Data: 27 październik 2012r.
Miejsce: Londyn, Wielka Brytania
Samantha obudziła się z delikatnym uśmiechem na twarzy wiedząc co dzisiaj za dzień. To właśnie dziś kończyła swoje upragnione 18 lat. Tak długo czekała na tą datę i pewnie przywitałaby ten dzień bardziej entuzjastycznie, gdyby nie ostatnie wydarzenia. Jednak nie chciała o tym dzisiaj myśleć. Wstała z łóżka i szybko wyszła z pokoju w swojej skąpej piżamie.
- Dzień dobry, solenizantko - powiedziała Valerie, która smażyła coś na patelni, a zapach rozchodził się po całym domu.
Kiedy tylko Sam podeszła bliżej, brunetka przytuliła ja mocno do siebie.
- Wszystkiego najlepszego!
- Dziękuje - ziewnęła. - Mam pytanie. Powiesz mi co planujesz ?
Valerie się zaśmiała.
- Niespodzianka!
- Wiesz, że nie lubię niespodzianek. - zmierzyła ją wzrokiem.
- Oj. Sammy, Sammy, Sammy. 18-ście lat kończy się tylko raz. I ten jeden jedyny raz mogłabyś mi zaufać z tym wszystkim.
- Ale Danny jeat zaproszony, jak coś ? - upewniła się.
- Spokojnie. Wszystkim się zajęłam.
Brunetka sięgnęła po coś z blatu i podała ozdobną torebkę przyjaciółce.
- Proszę. To taka mała cząstka mojego prezentu - powiedziała wręczając upominek Sam.
- Przecież wiesz, że nie musiałaś.
- Zawsze się tak mówi - oznajmiła, a Sam szybko zajrzała do środka i zauważyła kwadratowe pudełeczko, w którym skrywała się srebrna bransoletka z zawieszką 'friends forever'.
Valerie chciała dać jej coś od serca, coś co jej się szybko nie znudzi i co zapamięta na długo.
- Dziękuje - wyszeptała a jej oczy się zaszkliły.
Szybko założył na nadgarstek prezent i usiadła na stołku.
- Co robisz ? - zagadnęła.
- Śniadanie dla ciebie - odparła i postawiła przed nią talerz z naleśnikami.
- Aww.. Dziękuje - spojrzała na nią a już po chwili konsumowała przygotowany posiłek.
- Muszę zadzwonić do babci. - odparła Sam wstając z krzesełka. - Idź idź. Ja sobie poradzę. - odparła brunetka.
Sam szybko sięgnęła po swój telefon i wybrała dobrze jej znany numer. Po kilku sygnałach w końcu usłyszała tak bardzo zatęskniony głos.
- Witaj, babciu - przywitała się z uśmiechem na twarzy.
- Samantha - niemal mogła poczuć jak babcia się szeroko uśmiecha, co i ją przyprawiło o szerszy uśmiech na twarzy. - Wszystkiego najlepszego, kochanie. Życzę Ci jak najwięcej zdrowia, szczęśliwej, prawdziwej miłości, spełnienia jeszcze więcej marzeń i oczywiście szczęścia, aby nie opuszczało Cię na każdym kroku - powiedziała, a oczy brunetki się zaszkliły.
-Dziękuje. - powiedziała niemal z łzami na policzkach. - Stęskniłam się za Tobą.
- Ja za Tobą też kochanie. Kiedy mnie odwiedzisz?
- Muszę porozmawiać o tym z Valerie. Jestem pewna, że będzie chciała zobaczyć się z rodzicami.
- Pozdrów ją i powiedz, że jak tylko przyjedzie to upiekę dla niej jej ulubione ciasto. - zaśmiała się staruszka. - A jak zajęcia ?
- Dobrze, babciu. Wszystko jest takie magiczne. Aż chcę mi się uczyć - zaśmiała się.
Samantha rozmawiała ze swoją babcią ponad pół godziny, a po rozłączeniu się wzięła szybki prysznic, doprowadzając się do porządku.
Doskonale zdawała sobie sprawę, że jej przyjaciółka planuje coś większego, bo przecież szatynka była to tego zdolna.
- Gotowa? - spytała Valerie, kiedy Sam pojawiła się w salonie.
- Chyba tak - odpowiedziała jej, więc ruszyły w kierunku drzwi wejściowych.
- Obawiam się twoich pomysłów - powiedziała brunetka, kiedy znalazły się na zewnątrz i szły w kierunku danego klubu, który pomogli zarezerwować chlopacy.
- Nie masz się czego bać, o wszystko zadbałam - zapewniła ją, jednak Sam wciąż obawiała się jednej rzeczy.
Spotkania jego.
Doskonale wiedziała, że Valerie zaprosiła blondyna o niebieskich oczach. Bo przecież ich przyjaźń pomimo rozłąki z Sam przetrwa wszystko.
Każda minuta zdala od niego była dla niej trudna, ale nie chciała nikomu o tym powiedzieć, nikomu o tym pokazać. Już dawno się poddała i straciła wiarę we wszystko.
- Boję się - wyszeptała w jej stronę, kiedy stały pod klubem.
- Spkojnie. Jedyne czego możesz się dzisiaj bać to upitego Harr'ego, lecz mam nadzieję, że Tommo nad nim w jakiś sposób zapanuje.
Dziewczyny podeszły do drzwi i Valerie przepuściła przyjaciółkę. Szły krótkimi, ciemnym korytarzem, aż doszły do wielkiego, jasnego pomieszczenia w którym stali chłopacy, Danny oraz Danielle, dziewczyna Liam'a. - Wszystkiego najlepszego! - krzyknęli wszyscy, a na twarzy Sam pojawiły się rumieńce. Rozejrzała się po pomieszczeniu i na twarzy każdego z jej przyjaciół widniał szeroki uśmiech. Nawet Danielle, której nie zdążyła jeszcze poznać. Zatrzymała chwilowo wzrok na Niall'u i poczuła ukłucie w sercu.
- Dziękuje - powiedziała odwracając wzrok od chłopaka i podchodząc do każdego po kolei dziękując.
Samantha zatrzymała się na dłuższą chwilę przy Danny'm i mocno go przytuliła.
- Impreza!! - krzyknął Harry przybijając piątkę z Louis'em.
Muzyka grała głośno. Jeden kolorowy drink, drugi, trzeci a już po chwili Samantha, Danielle i Valerie tańczyły na stole śmiejąc się w niebo głosy.
Kiedy rytm piosenki zmienił się, Zayn podszedł do swojej dziewczyny i poprosił ja do tańca, tak samo zrobił Liam i Louis ze swoimi drugimi połówkami.
Niall chciał zaprosić Sam, jednak wyprzedził go Danny.
- Zatańczysz? - spytał ze swoim uroczym uśmiechem na twarzy.
- Z przyjemnością - powiedziała ledwo wypowiadając słowa i już po chwili znajdowała się na środku pomieszczenia, wtulając się w swojego towarzysza.
Wolna piosenka wybrzmiewała z głośników i odbijała się o ściany wpadając do uszu.
- Wszystkiego najlepszego - powtórzył chłopak lekko odchylając się od dziewczyny i spoglądając w jej oczy.
- Dziękuje - uśmiechnęła się.
Danny trzymał dłonie na jej biodrach, czuł jej ciepło. Czuł jej zapach, nawet nie myślał o tym, że w tym samym pomieszczeniu znajduje się jej były, którego wciąż kochała.
Przybliżył swoją twarz do jej twarzy i już miał dotknąć swoimi wargami jej warg kiedy niespodziewanie jej delikatna dłoń spoczęła na jego policzku, zostawiając czerwony ślad.
Do oczu dziewczyny napłynęły łzy, a on dotknął swojego policzka, które go piekło od mocy dziewczyny. Wszystkich spojrzenia powędrowały szybko na dana parę.
- Jak mogłeś? - spytała niedowierzając.
Uważała go za przyjaciela, nie chciała niczego innego, przynajmiej jeszcze nie teraz.
- Myślałem, że tego chcesz - odpowiedział szybko broniąc się.
- A czy wyglądam kogoś kto tego chce? - spytała z ironią. - Myślę, że najlepiej będzie jeśli już pójdziesz.
- Sam, przepr..
- Nie słyszałeś co powiedziała czy sam mam to dla ciebie przeliterować? - obok nich zaraz pojawił się Niall, który patrzył złowrogo na swojego przeciwnika. - Powiedziała, żebyś wyszedł. Wskazać ci drzwi? - spojrzał na niego zaciskając swoje dłonie w pięści.
Chłopak bez ani jednego słowa skierował się do wyjścia, a Sam ruszyła do łazienki.
- Sam.. - krzyczał Niall i biegł za dziewczyną, która siedziała na podłodze skulona i łkała. - Sam.. - ukucnął przy niej i zaczął głaskać po plecach. - Spokojnie - próbował ją uspokoić.
- Jak mam być spokojna, skoro właśnie osoba której ufałam mnie zraniła? I to w moje własne urodziny - powiedziała nie unosząc głowy.
- Właśnie, to twoje urodziny, twoje święto, dlatego nie możesz pozwolić sobie na łzy - kiedy jej głowa uniosła się, on otarł spływające krople z jej policzków.
Pomiędzy nimi zapanowała krótka cisza. Dziewczyna patrzyła w jego oczy, tęskniąc za nimi, jednak po chwili spuściła wzrok wiedząc, czując się niezręcznie.
- Mam pytanie - ponownie na niego spojrzała. - Dlaczego nie chciałaś tego pocałunku skoro on ci pomógł podnieść się po.. nas?
- A kto ci powiedział, że się podniosłam? - uniosła swój głos wpatrując się w jego twarz. - Ktoś cię uświadomił, że płakałam po nocach, bo jesteś dla mnie wszystkim? - po jej policzkach spływały łzy.
- Sam.. - delikatnie złapał ją za podbródek i spojrzał głęboko w oczy.
- Niall.. - powiedziała.
- Byłem dupkiem, jestem dupkiem. Przepraszam. - powiedział po czym zaczął się do niej powoli przybliżać.
Ich usta złączyły się w jedną całość a języki po chwili wykonywały jakiś układ, którego nie znali. Czuli się dobrze, właśnie w tym momencie wszelkie troski odeszły a pozostało uczucie, które panowało między nimi.
- Przepraszam - wyszeptał kiedy się od siebie odsunęli. - Obiecuję, że następnym razem dam Ci dojść do słowa, jeśli tylko dasz mi szansę.
- Tak, Niall. Nie chcę tak dłużej. I również przepraszam za to, że tamtego dnia tak ni stąd ni zowąd wpadłam do Twojego pokoju i oddałam Ci tą bransoletkę, przy okazji Cię raniąc. Wiem, że nie powinnam..
- Nie, miałaś prawo - przerwał jej szybko. - Zapomnijmy o tym wszystkim i cieszmy się tym co jest teraz - ponownie się do niej zbliżył, składając na jej ustach krótki pocałunek.
Oboje za tym tęsknili. Za smakiem swoich ust, za swoją czułością i bliskością, za swoim dotykiem.
Valerie siedziała przytulona do swojego chłopaka szukając wzrokiem swojej przyjaciółki, która gdzieś zniknęła. Gdzieś przed oczami mignęła mu się sylwetka Danielle, która prawdopodobnie kierowała się w stronę swojego chłopaka. Pijany Harry wtulony w Tommo, który trzymał go za pośladki, jakby ten miał mu za chwilę uciec.
- Zayn. Widziałeś Sam? - zapytała w jego stronę.
- Niall'a też nie ma. - powiedział.
- Czy myślisz..?- zaczęła, ale chłopak spojrzał na nią.
- Może to i lepiej. Teraz może być tylko lepiej. - pocałował ją w czoło.
Data: 31 października 2012r.
Miejsce: Londyn, Wielka Brytania
Valerie siedziała na zajęciach swojego 'ulubionego' profesora, który właśnie przeglądał jej projekt z również 'cudownym' partnerem, który powrócił do swoich starych nawyków i codziennie dręczył ją tym, iż ona jest z Malik'iem. Na uczelni nie miała nikogo, na kim mogłaby polegać. Pan niezwykły Jonathan Popularny odwrócił wszystko przeciwko niej. Jego zdanie było święte na tej uczelni, co denerwowało dziewczynę, że we wszystkim się wywyższał.
- Projekt niezaliczony - poinformował ich Daniel wpisując coś do swojego zeszytu.
- No chyba.. - Valerie wstała z krzesełka. - Co ci takiego zrobiłam?! - podniosła głos.
- Nie ty. Oboje.. źle to zrobiliście. - powiedział krzyżując ręce.
- Dlaczego to akurat na nas się uparłeś? Dlaczego nie możesz wybrać tego kujonka z pierwszej? - Jonathan również wstał ze swojego miejsca poprawiając swoją bluzę.
- Jeśli nie rozumiecie zadań to po prostu powiedźcie. Wytłumaczę je Wam. - odparł z chytrym uśmieszkiem.
- Jeśli myślisz, że to co teraz robisz odbije się dla ciebie dobrze, to uważaj na siebie. - powiedział chłopak spoglądając to na dziewczynę to na nauczyciela.
- Ty mi grozisz? - zaśmiał się Daniel w stronę chłopaka.
- To wszystko wina tego Twojego Zayn'a - rzucił w jej stronę Valerie, która momentalnie odwróciła głowę w jego stronę.
- Że co, proszę? Niby czemu on jest temu winien? - spytała oburzona.
- Bo idiota nam przeszkadzał! Nie mógł tak po prostu wziąć swoich czterech liter i dać sobie spokój tylko bezczelnie nam przeszkadzać.
- On się po prostu martwił.
- Niech się zacznie martwić o swoją karierę, a nie wpycha się tam, gdzie jest niechciany.
Dziewczyna miała ochotę mu przyłożyć, ale nie znała go na tyle by wiedzieć czy ten będzie zdolny do oddania jej.
- Zamknij się - syknęła, przez zaciśnięte zęby. - Po prostu milcz.
- Oboje się zamknijcie. Projekt nie został zaliczony a wy wkurzacie mnie coraz bardziej. - usiadł na swoimi biurkiem szukając czegoś w kalendarzu.
Valerie chciała jak najszybciej wydostać się stąd z otoczenia tych kretynów, a kiedy nadszedł czas na koniec zajęć, chwyciła swoją torbę i niemal wybiegła uderzając kujonka w ramię.
Już miała dość tej uczelni pod względem atmosfery, a dopiero początek roku akademickiego, więc tak szybko się z nimi nie pożegna, co denerwowało ją jeszcze bardziej.
- Cześć, kochanie - przywitał się z nią Zayn oparty o maskę swojego samochodu, który zaparkował przy wejściu do uczelni.
- Hej - odpowiedziała sucho i tylko cmoknęła go w usta.
- Co jest? - spytał patrząc na nią troskliwym wzrokiem.
- Ten cholerny idiota nie zaliczył nam projektu - powiedziała zdenerwowana. - A jakby tego było mało Jonathan o wszystko obwinia Ciebie, chociaż nie jesteś niczemu winien. To on nie przyłożył się do tych pieprzonych napisów i streszczenia, o które go prosiłam.
- Hej, hej, hej. - złapał ją w pasie. - Weź głęboki oddech i zamknij oczy. Wszystko będzie dobrze.
- Możemy po prostu już jechać? - spytała, na co chłopak kiwnął głową.
Chłopak całą drogę przyglądał się Valerie, która wkurzona wpatrywała się w szybę.
- Ten idiota, nawet.. Szkoda słów. - westchnęła.
- Spokojnie mała, wszystko jakoś się ułoży. - lekko się uśmiechnął, ale doskonale wiedział, że te słowa, czy ten uśmiech nie pozwolą dziewczynie na jakiekolwiek zrozumienie całej sytuacji.
Podjechał pod mieszkanie dziewczyn i wysiadł z samochodu, po czym szybko podszedł do drzwi dziewczyny, aby je przed nią otworzyć. Uśmiechnęła się do niego wdzięcznie i po zamknięciu auta automatycznym kluczem, powędrowali do góry do mieszkania. Valerie otworzyła drzwi kluczem i wpuściła do środka swojego chłopaka.
Dom wydawał się pusty, gdyby nie torba jej przyjaciółki na podłodze w kuchni. Ruszyła w kierunku jej sypialni, nie pukając do środka, lecz od razu tego pożałowała, bo kiedy weszła do środka, ujrzała Melanie i Niall'a leżących na łóżku dziewczyny.
- Eee.. przepraszam - powiedziała zamykając drzwi.
W tym momencie stanął za nią Zayn, któremu szczęka opadła.
- Niall? Niall Horan? - przetarł oczy zudmiony tym co właśnie ujrzał. - Nie wiedziałem, że.. wy ten tego. - parsknął śmiechem za co został spiorunowany wzrokiem przez swoją ukochaną.
- Jejku Sam, czemu mi nie powiedziałaś? - odparła Valerie uważnie przyglądając się swojej przyjaciółce.
- Nie było okazji. - zaśmiała się.
- Gdyby nie to, że Was uwielbiam razem, pewnie bym się na Ciebie za to obraziła, ale nie mogę, bo cieszę się, że jesteście znowu razem - Valerie uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- To my tego.. nie będziemy Wam przeszkadzać. Powróćcie do tego co było Wam przerwane, a my.. - wskazał palcem na kuchnię, a wszyscy się zaśmiali.
Zayn złapał Valerie w pasie i odciągnął ją od widoku dwóch zakochańców na łóżku i pociągnął ją za sobą do pomieszczenia, zostawiając Niall'a i Melę samych w sypialni.
- Okej, ale to było dość dziwnie. - powiedziała Valerie. - Jednak Sam to moja najlepsza przyjaciółka miała mówić mi o wszystkim..
- Valerie, spokojnie. Przecież wszyscy chcieli i pragnęli aby Oni wrócili do siebie. Po za tym ty doskonale wiedziałaś, że coś jest na rzeczy. - odparł i ucałował ją w czoło.
- Też cię uwielbiam. - powiedziała przytulając się do niego. - Na co masz ochotę? Zapiekankę, czy raczej lasagne? - spytała się podchodząc do lodówki.
- Wybacz kotek, ale musze uciekać. Paul prosił mnie o załatwienie czegoś. - powiedział smutno.
- Mówiłam już jak bardzo go kocham? - powiedziała ironicznie.
- Wrócę za dwie godziny i nadrobimy wszystko, obiecuję - pocałował ją krótko i skierował się do wyjścia.
- Do zobaczenia - powiedziała jeszcze, a brunet opuścił mieszkanie.
Dziewczyna zmarnowana usiadła na krześle w kuchni i oparła głowę na dłoniach na blacie, zmęczona wszystkim co ją otaczało. Jedyną pozytywną informacją dzisiejszego dnia był powrót Sam do Niall'a. Miała ochotę skakać z tego powodu i gratulować im całymi dniami, ale nie chciała im przeszkadzać, dlatego tylko uśmiechnęła się sama do siebie i skierowała się do swojego pokoju.
- Nie powiedziałaś Valerie, że jesteśmy razem? - spytał Niall.
- Nie powiedziałeś Zayn'owi, że jesteśmy razem? - odbiła piłeczkę.
Oboje się zaśmiali.
- Tęskniłem za Tobą. - odparł i ucałował ją w czoło.
- Ja za tobą nie. - zażartowała na co została spiorunowana przez niego wzrokiem.
Dziewczyna wytknęła język na co chłopak przybliżył się do niej i zaczął laskotać.
- Niall, proszę, przestań - powiedziała przez śmiech, próbując się wyrwać chłopakowi, ale ten tylko nasilił swoje działanie, co sprawiło, że dziewczyna znalazła się już na krawędzi łóżku, jednak zanim spadła na dół, pociągnęła za sobą chłopaka.
Obydwoje wybuchnęli jeszcze głośniejszym śmiechem.
- Głupku..
- Też Cię kocham - pocałował ją delikatnie i ponownie na nią spojrzał, patrząc jej w oczy. - Jesteś piękna - skomentował, co sprawiło, że na twarzy dziewczyny pojawiły się rumieńce. - Przepraszam.. za to - wziął jej nadgarstek i ucałował jej blizny, które były zostawione przez niego.
- Przecież to nie.. - zaczęła, ale wiedziała, że nie może okłamywać siebie i jego.
Niall znał prawdę, doskonale wiedział, że to jego wina.
- Przepraszam - powtórzył i spojrzał w jej oczy.
Uwielbiał tak robić. Wiedział wtedy, że ma przy sobie cały swój świat, którego potrzebuje do oddychania. Świat, bez którego nie mógłby istnieć.
Wszyscy siedzieli w salonie, oglądając w telewizji jedno z tych durnych reality show. Sam przytulała się do Niall'a, a Valerie pomimo tego, że udawała, iż ogląda film, patrzyła na nich kątem oka nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
Chciała im po raz kolejny pogratulować, kiedy przerwało im pukanie do drzwi. Będąc pewna, że jest to Zayn podskoczyła z fotela i w podskokach skierowała się do drzwi.
Kiedy je otworzyła, zobaczyła Zayn'a, jednak nie takiego jakiego się spodziewała. Z jego wargi ciekła krew, a pod jego okiem widniał fioletowy ślad. Jego włosy były w delikatnym nieładzie, a jego twarz była blada.
- Co się do cholery stało?! - spytała przerażona.
- Musiałem pokazać mu, że całe zło na świecie nie jest moją winą. Kretyn uderzył mnie pierwszy, więc mu oddałem. - poprawił swoją czarną skórę na ramionach.
- Pobiłeś Daniela ?! - podniosła głos.
- No coś ty. - odparł. - Ten Jonathan czy jak mu tam, ma mocnego prawego sierpowego.
- Daniela ?! - koło Valerie stanęła Sam. - Chodzi ci o mojego brata?
Valerie spojrzała na nią zmieszana, wyzywając się w myślach za swój niewyparzony język.
- Tak, jest moim profesorem - odpowiedziała po chwili.
- Jak to?! Przecież.. - próbowała coś powiedzieć, ale nie wiedziała jak dobrać słowa. Znowu poczuła to cholerne uczucie w środku, znowu poczuła do niego większą nienawiść.
Dziewczyna upadła na kolana płacząc jak małe dziecko, które jest samo w święta, bo jego rodzice wolą pracową. Płakała teraz jak wtedy kiedy dowiedziała się, że nie ma już jej rodziców, że teraz co jedynie tam na górze i pomagają jej.
Niall szybko znalazł się obok niej, mocno do siebie przytulając. Próbował ją uciszyć, uspokoić, bo nie mógł znieść widoku swojej ukochanej gdy płacze.
- Wszystkim niszczy życie. Wszystkim. Pojawia się tu nagle. Wpieprza się w nie swoje sprawy i jeszcze udaje, że kiedykolwiek mu na mnie zależało. - mówiła przez płacz.
- Kochanie.. - Niall łagodził ją po plecach i pozwolił wypłakać się jej w swój tors, łagodząc ją delikatnie po włosach. - Nie trać przez niego siły. Tak wiele zniszczył, nie pozwól mu zniszczyć tej kolejnej rzeczy i nie pozwól, aby on znowu pozwolił Ci upaść na sam dół - powiedział do niej i złapał ją za podbródek, zmuszając aby ta na niego spojrzała. - On nie wygra, rozumiesz? Nie tym razem. Nie może tak po prostu się tutaj zjawiać i rujnować nas, naszych przyjaciół i wszystko na czym nam zależy. Nie pozwolę mu na to, abyś przez niego cierpiała.
- Nie wygra - powtórzyła cicho i odsuwając się od niego wstała z podłogi.
Już po chwili kierowała się w stronę drzwi wyjściowych, którymi mocno trzasnęła, pozostawiając za sobą trójkę swoich przyjaciół.
Zbiegła schodami na dół i ruszyła w kierunku metra.
Doskonale wiedziała, gdzie chcę teraz jechać. Od kilku dni stała pod jego domem i biła się z myślami czy mu przebaczyć, czy opowiedzieć mu co u niej. Od kilku dni chodziła wkoło pod jego mieszkaniem z nadzieją, że pogoda pomoże podjąć jej tą ważną decyzję.
Szybko wsiadła do danego metra i w głowie wyzywała tylko swojego mądrego brata i gratulowała mu, że znowu doprowadził ją do takiego stanu.
Kiedy znalazła się na danej stacji, niemal wybiegła ze środku transportu i wbiegła schodami do góry, wydostając się na ciepłe powietrze. Nie musiała się rozglądać, aby doskonale znać to miejsce. Mieszkała tutaj wystarczająco długo, aby nauczyć się mapy tego miasta nie tylko w teorii, ale i praktyce. Podeszła do wysokiego budynku, gdzie znajdowało się jego mieszkanie i skierowała się windą na dane piętro. Kilka kroków, kilka głębokich oddechów i zapukała do dębowych drzwi na końcu korytarza. Ale nawet nie czekała na jakąkolwiek odpowiedź. Szarpnęła klamką i już po chwili znajdowała się w jego mieszkaniu.
- Daniel. - powiedziała, kiedy ujrzała swojego brata obok wielkiej szafy.
- Sam ? - spojrzał na nią pytająco.
- Chciałeś porozmawiać. To proszę bardzo porozmawiajmy. Albo nie. Ja będę mówić a ty mnie posłuchasz. - zacisnęła swoje delikatnie dłonie w pięści i spojrzała na niego gniewnie.
Choć kochała go, był dla niej ważny. Chciała mu wybaczyć w tym momencie pragnęła teraz jak najszybciej się stąd wydostać i wziąć głęboki oddech, pozostawiając wszelkie smutki i żale za sobą.
- Jesteś moim bratem, a może nim byłeś. Teraz jesteś dla mnie kompletnie obcą osobą, której się wstydzę. Jak możesz tak krzywdzić moich przyjaciół? Jak możesz tak wszystkich krzywdzić, łącznie ze mną, wcześniej mówiąc, że jestem dla Ciebie ważna? - podniosła ton swojego głosu, a w jej oczach zaczęły zbierać się łzy. - Jak możesz tak po prostu mnie ranić? Przychodzisz jak gdyby nic się nie stało i sprawiasz, że na moich policzkach pojawiają się łzy. Pamiętasz jak byliśmy mali, jak się mną opiekowałeś? Jak mówiłeś, że nie pozwolisz mnie nikomu skrzywdzić? Teraz sam to robisz! Mój kochany brat, który przywykł nazywać mnie swoją księżniczką, dzisiaj jest moim największym koszmarem.
- Ale.. - zaczął, ale dziewczyna ucieszyła go dłonią.
- Nie.. Nie chcę Cię znać. - po jej policzku spłynęła łza. - Zniszczyłeś moje życie. Starałam się zrozumieć. Starałam się wybaczyć. Ale to właśnie ty zawiódłeś. Nawet o durnej rocznicy zapomniałeś, prawda ?! Nic cię nie obchodzi. Ale pamiętaj o jednym. Mnie już nie ma w twoim życiu. Ciebie nie ma w moim, ale nie przychodź do mnie, jeśli będziesz coś potrzebować. - po jej policzkach spłynęły kolejne łzy, które opadły na jej jasną bluzkę.
- Sam.. - zaczął.
- Nie, Daniel. Nie przepraszaj, bo Ci nie wybacze. Nie dzwoń, bo nie odbiore. Nie przychodź, bo Cię wymine i zniknij z mojego życia już na zawsze - chciała wybiec z jego mieszkania, ale on złapał ja za nadgarstek, patrząc w jej oczy.
- Przepraszam. Jesteś dla mnie ważna, rodzice też są dla mnie ważni i.. przepraszam. Nie chciałem.. - powiedział blagalnie, a w jego oczach również zebrały się łzy.
- Mam w dupie twoje przepraszam! - wykryczała prosto w jego twarz. - Mam w dupie ciebie! Brzydzę się Tobą.. - przerwała - Obyś smażył się w piekle.
Samantha szybko wyrwała swoją dłoń i chwyciła za klamkę wychodząc na klatkę schodową. Szybko zbiegła na dół i znalazła się przed budynkiem. Jej ciało działo, a nogi plątały się na wszystkie strony.
Po jej policzkach płynęły łzy, których nie mogła zatrzymać. Tak bardzo tęskniła za jego miłością, za tym starszym bratem, który był dla niej jak drugi tata. To on nauczył jej odpowiedzialności w tak młodym wieku. To on pokazał jej jak być dorosłym, kiedy ona była jeszcze dzieckiem. Kiedyś był dla niej wszystkim, a dzisiaj człowiekiem którego się wstydziła, którego miała dość. Jeszcze kilka miesięcy temu chciała znowu, aby był przy niej, a dzisiaj pragnęła, aby znalazł się na drugim końcu świata, żeby tylko przestał ja ranić.
Pragnęła jak najszybciej się stąd wydostać. Wzięła głęboki oddech, starła rękawem bluzy swojego chłopaka, którą miała na sobie, łzy z policzków i ruszyła przed siebie. Nie wiedziała gdzie iść. Gdyby była w Paryżu, już dawno Valerie łatwo znalazłaby ją pochyloną nad grobem swoich rodziców.
- Sam! - usłyszała gdzieś za sobą dobrze znany jej głos.
Odwróciła się i ujrzała Niall'a, który biegnie w jej kierunku. Szybko wtuliła się w swojego chłopaka, a kolejne łzy spłyneły po jej policzkach.
- Nie chcę go znać - wydukała czując jego perfumy, które ją uspokajały.
- Wiem i nie będziesz musiała. Obiecuje, że zrobię wszystko, abyś tylko starała się o nim zapomnieć - przytulił ja mocno do siebie, wiedząc że dziewczyna potrzebuje teraz tylko i wyłącznie jego obecności.
- Nie powiedziała jej, że Daniel to twój nauczyciel ? - spyta się Malik swojej dziewczyny, poprawiając się na kanapie.
- Bałam się. A może raczej nie chciałam jej tego mówić, bo zranił ją wystarczająco. - odstawiła na ławę szklankę.
- Rozumiem Cię, skarbie. - ucałował ją w czoło. - Dobrze, że Niall za nią pobiegł. Znam ją na tyle by wiedzieć, że jest zdolna do czegoś co potem będzie żałować.
- Tak. Martwię się, że po tym wszystkim, będzie tylko gorzej - wtuliła się w jego tors, a on syknął z bólu, jednak tak cicho, jakby nie chciał, żeby dziewczyna to słyszała. Podniosła głowę z troską w oczach i spojrzała na niego.
Wcześniej obejrzała mu twarz, aby zmyć wszelką krew i chociaż trochę pomóc w zagojeniu się rany, co sprawiło, że przy oku chłopaka znajdował się mały plaster, tak samo jak i na wargach.
- Po co w ogóle mu oddawałeś? Nie musiałeś tego robić, wiesz o tym.
- Musiałem. - mruknął. - Jesteś dla mnie całym światem. - ścisnął mocniej jej dłoń jakby bał się, że mu ucieknie.
- A ty moim. - rzekła spoglądając w jego oczy.
Chłopak powoli zbliżał swoją twarz do jej, kiedy usłyszeli jak drzwi się otwierają. Valerie usiłowała wstać, kiedy nagle zsunęła się z kanapy wylądowała na podłodze, a Zayn, który próbował ją ratować wylądował na niej.
- Co wy.. - zaczął Niall, kiedy dwójka wybuchnęła głośnym śmiechem.
Zayn pocałował krótko Valerie i wstał, po czym pomógł to samo zrobić swojej dziewczynie, a w tym samym czasie Sam i Niall usiedli w kuchni przy blacie.
- Sam, przepraszam. Powinnam Ci powiedzieć wcześniej o tym, że Daniel jest moim profesorem. Wiem, że zrobiłam źle, ale nie chciałam Cię martwić. Już i tak za dużo ten dupek namieszał - zaczęła Valerie, mając nadzieję, że przyjaciółka wybaczy jej to jak postąpiła.
- Valerie - dziewczyna puściła dłoń swojego chłopaka i podeszła do przyjaciółki. - Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. - przytuliła się do niej mocno.
- O ja.. Jestem zazdrosny - odparł Niall.
- Chodź stary do mnie. - Zayn rozłożył swoje ramiona czekając na przyjaciela.
Blondyn szybko znalazł się obok Malik'a i wtulił się w niego jak mały miś koala.
wybaczcie, że dodaję dopiero teraz, ale po prostu Wer. wyjechała na weekend majowy
a ja nie miałam nawet czelności by dodać coś bez jej różnych wskazówek. :)
a więc przed nami kolejny rozdział, który muszę przyznać, że doprowadza nas w sumie
już powoli.. wolnymi kroczkami do końca. ale mamy dla Was niespodziankę, której
nie zdradzę, bo to będzie NIESPODZIEWANA NIESPODZIEWANKA!
zostawiajcie swoje komentarze, które uwielbiamy!
kocham,
nancy.
awwww, końcówka jest taka aww. <3
OdpowiedzUsuńa ten Daniel to dupa a nie brat. :c
uwielbiam wasze opowiadanie, jest takie hjfdshgjk <33
juz juz niedługo koniec ? ale.. jak to ? ;( tak abrdzo sie przyzwyczaiłam do tego bloga :) xx ale mam małe pocieszenie... masz jeszcze ich tyle że może cos tam jednak napiszesz :)
OdpowiedzUsuńojj Zayn.. Ty to normalnie jestes wspaniały Bad Boyu :)
i tak, Niall jest z Sam ! ta akcja na imprezie wprost była cudowna ! noo super ! :)
aa ten brat.. och, ja tez bym mu tak przywaliła z chęcia
no cóż, czekam na dalsze losy :) xx
Klaudia CityLondon
kompletnie nie ogarniam, dlaczego macie tak mało komentarzy i niewielu obserwatorów. wyświetleń też powinno być dziesięć razy tyle. może za słabo promujecie promujecie bloga? :D
OdpowiedzUsuńtaaaak! Sam i Niall znowu są razem! jeeeej! #PartyHard c: oni są tacu słodcy i tak bardzo do siebie pasują!
jak dobrze, że Sam wreszcie wygarnęła temu Danielowi! niech wie, jak ona się czuje i jak bardzo ją skrzywdził. niech się dowie, ile ona przez niego wycierpiała. może w końcu trochę odpuści.
domagam się więcej Zayna i Valerie :D uwieeeeeeelbiam ich! ♥
no i na zakończenie mega słodki przytulas Malika i Horana. aż się uśmiechnęłam :D
pozdrawiam
@anitka_1D
http://welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com/
aaaa Ziall :D
OdpowiedzUsuń