ronnie.



2 komentarze:

  1. noo to Sami poznała chłopaka, Valerie - bardzo dobrze zareogowałaś na te słowa, ojejcia, ja tez tak reaguje xD cos tak czułam że Sam będzie sie ciąć... na szczęście był Zayn i jej przyjaciółka..
    super mieć taką przyjaciółke. ja akurat należe do tego grona co sie włąsnie taką ma, i wie sie bardzo dobrze co sie dla niej zrobi :)
    świetny rozdział xx

    Klaudia CityLondon

    p.s kiedy Twoje inne blogi znowu ruszą ??

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper ;) Ja chce żeby Sam była z Niallem.. Fajnie by było gdyby Justin Bieber pojawił się w tym opowiadaniu.. W jakim programie został zrobiony nagłówek? Pozdrawiam ;* xoxo

    OdpowiedzUsuń